Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>150

Dystans całkowity:1735.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:57:10
Średnia prędkość:30.36 km/h
Maksymalna prędkość:66.60 km/h
Suma podjazdów:13573 m
Maks. tętno maksymalne:195 (97 %)
Maks. tętno średnie:163 (81 %)
Suma kalorii:32953 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:157.76 km i 5h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
160.20 km 0.00 km teren
05:12 h 30.81 km/h:
Maks. pr.:50.70 km/h
Kadencja:22.0
HR max:171 ( 84%)
HR avg:144 ( 70%)
Podjazdy:485 m
Kalorie: 2832 kcal

Długi i samotny trening wytrzymałościowy

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 4

Długi trening gdzieś dalej chodził za mną już od jakiegoś czasu. Wybór padł na Chodzież. Próbowałem namówić kogoś na wspólną jazdę, głównie z forumszosowego i bikestats ale jakoś nikogo nie znalazłem, więc pojechałem w trasę sam.

Pobudka o 7:00 i o 8:00 już na szosie, na początku chłodno, ale za to żadnych samochodów, jechało się świetnie.
Do Rogoźna dojechałem szybko (albo tak fajnie mi czas leciał), potem skręt do Wągrowca (pierwszy raz tamtędy jechałem), tutaj pod wiatr ale za to bardzo ładny asfalt.
W Wągrowcu miasto jeszcze spało, więc przeleciałem bez problemów i na Margonin, tutaj trzeba powiedzieć kilka gorzkich słów o asfalcie, gdyby był normalny ruch to byłaby tragedia, bo chwilami jechałem środkiem.
Przed Margoninem poczułem się jakbym jechał nad morze, bo wszędzie dookoła były wiatraki, bardzo dużo, ciekawe ile wyniosła taka inwestycja ;)
Od Margonina do Chodzieży super trasa i fajny asfalt, tu chyba najlepiej mi się jechało. W Chodzieży już się zrobił normalny ruch, dużo pieszych i wszyscy korzystając z pogody uciekali nad jezioro :)

Na wyjeździe w kierunku Poznania podjazd, potem miły fragment w lesie i zaczęły się najgorsze kilometry, wszystko odsłonięte, długie proste i cały czas pod wiatr, nudno i ciężko. Odliczałem kolejne kilometry do Rogoźna, w końcu udało się dojechać ;)
Stąd powrót tą samą drogą co na początku. W Biedrusku jechałem za samochodem i przez to nie zauważyłem masakrycznej dziury, była po prostu ogromna :/ Jak w nią wjeżdżałem to tylko trzy myśli - czy się wywalę, czy rower wytrzyma i czy będą ósemki. Na szczęście skończyło się tylko przesunięciem kierownicy i laczkiem z tyłu. Narzędzia zawsze mam ze sobą, więc szybko się ze wszystkim uporałem i wróciłem do domu. Pod koniec poczułem głód i osłabłem, czyli jednak dwa batony Corny i banan to było trochę za mało.

Ogólnie jestem mega zadowolony, chciałem sprawdzić swoją wytrzymałość i okazała się bardzo dobra co mnie napawa optymizmem przed głównymi startami na długich górskich trasach MEGA.
W ten sposób pobiłem też swój rekord w długości jazdy jeśli chodzi o zupełnie samotne wypady :D

Jezioro w Rogoźnie:


To ja:


Wiatraki przed Margoninem:


W Chodzieży:


Kategoria >150