Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:1513.46 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:47:51
Średnia prędkość:30.79 km/h
Maksymalna prędkość:70.60 km/h
Suma podjazdów:10548 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:164 (82 %)
Suma kalorii:23228 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:68.79 km i 2h 23m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka / rozjazd Srebrna Góra

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
115.00 km 0.00 km teren
04:13 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:70.60 km/h
Kadencja:75.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:2155 m
Kalorie: 2508 kcal

Sowiogórski RoadMaraton 2012 - pech, pech, pech...

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 16.06.2012 | Komentarze 16

No to jakby ktoś szukał pechowca roku 2012 to ja zgłaszam swoją kandydaturę !! Myślałem, że limit pecha już wyczerpałem, a tu zdarzył się najbardziej pechowy wyścig w mojej „karierze” !!

Ale może od początku. Pobudka o 5:00, śniadanko i z Jeleniej Góry jadę na miejsce startu. Na miejscu już sporo kolarzy i kolejka po numerki, no ale udaje się wziąć, numer, ubrać, złożyć sprzęt i nawet trochę rozgrzać pod górkę. Ponadto spotykam znajomych, m.in. Krzywego, Bartka, Damiana i innych.

Start był konkretny, od razu pod górę na Przełęcz Srebrną, więc może nie jakoś bardzo długo ale konkretnie, trzymało kilkanaście procent, w tym na odcinku po kostce. Trzymam się bardziej z przodu, okupuję to wysokim pulsem ale się nie daje i na szczyt wjeżdżam w drugiej małej grupce. Potem szybkie zjazdy, trochę pod górę i odcinek płaski, na którym dochodzimy pierwszą grupę.
Jest super, noga ładnie kręci, jadę z czołówką, już wiem że dziś powinna być walka o pudło.

No i mamy szybki zjazd na końcu którego ostry skręt w lewo, jadę z tyłu grupki, spokojnie wchodzę w zakręt i nagle słyszę potężny huk i czuję jak lecę na asfalt. Zero czasu na reakcję i szlifuję. Opona z tyłu rozcięta na połowie, ja klnę w niebogłosy. Długo zastanawiam się czy w ogóle kontynuować wyścig, skoro nie ma już o co walczyć. No ale w końcu nie po to jechałem tyle kilometrów w góry żeby rezygnować. Zabieram się za wymianę dętki, ale są problemy z kołem, niestety wymijają mnie chyba wszystkie dalsze grupki :/ Jak już się uporałem z kołem to się jeszcze okazało, że z tyłu mam bicie, więc postanawiam jechać z poluzowanym tylnym hamulcem.
Oglądam siebie, nie jest źle, lekkie otarcie na łydce, małe na biodrze – ufff. Ale za to zaczął boleć lewy nadgarstek – najwyraźniej musiałem się podeprzeć :/

Ruszam za dwiema dziewczynami z końca stawki i czuję się jak Kubica po wymianie silnika przed wyścigiem ;) Zaczyna się akcja wymijania kolejnych kolarzy. Na przystawkę Przełęcz Sokola, fajny podjazd, trzymam swoje mocne tempo, wymijam i wymijam, nikt nie jest w stanie usiąść mi na koło. Potem szybki zjazd – chociaż dla mnie nie taki szybki, bo z takim hamulcem z tyłu nie mogłem się za bardzo rozpędzić. Szczególnie, że przedni hamulec był przecież na obitym nadgarstku i jego naciskanie sprawiało mi ból.

Zaczynamy kolejny podjazd, czyli Przełęcz Walimską. Niestety jest na nim bardzo długi odcinek po kostce, co bardzo odczuwa mój nadgarstek – nie przeszkadza mi to jednak wymijać kolejnych zawodników. Zjazd do Pieszyc i kolejny długi podjazd, czyli Przełęcz Jugowską. Mogę powiedzieć spokojnie, że mój ulubiony ze wszystkich na trasie, ładna nawierzchnia, jadę naprawdę mocno i zaczynam już nawet mijać całe grupki kolarzy. Trochę mi to poprawia humor.

