Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:1621.28 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:52:58
Średnia prędkość:30.61 km/h
Maksymalna prędkość:65.10 km/h
Suma podjazdów:9842 m
Maks. tętno maksymalne:192 (94 %)
Maks. tętno średnie:167 (82 %)
Suma kalorii:33172 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:77.20 km i 2h 31m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
130.61 km 0.00 km teren
03:53 h 33.63 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Kadencja:17.0
HR max:188 ( 92%)
HR avg:167 ( 82%)
Podjazdy:818 m
Kalorie: 3021 kcal

Maraton Trzebnica 2011

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 4

No to jestem po pierwszym starcie w sezonie, miał to być raczej mocny trening i sprawdzenie dyspozycji niż walka o czołowe lokaty i tak też było, ale od początku.
Pobudka w sobotę o 5:00 i o 5:45 z zapakowanym rowerem wyjeżdżam z Poznania, drogi raczej puste i o 7:55 jesteśmy w Trzebnicy. Standardowo toaleta i czekam na pakiet startowy, który miał dla mnie Wober :)
Spotykamy się chwilę później i szykuję się do startu. Z braku czasu rozgrzewka to aż 2 minuty (sick), trochę pogadaliśmy z Woberem, Woodym, Xubixem i WinSho i na start. Okazuje się, że jesteśmy w ostatniej chwili (jakieś 30 sekund przed startem - fuks :P)

Start i już wiem, że bez rozgrzewki to będzie hardcore, po wyjeździe z Trzebnicy jazda na progu, z licznika nie schodzi 40-45 km/h, chwilami 50 km/h - masakra. Na 20-25km niestety odpoczywam z tyłu, gdy ktoś dogoniony wcześniej puszcza koło, a że wiał silny wiatr peleton się podzielił. Zostałem w grupie m.in. z Woberem i Xubixem, Woodemu się udało i został w grupie uciekającej.

Od tego momentu trzymamy dobre tempo i jedzie się lepiej niż wcześniej. W pewnym momencie dziurawa droga krzyzuje trochę mi wyścig, ale efekty będą później, w każdym bądź razie na tych dziurach-kraterach poluzowuje mi się koszyk z bidonem... Pierwszy podjazd na 55 km, wychodzę na zmianę i jadę w sumie spokojnym tempem, odwracam się a grupa została, czyżbym był tak mocny ?
Dojeżdżamy do PŻ i krótki postój, pomarańcza, grzesiek, woda i siku, po czym dalej w drogę, przed nami najlepsze czyli górki ;)

Na ok. 85 km koszyk odkręca się na dobre i w bardzo niefortunny sposób (tylko górna śrubka, przez co musiałem się zatrzymać, wyjąć klucze bla bla bla) - niestety kilka minut w plecy :/ Koledzy czekali chwilę, ale nie dziwię się, że się poddali, bo trochę to trwało :(

Od tego momentu zrobiłem sobie "czasówkę", mocna jazda bez żadnej pomocy, bo kogo dościgałem to zaraz zostawał. W każdym bądź razie jechałem swoje. Po drodze zajebisty podjazd - 16%, czyli coś dla mnie :)
Tak jechałem po tych hopkach wciąż kogoś przechodząc, aż w końcu na podjeździe z płyt doszedłem "moją" grupkę :) Ależ to było uczucie, od razu dodało mi skrzydeł. Nie było tylko Wobera, który pewnie to wyczuł i zaatakował na płaskim. Oczywiście bez oglądania zostawiłem grupę z tyłu, utrzymał koło tylko Xubix który jechał chwilę ze mną, ale jednak nie dał rady na podjazdach. No i jeszcze raz, czy ja jestem taki mocny ? :):):):)
Teraz goniłem już tylko Wobera, nawet widziałem go przed sobą na ostatnim podjeździe, jeszcze jeden - dwa i byłby mój, ale się nie udało i straciłem do niego na mecie ostatecznie 40 sekund.

