Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1753.54 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:12
Średnia prędkość:27.31 km/h
Maksymalna prędkość:75.90 km/h
Suma podjazdów:25376 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:185 (92 %)
Suma kalorii:28494 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:73.06 km i 2h 40m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
65.33 km 0.00 km teren
02:04 h 31.61 km/h:
Maks. pr.:53.10 km/h
Kadencja:88.0
HR max:171 ( 85%)
HR avg:137 ( 68%)
Podjazdy:377 m
Kalorie: 886 kcal

Patelnia i pierwszy raz na kompakcie

Wtorek, 18 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 1

Ale dziś gorąco, nie lubię takich upałów i pełnego słońca, ale lepsze to niż pompa z nieba.
Dzisiaj lekko nie było, bo w planie dużo różnych mocnych ćwiczeń wchodzących ostro w nogi, co cieszy to piękna równa moc na kolejnych powtórzeniach (i to nie licha moc ;)

Wczoraj w serwisie przełożyłem standardową korbę na kompakcik, w końcu za chwilę jadę do Włoch zdobywać te wszystkie przełęcze, które znam tylko z TV :)
Generalnie fajnie się kręci, szczególnie na blacie, łatwiej rozkręcić kadencję i potem ją trzymać. Mała tarcza to już niesamowity młynek (przyda się na Mortirolo). Niestety mam za długi łańcuch i w czwartek będę musiał go skrócić - gorzej, jak potem przy powrocie na 39/53 będzie za krótki...

Jak sobie kiedyś kupię nowy rower to chyba zdecyduję się na kompakt z kasetą 11-25, będzie idealnie.

W sieci pojawiło się kilka fotek z Sudety Tour:





Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
46.86 km 0.00 km teren
01:32 h 30.56 km/h:
Maks. pr.:43.60 km/h
Kadencja:89.0
HR max:141 ( 70%)
HR avg:122 ( 61%)
Podjazdy:257 m
Kalorie: 572 kcal

Rozjazd

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 1

Dziś przyszedł czas na rozjazd, wczoraj po wyścigu nawet zapomniałem się porozciągać.
Ale jak wstałem rano nic mnie nie bolało, a rozjazd wleciał idealnie w nogi. Pokręciłem większość z małej tarczy, bez patrzenia na cokolwiek.
Puls średni zajebisty :)

I wpadło w necie kilka fotek ze Srebrnej Góry:

Jak widać pod Srebrną Górę wjeżdżałem ze ścisłą czołówką :)




Tu było maksymalnie 18%:


No i zjeździk:

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
98.90 km 0.00 km teren
03:06 h 31.90 km/h:
Maks. pr.:70.70 km/h
Kadencja:83.0
HR max:192 ( 96%)
HR avg:165 ( 82%)
Podjazdy:1686 m
Kalorie: 1786 kcal

Road Maraton Srebrna Góra 2013

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 15.06.2013 | Komentarze 4

Kolejny wyścig w tym sezonie zaliczony :)

W piątek wieczorem przyjeżdżamy z Bartkiem na kwaterę, szybkie odebranie numerku, makaronowa kolacja i do spania.
Pobudka przed 7:00, śniadanko, szykowanie i jedziemy na rozgrzewkę. Tutaj coś mi noga nie chce kręcić, takie uczucie "pustej nogi" - nie jest dobrze ale robię połowę podjazdu na Srebrną i potem kręcę po płaskim.
Udaje się ustawić w drugim rzędzie sektora, dużo znajomych - jest z kim gadać, 9:15 i startujemy :)

Założyłem sobie, że pierwszy podjazd chcę zobaczyć czy jestem w stanie wjechać z czołówką - w zeszłym roku trochę traciłem i trzeba było gonić.
Ruszam, tym razem wyjątkowo brak problemów z wpięciem w pedały, Ci z przodu coś niemrawi więc wyprzedzam i wychodzę wraz z innym zawodnikiem na czoło.
Idzie ogień ale podjazd jadę bardzo dobrze - ostatecznie na szczyt wjeżdżam w TOP5, jest pięknie :D

Teraz już zjazdy i lekkie hopki, ucieka Jarek Michałowski, potem urywa się jeszcze Dominik Omiotek i ktoś z Whirpoola. Ja jadę na czubie peletonu ale boję się uciekać z nimi i jadę spokojnie w grupie. Zjeżdżam do środka peletonu, ale na asfalcie masa dziur i nie było to bezpieczne więc wróciłem na czub dyktować tempo. Zbyt dużo chętnych do pracy nie było i całą grupą wjeżdżamy do Głuszycy.