Niestety zjazd z Jugowskiej to hardcore, dziura na dziurze dziurą pogania. Mój nadgarstek woła stój, zrezygnuj !! Ale się nie poddaję. Boli już konkretnie.
Po zjeździe zaczyna brakować mi picia (wziąłem dwa duże bidony, ale jeden stracił nakrętkę po drodze i na tych dziurach wszystko się wylało). Jakiś zawodnik ratuje mnie połową Powerade – dzięki Ci dobry człowieku :)
Podjazd na Przełęcz Woliborską zaczynam na solo, tu znowu wyprzedzam kilku kolarzy, ale droga wiedzie do góry bez wielkich nachyleń. Zaczynam zjazd, fajne serpentynki i żałuję że nie mogę jechać szybciej. Nagle pojawia się bufet – na zjeździe !! Tego jeszcze nie widziałem, ale w porę się zatrzymuję i tankuję wodę do pełna – niestety gazowaną.

Chwilę później wpadam w dziurę, której nie było widać, jadę parę metrów i czuję, że mam flaka – bosssssssko. Nie mam już zapasowej dętki, więc staję na poboczu i liczę na kogoś życzliwego. Czekam i czekam, nikt nie ma dętki. W końcu zatrzymuje się dziewczyna z Bikeholików i użycza mi dętkę – DZIĘKUJĘ raz jeszcze :)

Kolejna wymiana dętki i ruszam dalej, zostało jakieś 35 kilometrów więc nie jest źle, chociaż mam już wszystkiego serdecznie dosyć. Podczas drugiego defektu wyprzedza mnie większość tych których niedawno mijałem na podjazdach. Pozostaje spokojnie dojechać do mety. Upał też robi swoje i zaczyna brakować „prądu”.

Stąd już spokojna jazda w oczekiwaniu na finałowy podjazd na Twierdzę w Srebrnej Górze. Jak się zaczęło ja już ledwo kręciłem, te kilkanaście procent i szczególnie odcinek już pod samą Twierdzę dały mi nieźle w kość. Mijam linię mety zły, ale jednocześnie zadowolony, że dojechałem do końca.

Zjazd na dół to jedno z gorszych chwil w mojej kolarskiej karierze. Prawa ręka na hamulcu tylnym, który prawie nie hamuje, trzeba było hamować ręką prawą, której prawie nie mogłem zacisnąć. Coś strasznego, ból niesamowity, ale dojeżdżam do samochodu, myję się trochę i wracam z żoną do Poznania obejrzeć meczyk...

Podsumowanie:
Przede wszystkim jestem zły jak cholera, dyspozycja dnia była bardzo dobra i wiem, że walczyłbym o podium. Jechałem w czołówce i czułem się świetnie. Znowu pech wyeliminował mnie z jakiejkolwiek walki :/ To już jakieś fatum, nic innego mi na myśl nie przychodzi.
Obecnie na nadgarstku jest opuchlizna i boli strasznie, ledwo mogę nim ruszać. Jak jutro nie będzie choć trochę lepiej jadę na prześwietlenie :/
Szkoda tego wszystkiego, bo trasa była idealna dla mnie, typowo górski etap z wieloma podjazdami i solidnym przewyższeniem.

Ostatecznie miejsca:
M2: 5
OPEN: 30

Fotki:

Finałowy podjazd:




I takie tam pokręcone ;)


Kategoria 100-120, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
41.24 km 0.00 km teren
01:32 h 26.90 km/h:
Maks. pr.:66.00 km/h
Kadencja:74.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:149 ( 74%)
Podjazdy:853 m
Kalorie: 825 kcal

Przepalenie przed Srebrną Górą

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 15.06.2012 | Komentarze 2

Wczoraj było tak:


Było super, meczyk fajny, a atmosfera genialna !! Piwko oczywiście bezalkoholowe :)
Teraz mogę powiedzieć, że poczułem Euro najbliżej jak się da ;)

A dziś klasycznie przepalenie nogi przed jutrzejszym wyścigiem w Srebrnej Górze, przyjechałem do Jeleniej Góry i pokręciłem po "moich" podjazdach, czyli taka jazda jak najbardziej lubię.
Nie oszczędzałem się, co widać po przewyższeniu.
Wszystko na lekko, co jakiś czas mocny i bardzo ostry akcent pod górę.
Przyznam, że czuję się bardzo dobrze, noga dziś kręciła bardzo fajnie, więc z optymizmem patrzę na jutro.
Obsada jest mocna z tego co widzę, ale trzeba walczyć !!!

Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
61.12 km 0.00 km teren
02:00 h 30.56 km/h:
Maks. pr.:47.40 km/h
Kadencja:81.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy:150 m
Kalorie: 900 kcal

Tak jeszcze nie trenowałem ;)

Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 13.06.2012 | Komentarze 2

Cały dzień była ładna pogoda, no ale wtedy to ja byłem w pracy...
Jak wracałem do domu, to już się niezbyt przyjazne chmury pojawiały, a ja dziś istotny trening w planie, bo siła na podjazdach.