Ogólnie jestem zadowolony, miał być mocny trening i był. Sporo ludzi z forum szosowego, więc fajna ekipa. Moc na podjazdach była, w górach powinno być ze mną już dobrze, na płaskim pod wiatr to nie dla mnie. Najbardziej cieszy mnie fakt dogonienia grupy i jeszcze dołożenia im na górkach :D:D:D Gdyby nie te problemy techniczne byłoby pewnie inaczej, lepiej. Jak dla mnie najlepsza trasa od setnego kilometra :)

Dane podałem z licznika.
Miejsca:
M2: 22/55
OPEN: 113/464

Poszli....


Na trasie:


Meta:




Na mecie z żoną (najwierniejszy kibic):


Na mecie z Woberem:
Kategoria 130-140, Zawody


Dane wyjazdu:
45.68 km 0.00 km teren
01:28 h 31.15 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Kadencja:18.0
HR max:177 ( 87%)
HR avg:153 ( 75%)
Podjazdy:182 m
Kalorie: 1023 kcal

Przepalenie przed Trzebnicą

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 29.04.2011 | Komentarze 0

Dziś typowe przepalenie przed jutrzejszym maratonem w Trzebnicy, czyli krótko, spokojnie z paroma mocniejszymi akcentami (głównie na podjazdach).
Odzwyczaiłem się już trochę od silnego wiatru, dziś powiało, jutro ma wiać ostro, więc będzie płacz ;) Żeby chociaż nie padało.
Czy jest jakaś forma to się zobaczy jutro, szkoda tylko że muszę bardzo szybko wstać, żeby dojechać na czas...
śr. kadencja: 86
max kadencja: 116

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
71.23 km 0.00 km teren
02:18 h 30.97 km/h:
Maks. pr.:47.20 km/h
Kadencja:18.0
HR max:174 ( 85%)
HR avg:149 ( 73%)
Podjazdy:274 m
Kalorie: 1412 kcal

Spokojnie

Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 4

W zasadzie ostatnia normalna jazda przed Trzebnicą, jutro wolne a w piątek tylko odpowiednie rozbudzenie mięśni krótką jazdą.
Czy jest forma to nie wiem ;) Na pewno wyższa niż rok temu, ale tez przebieg w nogach inny. Jedno wiem - jak będzie wiać i padać to formy nie będzie, bo to pogoda nie dla mnie.
Dziś spokojnie w tlenie z utrzymaniem kadencji. Pogoda super, średnia byłaby lepsza gdyby nie kłopoty w Murowanej Goślinie, ścinali drzewa i korek był na pół miasta :/ Aż musiałem skorzystać z drogi rowerowej - co tu dużo mówić... dramat ;)

Ogólnie pod górę jest dobrze, podjazd na Radojewo z utrzymaniem 30 km/h i kadencji bliskiej 90 da się zrobić pod progiem ;)

śr. kadencja: 89

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
76.12 km 0.00 km teren
02:28 h 30.86 km/h:
Maks. pr.:47.20 km/h
Kadencja:18.0
HR max:178 ( 87%)
HR avg:149 ( 73%)
Podjazdy:442 m
Kalorie: 1525 kcal

Przed pracą

Wtorek, 26 kwietnia 2011 · dodano: 26.04.2011 | Komentarze 1

No to koniec póki co gór, trzeba katować znajome szosy ;)
Dwa dni przerwy, z dodatkowym obżarstwem spowodowały, że jak dziś rano wyjechałem to noga była bardzo ciężka. Ale z czasem się rozkręciła i nie jest źle ;)
Dziś trening od rana, dużo interwałów i podjazdów.
Zobaczymy jak to będzie w Trzebnicy...
Cały czas mam problem ze szlifem po kraksie, co się zasuszy to przy każdym zgięciu nogi się rozwala, w tak niefortunnym jest to miejscu :/

Założyłem dziś inną koszulkę (taką z warstwą przeciwdeszczową z przodu) i problem z pulsem w Garminie zniknął... Czyli to jednak ładunek elektrostatyczny w tamtych koszulkach, muszę coś wykombinować, żeby się tego pozbyć :/

