Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
87.69 km 0.00 km teren
03:46 h 23.28 km/h:
Maks. pr.:66.50 km/h
Kadencja:79.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy:2356 m
Kalorie: 1785 kcal

Dolomity Dzień 5

Sobota, 29 czerwca 2013 · dodano: 29.06.2013 | Komentarze 0

Wczoraj troszkę się zregenerowałem, ale mimo to nogi jeszcze trochę obolałe, więc trzeba trenować z głową :)
Prognoza pogody też pokazywała, że trzeba dziś w miarę wcześnie skończyć, bo może się konkretnie rozpadać, a co to oznacza na 2 tysiącach metrów nie muszę chyba pisać...

Na początek pojechałem na Passo Valparola, tym razem jednak postanowiłem podkręcić tempo i trzymać się gdzieś w okolicach progu. Ładnie pokonywałem kolejne kilometry i efekt jest taki, że wskoczyłem do TOP 10 tego podjazdu na Stravie :) Mała rzecz, a cieszy.

Potem planowałem zjazd i po raz kolejny zdobycie Giau, jednak jak zobaczyłęm warunki na górze to musiałem zmienić plany. Generalnie na przełęczy dużo śniegu, temperatura taka, że przy oddechu para jak z lokomotywy, a w kierunku Giau wisiały dodatkowo ciemne chmury.

Warunki wyglądały tak:





Decyzja mogła być tylko jedna, zjeżdżam z Passo Falzarego drogą, której jeszcze nie sprawdzałem, żeby tego było mało postanowiłem zjechać na sam dół doliny do Caprile i potem po prostu wrócić z powrotem na Valparolę przez Falzarego.

Samo Caprile jest pięknie położone i nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem kilku zdjęć najwyższemu szczytowi Dolomitów – Monte Marmolada (3342 m n.p.m.).



Wsunąłem batonika i banana i już czekał mnie najdłuższy w życiu podjazd, profil nie jest na szczęście jakiś straszny ale ponad 20 kilometrów non stop w górę robi wrażenie. Szczególnie, że przed chwilą tą samą drogą zjeżdżałem i strasznie się to dłużyło. W sumie wjeżdża się z wysokości 998 metrów, aż na 2192 metry n.pm., a profil wygląda tak (nie ma tu końcowych 2 km na Valparolę):


No ale w sumie jedzie się przyjemnie, pomaga dobry rytm i nagle widzę, że Passo Falzarego już bardzo blisko. Robię kilka fotek z ręki:











Pozostaje już tylko 2 kilometry na Valparolę i można zjeżdżać do La Villi. Jako, że trochę za mało czasu wyszło pojechałem jeszcze do Corvary i chciałem trochę podjechać na Campolongo. Jednak taki był tu tłum kolarzy i samochodów przed jutrzejszym maratonem, że skręciłem w kierunku Passo Gardena. Trochę pojechałem do góry, gdzie zawróciłem i już udałem się z powrotem na kwaterę.

Luźniejszy dzień, a mimo wszystko prawie 2400 przewyższenia, no i najdłuższy podjazd w życiu zaliczony :)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa escia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]