Przebrałem się, wychodzę na trening, a tam w kierunku gdzie miałem jechać i gdzie jest podjazd grafitowe niebo i ściana deszczu tak 2 kilometry od domu :/
Już miałem się cofnąć ale pomyślałem, że pojadę sobie na taki krótki podjazd bardzo blisko mnie, bo w planie najpierw były szybkie i krótkie podjazdy. Mówię sobie spróbuję zrobić tą część, a potem się zobaczy :)

No i udało mi się zaliczyć 8 takich podjazdów na wysokich mocach po czym zaczęło padać. Szybki powrót do domu i co ? Wyciągam trenażer :/
Dałem pod przednie koło dodatkowe książki i lecę podjazdy na trenażerze.
Co to była za maskara, nie wiem czemu ale na trenażerze utrzymać się kilka minut nad progiem to prawie mission impossible.

No nic, trening zaliczony, wszystkie podjazdy zrobione. Szkoda, że w czterech ścianach, no ale chociaż część na zewnątrz :)
Kategoria 0 - 70, Trenażer


Dane wyjazdu:
64.44 km 0.00 km teren
02:01 h 31.95 km/h:
Maks. pr.:61.10 km/h
Kadencja:87.0
HR max:164 ( 82%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:322 m
Kalorie: 885 kcal

Luzik

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj krótko i spokojnie, ICM zapowiadał deszcze więc wolałem nie ryzykować, bo nie mam teraz nawet czasu na umycie roweru, tyle na głowie.
W sumie chęci były dziś delikatnie mówiąc średnie na jazdę, grunt że trening zaliczony.
A jutro znowu ma być cały dzień 10 stopni i pogorszenie pogody... eh :/
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
113.77 km 0.00 km teren
03:28 h 32.82 km/h:
Maks. pr.:63.90 km/h
Kadencja:82.0
HR max:192 ( 96%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy:543 m
Kalorie: 1673 kcal

Ustawka z dokrętką

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 1

Jako, że od Trzebnicy dziś pierwszy raz weekend bez wyścigu pojechałem sobie na Obornickie, na ustawkę.
Myślałem, że będzie w miarę spokojna jazda w grupie, pogaduchy itd...
Oj przeliczyłem się :D

Dojazd na stację spokojniutko, gdzieś z prędkością 20 km/h i z czasem zbierają się ludzie, już widzę że ekipa dziś będzie konkretna.
Ruszamy spokojnie, ale już po wyjeździe z Poznania zaczyna się ogień.
Akurat byłem bardziej z tyłu jak poczułem potężny zaciąg i zobaczyłem gdzieś tam z przodu, że oderwała się mocna czwórka.
No i zaczęła się gonitwa, oj tempo było bardzo konkretne, co słabsi od razu zostali, a my dawaliśmy ile sił w nogach. I tak cały czas mocno aż do Obornik.

Dalej skręciliśmy na krótką rundę, a ucieczka chyba pojechała długą wersję, szkoda że nie załapałem się z nimi, bo tempo tam było chyba jeszcze większe niż u nas.
Z Obornik myślałem, że trochę się uspokoi ale byłem w błędzie, a że noga zaczynała ładnie kręcić to i ja kilka razy rozrywałem grupkę jak tylko na trasie pojawiał się jakiś podjazd.

Dojechaliśmy na obwodnicę Murowanej Gośliny, więc tylko czekałem na podjazd przy moście, który nie jest całkiem konkretny jak na te okolice. Nie kalkulowałem, zaczynamy podjazd i ja od razu daję w lewo i pełna moc. Oj ostro poszedłem, na kole utrzymało się zaledwie trzech zawodników, a że do Biedruska już całkiem blisko to kontynuujemy ucieczkę. Lecimy mocno, jeden odpada i już tylko w trójkę.

Zbliżamy się do ostatecznego podjazdu w Biedrusku, z tyłu widzę już całą dużą grupę która jest coraz bliżej. Atakuję od dołu i na szczyt wjeżdżam jako pierwszy :) Pięknie dziś rozegrałem ostatnie kilometry, dobra taktyka i mocna noga zrobiły swoje :D

Było ostro, średnia samej ustawki wyszła dokładnie 39 km/h.