Tu zaczyna się pierwszy podjazd, jest dość wąsko i dziurawo - robi się niebezpiecznie, cały czas lecę z blatu, dopiero przed rozjazdem MEGA/GIGA wrzucam małą tarczę. Pojechałem MEGA, bo było bardzo ciepło i pełne słońce, a w takich warunkach z moją tarczycą długi dystans byłby zabójczy.
Za rozjazdem zaczyna robić się bardziej stromo, postanawiam trochę "nabroić", wychodzę na czoło i rozkręcam mocne tempo, z każdym kolejnym metrem ktoś odpada, aż zostaje nas kilka osób, dwójka lekko poprawia na najsztywniejszym momencie, ja podjazdu nie znałem i lekko odpuściłem z obawy, że jeszcze spory dystans w górę (nie chciałem się ugotować). Wjeżdżam na szczyt razem z innym zawodnikiem, teraz krótki zjazd, hopka i już dłuższa jazda w dół.

Dojeżdża do nas Bartek i w trójkę dochodzimy jednego z uciekinierów, po jakimś czasie dojeżdża do nas jeszcze Michał Nawrocki i taką fajną zgraną, 5-osobową grupą jedziemy po zmianach. Przez jakiś czas ktoś tam jeszcze jechał z nami, ale ostatecznie to był "core" naszej ucieczki :)

Podjazd na Przełęcz Wolibromską jedziemy bardzo równo, dając idealne zmiany dochodzimy gościa z Whirpoola - nawet nie próbuje łapać koła, ucieczka go chyba trochę zniszczyła.

Ze szczytu już szybki zjazd i nudny oraz wietrzy odcinek przez Bielawę i inne wiochy, tutaj zaczyna się u mnie kryzys, biorę żelka i Magneslife co pomaga, ale i tak czuję że pogoda zaczyna ze mną wygrywać.
Dojeżdżamy do podnóża ostatniego podjazdu po drodze gubiąc Michała Nawrockiego, młody zawodnik który z nami jechał atakuje, ja odpuszczam i postanawiam jechać swoje. Do połowy podjazdu wjeżdżamy równo z Bartkiem i Julianem, tutaj mam lekki kryzys i ta dwójka odjeżdża mi na kilka metrów, potem na kilkanaście. Nie przejmuję się zbytnio, bo to nie moja kategoria, wolę jechać swoim tempem.

Widzę jak Bartek odjeżdża koledze który chyba trochę słabnie, ostatecznie swoim tempem dochodzę go na ostatniej serpentynie przed twierdzą :) Bartka już nie goniłem, ale z Julianem wycinamy się na samą metę, wjeżdżamy na nią idealnie razem, według pomiaru czasu jest różnica 4 tysięcznych sekundy więc prosimy aby wpisać nam wynik ex aequo :)

Sprawdzenie wyników, ostatecznie 3 miejsce w kategorii A oraz 6 OPEN, jest zajebiście :)
Do zwycięzcy strata ledwo 3 minut, do pudła w OPEN tylko minuta :)
Mogę być tylko zadowolony, zarówno z całego wyścigu, jak również z pierwszego podjazdu pod Srebrną Górę.

Dodam, że na wyścigu, na zjeździe, czołową kolizję z samochodem zaliczył Michał Kolenda, który leży teraz w szpitalu w Polanicy, jest połamany i ogólnie wygląda to bardzo źle. Michał, jak to czytasz - życzę szybkiego powrotu do zdrowia i wytrwania w rehabilitacji !!
Po takich akcjach tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że na zjazdach wolę jechać zachowawczo...

