Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
90.00 km 0.00 km teren
02:44 h 32.93 km/h:
Maks. pr.:76.10 km/h
Kadencja:83.0
HR max:189 ( 94%)
HR avg:169 ( 84%)
Podjazdy:1503 m
Kalorie: 1865 kcal

Rajcza Tour 2014

Sobota, 20 września 2014 · dodano: 20.09.2014 | Komentarze 2

Ostatni start w tym roku, czuję już zmęczenie więc to jest bardzo dobra wiadomość.
No ale zanim zacznę roztrenowanie i zasłużony odpoczynek trzeba było się zmotywować na Rajcze i dobrze pojechać, noga kręciła ładnie więc mogłem być optymistą.

Pobudka o 7:30, sprawdzenie pogody i masakra – za oknem leje deszcz. Szybkie sprawdzenie prognozy i wychodzi, że na wyścigu padać nie będzie, tyle że będzie mega mokro – nie ma więc tragedii.
Śniadanko, ubieranie, wszystkie potrzebne czynności i już jedziemy z Andrzejem na start. Chłodno ale dla mnie to lepiej. 10 kilometrów rozrzewki i lecimy do sektora – tu nie miła niespodzianka, wszyscy już poustawiani i trzeba się będzie przebijać od tyłu.
Start poszedł gładko ale przebijanie już nie, w końcu udało się zyskać trochę pozycji. W pewnym momencie podczas picia wypada mi bidon z ręki – nie ciekawie, na jednym bidonie 100km po górach jest raczej nierealne :/ Szczególnie, że ostatnio muszę dużo pić żeby nie mieć skurczy.

Na początek podjazd, długo dość płaski i z ostrą końcówką – tam dopiero się wszystko rwie, elegancko przebijam się do przodu i wjeżdżam prawie z czołówką, niestety ktoś przede mną musiał ostro wyhamować, i w efekcie mamy do czołówki jakieś 200 metrów na zjeździe. Dopiero jak zrobiła się większa grupka zaczęliśmy mocno lecieć po zmianach i udało się dojechać w Ujsołach.

Zrobiła się pokaźna pierwsza grupa, tym razem przebijam się już do czuba, bo tak jest bezpieczniej. Poszła próba ucieczki to ja też sobie poszalałem i chwilę uciekaliśmy sobie w trójkę. Próba nie miała szans powodzenia więc odpuściliśmy ale tak się złożyło, że przez najbliższe kilka kilometrów prowadziłem peleton. Dojeżdżam do miejsca, gdzie powinniśmy skręcić w lewo, a tu konsternacja – drogę zagrodził strażak, a piloci na motorach pojechali prosto, no i my wszyscy za nimi. Okazało się, że faktycznie nikt nie planował skrócenia trasy, a ciała dał ten strażak – no nic, mnie to ucieszyło bo opadło jakieś 10 km i dwa podjazdy, a miałem tylko jeden bidon ;)

Dalej jazda w dość dużej grupie, kilka hopek i za Lalikami wjeżdżamy na dłuższy podjazd w lesie, jak się okazało później, tu niestety przegrałem wyścig :/ Jechałem sobie spokojnie, wsuwałem żelka i tak wyszło że zjechałem na sam koniec tej grupki, było mokro i wąsko, kiedy zaczął się zjazd wciąż było mokro i wąsko, a ludzie przede mną nie umieli chyba zjeżdżać. Nie byłem w stanie nikogo wyprzedzić, a jechali tragicznie. Efekt był taki, że cała grupa się maksymalnie poszarpała i na dole miałem wielką stratę do czołówki :/ Jechałem tu bardzo mocno, goniłem kolejne grupki na płaskim odcinku, jak zaczął się hardcorowy podjazd na Zapasieki widziałem już czołówkę jakieś 300 metrów przed mną, jechałem ich tempem ale nie byłem w stanie ich dojść – było pozamiatane.
Dalsza jazda wyglądała tak, że na podjazdach mijałem kolejnych zawodników i już w Koniakowie odrobiłem sporo miejsc, ale dalej już były tylko zjazdy i długi odcinek pod wiatr z Milówki do Rajczy. Jechaliśmy tu w grupie 7-osobowej mocno po zmianach, po drodze przygoda z zamkniętym szlabanem. Nie miałem już picia, ale na szczęście poratował mnie zawodnik Polart Nutraxxx Team – dzięki :)

No i tym sposobem zaczęliśmy ostatni podjazd na metę w siedmioosobowym składzie, strasznie to się dłużyło, a na początku nachylenie było słabe. Co jakiś czas ktoś próbował ataku i musiałem reagować – wiedziałem, że jak zacznie się sztywny odcinek będę najmocniejszy – pomimo iż nogi były już coraz słabsze ;)
Odskoczyło trzech zawodników jak jeszcze było płasko, nie chciało mi się już skakać i puściłem. Jak zaczęło się mocne nachylenie zgodnie z przewidywaniami odłączyłem się od grupki i zacząłem odrabiać dystans do trójki. Ostatecznie dwóch doszedłem, trzeci dojechał przede mną, całkiem spoko.
W efekcie 7 miejsce w kategorii B oraz 14 OPEN. Tragedii nie ma, ale noga była dziś bardzo dobra i mogłem skończyć to dużo wyżej. Niestety w kolarstwie szosowym taktyka jest równie ważna i tu dałem ciała.
Miłym akcentem jest fakt, że dzięki temu wyścigowi awansowałem w klasyfikacji generalnej górskiej z 11 na 6 pozycję i będzie chyba jakiś pucharek :)



http://connect.garmin.com/modern/activity/594658236

Kategoria 100-120, Góry, Zawody



Komentarze
Rodman
| 05:28 niedziela, 21 września 2014 | linkuj gratki ! dyrektor sportowy dał ciała, że Ci nie powiedział o tym wąskim odcinku, gdzie trzeba było być z przodu ;-)
Trollking
| 21:22 sobota, 20 września 2014 | linkuj Gratulacje! Wedle zdjęcia jesteś piąty :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]