Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
133.00 km 0.00 km teren
03:17 h 40.51 km/h:
Maks. pr.:60.90 km/h
Kadencja:78.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:162 ( 81%)
Podjazdy:367 m
Kalorie: 2235 kcal

Wyścig w Lesznie 2012

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 24

Pierwszy raz organizator maratonów w Lesznie postanowił zrobić prawdziwy wyścig dla amatorów ze startu wspólnego... Udało się to wybornie, wszystkie drogi były zamknięte, przed wyścigiem pilot, piękna idealnie kolarska pogoda – po prostu prawdziwe kolarskie święto dla amatorów.
Trasa jak to w Lesznie płaska jak stół, więc na wynik się nie nastawiałem, ot po prostu świetna okazja na mocny trening szybkościowy.

Wstaję wcześnie rano, ogarniam śniadanie i z żoną jedziemy do Leszna, na szczęście to blisko Poznania więc podróż mija szybko i bez problemów.
Odbieram numer, na miejscu już pełno kolarzy-amatorów, po kolei znajduję moich znajomych z VTeam Jamis – Rafała i Michała, tym razem na wyścigu będzie nas trzech muszkieterów ;)
Po ogarnięciu sprzętu i przebraniu w strój teamowy jedziemy z Michałem na start, tu już pełno ludzi i nie ma jak się ustawić... Na szczęście z pomocą przyszedł Rafał, który trzymał dla nas miejsce :)
Tu spotykam również Szerszenia znanego z Żądła 2012 oraz G0re i jego „pomagiera” ;)

Trochę się dziwię czemu kompletni amatorzy, np. na rowerach MTB poustawiali się z przodu – jak dla mnie to bez sensu trochę no ale nic. Zamiast rozgrzewki trzeba było prawie pół godziny czekać „w blokach startowych” na słoneczku, czas minął jednak szybko na pogaduchach itd...

Nadeszła chwila startu i ruszamy, trochę kocioł od początku, nie mogę się wpiąć w bloki, mija mnie parę osób, a czołówka już się zagina. W końcu się wpinam i jadę na maksa goniąc czub, trochę boli, bo rozgrzewki nie było ale w końcu po chwili jedziemy całą dużą grupką.

Po jakimś czasie spotykam Krisa, Bartka i kilku innych znajomych, grupka zrobiła się konkretna – jest tu sporo znanych i mocnych nazwisk, ale jazda od początku jest bardzo nerwowa, nie ma za bardzo jak się przebić do przodu i co chwilę krzyki uwaga i hamowanie – chwilami aż czuć swąd palonej gumy...
Ale tak po jakimś czasie stwierdzam, że jazda raczej na tyłach grupy jest świetnym treningiem, co zakręt trochę się zostaje i potem trzeba gonić, taka jazda jest mało efektywna, ale treningowo super !!

No i tak sobie jedziemy na sporych prędkościach, co jakiś czas ktoś próbuje uciekać i tempo wzrasta, za chwilę go doganiamy i znowu trochę spowolnienia, i tak przez całą pierwszą rundę.

Przy wjeździe na drugą trochę pech, bo przede mną wywala się parę osób, część skończyła po pierwszej i pojechała na metę, a czołówka po skręcie jedzie mocno, robi się spora przerwa i muszę gonić, kurde ciężko było, puls zaczynał się buntować ale w końcu grupkę doszedłem :)

Na drugiej rundzie kontynuuję taktykę jazdy raczej z tyłu, chciałem dopiero się przebijać do przodu tak na 100 kilometrze – taki był plan :) Grupka już też nie była taka liczna jak na początku, ale nadal było w niej sporo wariatów jadących szlaczkiem i nie patrzących czy ktoś akurat go wymija.

Udało się przebić na sam czub grupki, zamierzałem się tam utrzymać aż do podjazdów i tak szło nawet nawet, ale potem im bliżej górek tym niebezpieczniejsza jazda innych osób. To był start treningowy więc priorytetem było dojechać cało do mety.
No ale zaczyna się pierwszy podjazd, a ja jestem w środku całej grupy, pięknie przebijam się z lewej do przodu i nagle jakiś idiota zajeżdża mi drogę, zrzuca mnie na pobocze z wielkimi kamieniami, jakoś utrzymuję się na rowerze, ale po powrocie na szosę muszę ostro gonić resztę. Udaje mi się to ale kosztuje sporo sił.

Trochę odzyskuję siły i jestem gotów na drugi podjazd, tym razem po szerokiej i dobrej drodze. Przebijam się znowu z lewej o trochę miejsc i stąd już mocno wariacka jazda aż do mety. Co chwilę ktoś próbuje uciekać, reszta goni, mocne podkręcenia tempa i za chwilę mocne spowolnienia. Taka bardzo interwałowa jazda. W sumie nawet nie wiem czy ktoś z przodu ucieka czy też nie.
I po tak wariackiej jeździe cała nasza duża grupka dojeżdża do ostatniej płaskiej prostej (jaka szkoda, że nie było tu pod górę ;)
Na liczniku ponad 50 km/h a to dopiero rozkrętka tempa, zaczynamy ostateczne finiszowanie, mistrzem w tej dziedzinie nie jestem ale idzie mi dobrze, z każdym metrem coraz szybciej i zaczynam mijać kolejnych zawodników. Niestety nagle widzę przed sobą kraksę, parę metrów przede mną koleś leci na ziemię, odbija się od niej jak piłka i nie wiadomo gdzie ostatecznie się znajdzie. Nie ma co ryzykować, zjeżdżam do rowu jednocześnie hamując, oczywiście zaliczam glebę na trawę ale nic mi nie jest ;)
Wracam na szosę i finiszuję na kiepskim miejscu...