Kilka fotek:




Jak widać pod Srebrną Górę wjeżdżałem ze ścisłą czołówką :)




Tu było maksymalnie 18%:


No i zjeździk:


Zjarałem się jak krewetka:


No i coś pięknego, od życzliwego znajomego dostałem własnoręczny podpis Richarda Virenque !! Zajebiście :)


Kategoria 90-100, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
17.00 km 0.00 km teren
00:40 h 25.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka Srebrna Góra

Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 15.06.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
46.13 km 0.00 km teren
01:35 h 29.13 km/h:
Maks. pr.:59.20 km/h
Kadencja:84.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:134 ( 67%)
Podjazdy:172 m
Kalorie: 694 kcal

Wprowadzenie i rekordzik w Mosinie :)

Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 15.06.2013 | Komentarze 2

Tak jakoś dziwnie się złożyło, że standardowe wprowadzenie przed Srebrną Górą zrobiłem w Mosinie :)
Oczywiście musiałem to wykorzystać i sprawdziłem się na Pożegowie, czyli zaliczyłem podjazd do wodociągów na maksa.
Czas liczony od torów do samej bramy, no i oczywiście jest rekord - i to chyba całkiem konkretny :)

czas: 2:21
średnia prędkość: 28,6 km/h
średnia moc: 446 wat !!
średnia puls: 179

Poszedłem w trupa ale się opłaciło :)
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
85.83 km 0.00 km teren
02:38 h 32.59 km/h:
Maks. pr.:56.20 km/h
Kadencja:84.0
HR max:176 ( 88%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:335 m
Kalorie: 1145 kcal

Gdzie ta moc...

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj w planie mocniejsze kręcenie, czyli ostatni konkretny trening przed Srebrną Górą w sobotę.
Pojechałem sobie na poligon (tutaj uwaga - jakiś koleś na MTB atakował mnie na podjeździe i potem żałował ;), a potem standardową rundę przez Oborniki i Murowaną Goślinę. Na poligonie kilka interwałów, na trasie obornickiej długa tempówki w trupa, ale z wyników mocy zadowolony nie jestem. Chyba bywało lepiej.

No i teraz fajna niespodzianka, w bieżącym numerze BikeBoard możecie przeczytać artykuł, gdzie jestem kilkakrotnie cytowany :)
Mała próbka:


I jeszcze 3 fotki z Sudety Tour:





Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
58.80 km 0.00 km teren
01:58 h 29.90 km/h:
Maks. pr.:50.60 km/h
Kadencja:81.0
HR max:151 ( 75%)
HR avg:132 ( 66%)
Podjazdy:286 m
Kalorie: 823 kcal

Lajcik

Wtorek, 11 czerwca 2013 · dodano: 11.06.2013 | Komentarze 0

Wczoraj nie było czasu na zrobienie klasycznego rojazdu, więc dziś pokręciłem spokojnie i bez napinki.
Trochę olałem kadencję i jak widzę wyszło 81 - trochę słabo :/
Odwiedziłem sobie Dziewiczą Górę, co okupiłem nieprzyjemną jazda główną drogą do Poznania (z dwoma zakazami dla rowerów). Na szczęście policji nie było...
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
105.20 km 0.00 km teren
03:14 h 32.54 km/h:
Maks. pr.:75.90 km/h
Kadencja:83.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:167 ( 83%)
Podjazdy:1848 m
Kalorie: 2103 kcal

Sudety Tour 2013

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 5

Przyszła pora na prawdziwe ściganie w doborowym towarzystwie.
Sudety Tour, to obok Kellys Rampusak i Mammuta chyba najbardziej prestiżowy wyścig dla amatorów w Czechach.
Wystarczy spojrzeć na listę startową i wyniki, np. dziś na długim dystansie wygrał Jaroslav Kulhavy, mówi Wam to coś ? No ale jak to mówią, jak chcemy mieć progres to trzeba się ścigać z najlepszymi.
Ja, tak jak rok temu, wybrałem krótszy dystans, ale tym razem organizator przekształcił trasę zdecydowanie bardziej w górskim kierunku. Trochę więcej kilometrów, zdecydowanie więcej przewyższenia i masakrycznie sztywne odcinki zrobiły swoje.
Oba dystanse startowały razem i po prostu Ci z dłuższego mieli jedną dodatkową pętlę.