śr. kadencja: 86

Kategoria 70-90, Interwały


Dane wyjazdu:
102.34 km 0.00 km teren
03:56 h 26.02 km/h:
Maks. pr.:64.10 km/h
Kadencja:23.0
HR max:174 ( 85%)
HR avg:154 ( 75%)
Podjazdy:2068 m
Kalorie: 2229 kcal

Będąc w górach trzeba korzystać

Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 3

Dziś po prostu musiałem dać sobie w kość, bo teraz mam dwa dni regeneracji ;)
Przed treningiem trochę pechowo, najpierw zerwała mi się linka BOA w bucie (na szczęście miałem zapasową, ale wymiana trochę trwała), a potem zobaczyłem że z tyłu zeszło całe powietrze. Musiało coś wczoraj przedziurawić dętkę :/ Czasu nie miałem, więc napompowałem 9 atm licząc że wystarczy na cały trening - udało się :)

To do rzeczy, pogoda genialna i gdybym nie miał swojego planu treningowego po prostu wybrałbym się na Okraj. Jednak w planie było zrobienie jak największej ilości podjazdów, więc zdecydowałem się na rundy "dookoła zbiornika Sosnówka" - tak je nazywam ;) Od Podgórzyna jedziemy podjazd przez Borowice i dalej na Sosnówkę, końcówka sztywna. Potem szybki i bardzo techniczny zjazd już przez samą Sosnówkę i objazd jeziora aż do Podgórzyna. Dużo ludzi szło ze święconką i trzeba było uważać na krętym zjeździe.

Dziś poświęciłem się kadencji na podjazdach, więc łatwo nie było ale puls był duuuużo niższy niż wczoraj, a już się martwiłem że z formą to nie do końca dobrze wygląda.
W sumie walnąłem 6 takich podjazdów, jeden wydłużyłem o drogę w kierunku Karpacza. Fajny trening wyszedł jak się popatrzy na przewyższenie. W sumie w dwa dni zrobiłem ponad 4000 metrów więc jestem bardzo zadowolony.

Garmin oczywiście tradycyjnie na zjazdach pokazuje kosmosy, denerwuje mnie to, bo nie mogę sprawdzić jak mi szybko spada puls po podjeździe:/ Muszę się zastanowić co z tym fantem zrobić, bo tak być nie może...
Parę fotek poniżej.
śr. kadencja: 82 (byłoby lepiej, ale na technicznych zjazdach prawie nie szło pedałować)


It's me


Widoczek:


Na rozstaju Karpacz-Borowice-Sosnówka:


Droga do Karpacza Górnego (dziurawa):
Kategoria Góry, 100-120


Dane wyjazdu:
93.62 km 0.00 km teren
03:40 h 25.53 km/h:
Maks. pr.:65.10 km/h
Kadencja:23.0
HR max:192 ( 94%)
HR avg:161 ( 79%)
Podjazdy:2009 m
Kalorie: 2373 kcal

Górki górecki :D

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 6

No to przybyłem w góry, oczywiście mogę jeździć tylko dziś i w sobotę, więc jak tylko wysiadłem z samochodu to się przebrałem i na trening :)
Oj zrobiłem sobie dziś Drogę Krzyżową ;)
Od razu mówię nie patrzeć na średnią prędkość, ale na przewyższenie - dałem czadu ;)

Na początek, jak zawsze żeby sprawdzić formę, pojechałem przez Przesiekę do Drogi Sudeckiej (tak będzie prawie pod koniec Liczyrzepy 2011), końcówka to hardcore i tu zrobiłem swojego tegorocznego maksa - puls 192. Nie muszę dodawać, że żadnych odcinków z buta nie było ;) Pod koniec, tam gdzie najsztywniej jest pełno piachu i mieliłem w miejscu nowymi oponami, mam nadzieję że organizator to usunie, bo można się po prostu wywalić, ale jakoś dojechałem :P

Potem zjazd do Podgórzyna przez Borowice i tu robiłem interwały siłowe ze zrywami - masakra, nigdy tak w górach nie jeździłem ;) I tak zrobiłem 4 razy ten podjazd w tą i z powrotem.