Potem to już tempo turystyczne przez poligon, a następnie samotna dokrętka przez Kiekrz. Reszta pojechała albo do domu, albo na piwo - cieniasy ;)

Udany trening, nóżka kręci, nie jest źle. Szlify cały czas dają o sobie znać, szczególnie jak jest gorąco i się mocno spocę, oby szybko się to wszystko zagoiło.

I coś dla miłośników pomiaru mocy, dzisiejsze peaki:
10 sek - 769 wat
20 sek - 698
30 sek - 628
1 min - 450
2 min - 316
5 min - 266
10 min - 261
20 min - 224
30 min - 212

Kategoria 100-120, Ustawki


Dane wyjazdu:
60.80 km 0.00 km teren
01:59 h 30.66 km/h:
Maks. pr.:51.80 km/h
Kadencja:83.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:145 ( 72%)
Podjazdy:345 m
Kalorie: 1037 kcal

Sobotnio bez szaleństw

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 2

Dziś z założenia krótko i spokojnie, w sumie to od Trzebnicy jest pierwszy weekend, w którym nie mam żadnego wyścigu, szkoda że nie dało rady pojechać na Galicja Road Maraton - impreza podobno bardzo udana, ale niestety za daleko :/
Z okazji wolnego weekendu jutro pewnie pojadę na ustawkę porównać sobie formę:)

A dziś jechało się ciężko, ale to pewnie efekt wczorajszego wieczoru piwno-meczowego, nie ukrywam - browarów obaliłem trochę za dużo ;)

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
77.90 km 0.00 km teren
02:28 h 31.58 km/h:
Maks. pr.:55.70 km/h
Kadencja:87.0
HR max:164 ( 82%)
HR avg:134 ( 67%)
Podjazdy:326 m
Kalorie: 1052 kcal

Spokojnie

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 2

Po wczorajszym konkretnym treningu dziś spokojne zażywanie tlenu :)
Pojechałem na moją standardową krótką pętlę, bo w sumie dawno mnie na niej nie było.
A trening bez przygód, parę razy mocniejszy akcent pod górkę.

A obwodnica Murowanej Gośliny wciąż zamknięta dla samochodów, dla nas to dobrze, ale niezbyt dobrze to świadczy o wykonawcach żeby strzelić taki bubel :D

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
77.04 km 0.00 km teren
02:29 h 31.02 km/h:
Maks. pr.:46.60 km/h
Kadencja:79.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:145 ( 72%)
Podjazdy:572 m
Kalorie: 1210 kcal

Ostro

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 4

Jak nie można trenować podjazdów w górach, bo się wywalam na zjazdach, to trzeba to robić "u siebie" ;)
Dziś plan bardzo konkretny, najpierw 5 podjazdów krótkich na maksa, potem 6 razy Radojewo po ok. 3 minuty.

W spodenkach treningowych szycie akurat przechodzi przez środek mojego obtarcia na nodze, więc jazda była co najmniej bolesna, ale przecież nie jestem mięczakiem ;)

Z podjazdów jestem zadowolony, na Radojewo jak zwykle pierwszy podjazd pojechałem na maksa, żeby sprawdzić formę, a następne już grzecznie trochę nad progiem ;) No i znowu ten pierwszy podjazd wypadł lepiej niż ostatnio, więc jest ciągły progress :) Średnia 339 wat to już konkret.

Waty z podjazdów:
> krótkie -30-sekudowe:
1. 451 wat
2. 456 wat
3. 435 wat
4. 452 wat
5. 429 wat

> Radojewo po ok. 3 minuty:
1. 339 wat
2. 286 wat
3. 287 wat
4. 292 wat
5. 289 wat

No i stwierdzam, że trening bardzo fajny i konkretnie odczuwalny w nogach :D
Niech się tylko te szlify szybko zagoją, bo już mnie to bardzo drażni.

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
01:00 h 33.00 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Kadencja:85.0
HR max:140 ( 70%)
HR avg:115 ( 57%)
Podjazdy: m
Kalorie: 400 kcal

Trenażeiro

Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 05.06.2012 | Komentarze 5

Niestety za oknem cały dzień deszcz, a że jazda po mokrym ostatnio źle mi się kojarzy to postanowiłem chociaż rozkręcić nogi na trenażerze.
W sumie i tak miało być dziś lekko więc OK.

Ale jak wsiadłem na to ustrojstwo to miałem dość już po 5 minutach, dobrze że do zimy daleko ;P
Kategoria 0 - 70, Trenażer