Na miejsce dojechałem chwilę po 8:00, odebrałem numerek startowy, zebrałem rower do kupy, czasu starczyło tylko na jakieś 10 minut rozgrzewki, bo nie chciałem popełnić błędu z zeszłego roku i ustawić się bliżej czuba. Pierwszy sektor zarezerwowany dla PRO, których nie brakowało. Udało się ustawić bliżej niż dalej i byłem zadowolony. Spotykam jeszcze Tomka ode mnie z Teamu który wbija się obok mnie i po chwili startujemy.
Tradycyjnie na początku mam problem z wpięciem w pedały i tracę sporo pozycji, trzeba będzie gonić. Od początku ogień w korbach, po zeszłym roku wiem, że to się już raczej nie zmieni do końca dystansu – tak wygląda ściganie u naszych południowych sąsiadów i tyle w temacie.

Na puls nawet nie patrzę, trzeba ostro naciskać w korby i udaje się doścignąć Tomka i zobaczyć czołówkę – jest dobrze. Tak jedziemy sporą grupą, trzeba dodać, że jest znacznie bezpieczniej niż np. w Lesznie, nie ma przypadkowych ludzi nieumiejących jechać w grupie. Jak były jakieś podjazdy to wszystko przejeżdżało się na blacie z prędkością 30%, niezależnie od stopnia nachylenia...

Do 30 km bez większych przygód, średnia prędkość do tego momentu przekraczała 38 km/h, po ostrym zjeździe jest fragment po kostce brukowej. Czołówka na zjeździe lekko mi odjechała i na tej kostce nie mogłem jej dojść – taki błąd techniczny który spowodował, że musiałem jechać w grupetto :/ No ale nawet w takiej grupce tempo jest konkretne i lecimy ładnie po zmianach. Dojeżdżamy do najgorszego chyba momentu wyścigu, czyli podjazdu 18% po kostce brukowej, jednym słowem MASAKRA. Udaje się tu dojść chyba do głównej grupy. Ja nadrabiam sporo miejsc ale nie jedzie mi się jakoś wybornie, ta kostka nie pozwala trzymać rytmu, pozostaje siłowe kręcenie z niską kadencją.

Na zjeździe formujemy się w ciekawą grupkę, każdy chce pracować i nikt się nie oszczędza co daje powiew optymizmu.
Zaczynamy kolejną premię górską, stawiam sobie za cel wjechać jako pierwszy z tej grupki. Wychodzę na czoło, nadaję eleganckie tempo i wjeżdżam jako pierwszy, po kresce premii wyprzedza mnie jakiś Czech, klepie po plecach i mówi”Pikna praca” - taki mały gest, a jak cieszy :)

Kolejne zjazdy i podjazdy jedziemy razem w tej grupce, ale w nogach czuje, że jest coraz ciężej, jednak pełne słońce robi swoje, ja muszę uważać, bo to nie jest pogoda dla mnie... Pamiętam o piciu, żelach i batonach. Po kolejnej premii górskiej, gdzie jest sztywno jak cholera biorę na bufecie bidon (tak, tutaj dają zawodnikom pełne bidony, których bynajmniej nie trzeba zwracać).
No i tak jedziemy – zjazd i sztywny podjazd, zjazd i kolejny podjazd – tak właśnie rozplanowano trasę. Mi to nie przeszkadza ale trzeba uważać i nie wjeżdżać zbyt twardo, bo można zajechać nogi.

Jeden z takich podjazdów „przecięty” był przez tory kolejowe i akurat jak jechaliśmy włączył się sygnał o nadjeżdżającym pociągu, wszyscy 100% w korby, udało się przejechać przed ale zbyt bezpieczne to nie było.
I właśnie chwilę później mam mały kryzys, trochę osób mi niestety odjeżdża i jadę już tylko w grupce 4-osobowej. Strasznie żałuję tego miejsca, bo mogło być super miejsce na mecie, odpuściłem jakieś 10 osób :/

Piękny i dość długi podjazd po Chvaleckich serpentynach w lesie i odjeżdżam, widzę tą grupkę co mi uciekła, odrabiam straty ale są za daleko i zjazd zaczynam niestety samotnie. Nie ma szans na szybką jazdę solo chociaż jadę ile fabryka dała. Ostatecznie czekam na gościa co wjechał za mną i w dwójkę lecimy po mocnych zmianach do Teplic. Stąd zostaje już tylko 3-kilometrowy podjazd na metę, odjeżdżam na jakieś 100-200 metrów i trzymam taką różnicę już do końca. Nie podkręcam bardziej, bo nie ma sensu, nikogo już nie dojdę, a czas nie jest ważny, tylko ewentualnie miejsce.