Potem zjazd i przez Sosnówkę (tu miałem mega kryzys, bo zmęczony byłem po interwałach i wiał czołowy wiatr) oraz Miłków dojazd do drogi na Karpacz. Tu zaczęły mnie łapać skurcze, pewnie od gorąca, braku aklimatyzacji i ogólnie pierwszego typowo górskiego treningu. No ale nie byłbym sobą i wjechałem do Karpacza Gónego, tu zjadłem Corny i zjechałem przez Sosnówkę do Borowic, a następnie Podgórzyna. Jak się okazało Corny zadziałał i skurczy nie było, więc poświrowałem i wjechałem jeszcze do Zachełmia.
Zjazd tą samą drogą i jak już byłem w Sobieszowie to na koniec jeszcze zaliczyłem trochę podjazdu na Jagniątków :D

Oj dziś to się powspinałem, na zjazdach nie świrowałem (dość niska av max) bo raz, że muszę się przyzyczaić do serpentyn, a dwa testowałem nowe opony i muszę je wyczuć.
Dziś też pierwszy raz jechałem na moich Mavicach R-Sys, odczucia zajebiste, są bardzo lekkie i sztywne i jak tylko będzie moc w nogach to można odjeżdżać na podjazdach :)
Na dole kilka zdjęć, żebyście też coś z tego mieli ;) Kiepskie i mało, bo nie chciałem się zatrzymywać podczas podjazdów, a wtedy były najładniejsze widoki :/
P.S. Oczywiście Garmin na zjazdach i pod wiatr dalej świruje, ale grunt, że na podjazdach pokazuje dobry puls.



Karpacz Górny:




Punkt widokowy pod Zachełmiem:


Kategoria 90-100, Góry


Dane wyjazdu:
62.86 km 0.00 km teren
01:59 h 31.69 km/h:
Maks. pr.:49.90 km/h
Kadencja:22.0
HR max:174 ( 85%)
HR avg:152 ( 74%)
Podjazdy:283 m
Kalorie: 1196 kcal

Kolejny z serii, dziś na poligonie

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · dodano: 21.04.2011 | Komentarze 4

Dziś normalnie lato, jakbym nie miał planu to pewnie bym kręcił i kręcił :)
Trzeci dzień z rzędu, spokojnie na poligonie, gdzie spotkałem znajomego i kręciliśmy razem.
Jednak ta moja opaska coś źle współpracuje z koszulką krótką Lampre, znowu na zjazdach i pod mocny wiatr puls świrował niemiłosiernie :/ Jak odginam koszulkę to wraca do normy, nie wiem może jest bardzo zelektryzowana i trzeba ją w czymś wypłukać, w każdym bądź razie strasznie to denerwujące jest :/ Opaska nawilżona była idealnie.

Jutro w góry i co najważniejsze będzie pogoda, ale to co mam w planie to będzie dosłownie droga krzyżowa... no ale to w końcu Wielki Piątek ;)

śr. kadencja: 92

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
61.30 km 0.00 km teren
01:56 h 31.71 km/h:
Maks. pr.:48.20 km/h
Kadencja:20.0
HR max:170 ( 83%)
HR avg:151 ( 74%)
Podjazdy:245 m
Kalorie: 1261 kcal

Powtórka z rozrywki

Środa, 20 kwietnia 2011 · dodano: 20.04.2011 | Komentarze 1

Dziś powtórka wczorajszej trasy i drugi z trzech spokojnych treningów po 2 godziny, jako wprowadzenie do dwóch treningów w Karkonoszach :) Jutro będzie to samo, a w piątek już w górach (oby tylko pogoda dopisała).

Znowu miałem problem z puslometrem, chyba musi być coś nie tak z tą koszulką :/ Muszę spróbować posmarować żelem do USG, może to pomoże jak ślina zawodzi ;) Generalnie lekko, skupiając się na trzymaniu kadencji, w końcu wyszło powyżej 90 :D
Średnia w sumie też niczego sobie jak popatrzeć że jechałem zupełnie lajtowo.