Dojeżdżam na metę, gdzie jest już Michał Kolenda, ale w tym roku nie dołożył mi tyle co ostatnio.
Ostatecznie:
13 miejsce w M2
26 miejsce w OPEN

a rok temu było kolejno 21 i 54 miejsce, jest GIT – konkretny progres :)

Oficjalne wyniki:
MEGA:
http://sportsoft.cz/OfficialResults/2013/vysl_20130609_sudety_road_103km_abs.pdf?201306.09.05.22
GIGA:
http://sportsoft.cz/OfficialResults/2013/vysl_20130609_sudety_road_155km_abs.pdf?201306.09.05.20

Podsumowując wyszedł super weekend startowy, takie starty jak dziś to genialny wręcz trening, no i można się sprawdzić z dużo lepszymi.
O organizacji nie będę nic pisał, nasi organizatorzy mogliby się wiele nauczyć – szóstka z plusem !

Kilka fotek:





Kategoria 100-120, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
01:15 h 28.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przed i po Sudety Tour

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
3.00 km 0.00 km teren
00:07 h 25.71 km/h:
Maks. pr.:34.50 km/h
Kadencja:82.0
HR max:192 ( 96%)
HR avg:185 ( 92%)
Podjazdy:172 m
Kalorie: 106 kcal

Czasówka Szybowcowa

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 4

Przyszedł czas na kolejną górską czasówkę z kalendarza masters PZKol, tym razem Czasówka Szybowcowa czyli krótki ale treściwy wjazd na tytułową górę. W sumie jakieś 3km i średnio 6,5%, dwa wypłaszczenia i dwa sztywne odcinki, bardzo fajny podjazd.

Namówiłem na start Krzywego i chyba się z tego powodu cieszy, bo ostatecznie stanął na trzecim stopniu pudła ;) Połączyli nasze kategorie, czyli Cyklosport i Niezrzeszonych Open.
Start jak zwykle taki, że trzeba się wpiąć w pedały – tym razem suprise – nie mam problemów i szybko mogę ruszyć z kopyta.

Od razu wbijam jakieś 650 wat, ale oczywiście zaraz to zmniejszam. Ruszam z małej tarczy, bo po chwili pierwszy sztywny odcinek, jest mocno. W sumie jednak nie patrzę, ani na waty ani na puls – jest to tak krótki odcinek że nie ma czasu na kalkulowanie – trzeba po prostu iść w trupa i liczyć że starczy sił do końca  Na wypłaszczeniach trochę się obijam i myślę, że tu można było coś więcej dokręcić, trzymałem tu tylko jakieś 250 wat, a chwilami nawet mniej. Finisz już w trupa trupów, co widać po pulsie.

Czas wg Garmina 7:36, więc chyba jest mega dobrze, podjeżdżam do sędziego, oficjalny czas 7:45 i faktycznie jest to mega dobry czas, połączone kategorie cyklosportu i niezrzeszonych wygrywam dość wyraźnie :) W OPEN jeśli dobrze liczę jestem w TOP5, ale to muszę potwierdzić oficjalnymi wynikami, które pojawią się pewnie gdzieś za tydzień ;)

Ogólnie patrząc na wyniki pomiaru mocy to zachwycony nie jestem, chyba trochę mi spadła ostatnio forma, ale nie ma co wyrokować, teraz trzeba się cieszyć z pierwszego miejsca, po średnim pulsie widać, że lekko nie było. Jestem zadowolony.
Jutro jedna z najpoważniejszych imprez w tym roku, czyli Sudety Tour. Jadę dobrze potrenować i po naukę, organizatorzy namówili na start Jaroslava Kulhavego, którego nie trzeba chyba przedstawiać. Jak widać towarzystwo z najwyższej półki, ale to dobrze, bo takie starty rozwijają.

Kilka fotek z dziś:








Kategoria 0 - 70, Góry, Zawody