Pogoda genialna, typowo kolarska, aż się chciało jeździć i nie wracać do domu, no ale trzeba trzymać plan treningowy i nie przeginać.

śr. kadencja: 91
max kadencja: 116

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
60.88 km 0.00 km teren
02:01 h 30.19 km/h:
Maks. pr.:49.70 km/h
Kadencja:18.0
HR max:170 ( 83%)
HR avg:152 ( 74%)
Podjazdy:272 m
Kalorie: 1182 kcal

Spokojnie, z poszanowaniem kadencji

Wtorek, 19 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 1

Dziś w planie był lekki i krótki trening co by rozkręcić nogi. Umówiłem się z Winqu, ale że u niego póki co brak formy to ja cały czas prowadziłem - trzeba sobie pomagać, a wspólny trening to zawsze jakoś przyjemniej.
Ogólnie chyba za słabo zmoczyłem opaskę od pulsometru, do tego doszła koszulka która cała zimę leżała w szafie, więc pewnie naelektryzowana, no i przez to puls świrował na maksa. Ale dziś tak ciepło, że pierwszy raz w tym roku w krótkich spodenkach :D Od razu inna jazda, szkoda tylko że nie w Caisse d'Epargne, bo po niedzieli podarte - nie wiem czy da się je jakoś uratować :/

Ogólnie było spokojnie, całość z małej tarczy, co by utrzymać kadencję i udało się na 90. Szlify powoli się goją, zbicia jeszcze bolą. Będzie dobrze :)

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
89.78 km 0.00 km teren
02:38 h 34.09 km/h:
Maks. pr.:57.90 km/h
Kadencja:13.0
HR max:186 ( 91%)
HR avg:149 ( 73%)
Podjazdy:309 m
Kalorie: 1596 kcal

Ustawka, mocno ale niestety znowu szlify :(

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 6

Zacznę tak: Ja to mam jednak pecha :(
Dziś ustawka, zjawiło się bardzo dużo mocnych osób i wiedziałem że będzie ostro, do Obornik jednak całkiem spokojnie. Zabrałem się oczywiście z grupą na dużą pętle - jakieś 10 osób. Wystarczyło, że wyjedziemy za Oborniki i ogień, poniżej 40 km/h nie schodziło, chwilami blisko 50. W zeszłym roku o tej porze, przy tym tempie jechałem z tyłu ledwo trzymając grupę i "płakałem". Teraz normalnie pracowałem z przodu dając mocne zmiany - jest widoczny progres :D

Za Rogoźnem dalej jechaliśmy mocno ale zaczęły się potworne dziury, wiało tu głównie z boku więc był wachlarz. No i jeden z prowadzących przy prędkości ok. 45 km/h nagle zdecydował że w ostatniej chwili ominie dziurę, koleś za nim musiał odbić, a ja wjechałem mu w koło. Prawie się wybroniłem ale niestety jak poczuł moje koło puścił korby i zwolnił, a ja z całym impetem na bok i o asfalt :/ MASAKRA, tak przypi.... że jakbym nie miał kasku to pewnie trzebaby wzywać karetkę... no ale na szczęście zawsze jeżdżę w kasku ;)

Straty:
1. Zdrowotne:
- obite i mega zjechane udo
- obity i obtarty obojczyk
- poobdzierane palce (jeden ma całkowicie zjechaną opuszkę)
- bolący nadgarstek
2. Materialne:
- podarte spodenki
- dziura w bluzie
- poobdzierane rękawiczki
- zniszczone ochraniacze na buty
- rozwalona torebka podsiodłowa

Jak widzicie dupa i to konkretna, największe straty w ciuchach, na szczęście nic poważnego sobie nie zrobiłem i sprzęt jest cały. Ale co za debil przy wachlarzu i takiej prędkości nagle zajeżdża drogę omijając dziurę ??!! Brak słów.
A było już tak pięknie z samopoczuciem, mięśnie mnie w ogóle nie bolą :)

Kategoria 70-90, Ustawki