Podsumowując był to bardzo dobry i szybki wyścig, na starcie konkretna ekipa, sporo zawodników z Interkolu, TGV, Oliver Rybczyński, Whirpool Team, nasza trójka z VTeam Jamis i inni dobrzy kolarze amatorzy. Jestem bardzo zadowolony, bo utrzymałem się w pierwszej grupce przez całe 133 km, szkoda finiszu ale nie płaczę, bo wygrać i tak bym nie wygrał na takim płaskim finiszu. Trochę nie rozumiem tej walki, tak jakby to były mistrzostwa świata – trochę rozsądku niektórym by się przydało.
No i wielki plus dla organizatora – jak widać można zorganizować imprezę ze startu wspólnego z zamkniętymi drogami !! Chciałbym taką formę wyścigu w Trzebnicy, wtedy do pierwszych górek jazda w peletonie, a potem ogień na podjazdach i można by o coś powalczyć...

Pozdrowienia dla wszystkich znajomych, których spotkałem :)

Wyniki:
M2 – 14
OPEN – 40
Czas zwycięzcy :)

I na razie trzy fotki:

Przygotowania i ostatni batonik przed startem:


Po starcie:


Przed startem:


Kategoria 130-140, Zawody



Komentarze
kris91
| 20:48 środa, 30 maja 2012 | linkuj Rowery MTB do lasu, SZOSOWE na asfalt !

Szosowcy pchają się na szosówkach na wyscigi dla MTB ? raczej nie... więc nie rozumiem dlaczego w ogóle pod szyldem "supermaratony szosowe" mają prawo startu na rowerach innych..

Leszno nie jest w PP, ale i tak tego nie rozumiem.. MTB powinni jechać swój wyścig "oddzielnie" jeśli już tak chcieli startować i org pozwolił..

WuJekG
| 18:44 wtorek, 29 maja 2012 | linkuj A, to do mnie. Czytam trzeci raz i tak sobie myślę, ze skądś znam ten cytat.. :P

Drogi "Amstrongu" (szkoda, że nie Armstrongu...;)), odpowiadam zatem - nie, boziu broń siedzieć na działce, ale wybrać grupę startową nie z szosowcami - w końcu w Road Maratonach startuje się najczęściej sektorami i można dobrać się poziomami. Wybacz, nie moim zamiarem było generalizować, ale ta rzecz - MTBowcy i starsi szosowcy, którzy jadą jak ślimaki (jeszcze pół biedy jak na końcu, gorzej jak zablokują całą grupkę...) podlega tak jak wiele w przyrodzie rozkładowi normalnemu: są jednostki ze skraju wykresu, które albo są wybitnie nie do jazdy albo jadą lepiej niż niejeden młody szosowiec - chcę wierzyć, że znajdujesz się w tej drugiej grupie.
Moja wypowiedź była zaznaczeniem pewnego problemu: jaki wpływ na wynik sportowy mają takie sytuacje jak odcięcie od czuba peletonu nawet mocnego zawodnika, który zostaje za niepozbieranymi Panami na rowerach ''innych'' (klasyfikacja orgów maratonów)? Powinni być puszczani w innych grupach, nikt im nie zabrania jazdy ale często nie mają wyobrażenia o tym jak szybko mogą zostać w tyle.

Jeszcze dwie rzeczy: uzyskałeś średnią ponad 35km/h, nie czas i zanim zaczniesz różnie nazywać komentujących tutaj, w slangu kolarskim, sprawdź najpierw backgound takiej osoby, czy gada, żeby gadać, czy gada, bo może ma coś do powiedzenia. (nie, nie obraziłem się za ''krasnala'').
pozdrawiam
Amstrong | 15:12 wtorek, 29 maja 2012 | linkuj Cytuję "Naturalnie w takich imprezach MTBowcy, szczególnie CI starsi, ustawiają się z przodu, bo "jestem starszy, tutaj moje miejsce" i myślą, że jak jest nazwa ''''''''maraton'''''''' to będzie to wycieczka. Zresztą - starsi na szosach często nie są lepsi, wiele razy byłem blokowany na starcie przez staruszków gdy czoło uciekało".

Przekroczyłem dość dawno 60tkę jechałem na MTB ukończyłem OPEN w drugiej setce z czasem sporo ponad 35km/godz co mam zrobić wg Ciebie?
Iść na działkę, do kościoła czy zachęcać młodych i na szosówkach do lepszej jazdy.
Ludzie dzielący innych na młodych i starych SAMI są delikatnie nazywając KRASNALAMI.
grzzych
| 13:22 wtorek, 29 maja 2012 | linkuj ohoho, jaka średnia. PRO !
WuJekG
| 20:47 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Koniecznie rozdzielić rowery inne od szosówek. Jak dziś pamiętam jak na Dolinie Popradu chłopak na MTBie przyhamował i przez zbyt mocne hamulce przeleciał przez kierownicę. A za nim posypał się tył peletonu. Pewnie, że MTB utrzyma się w peletonie, jeszcze na płaskiej trasie, ale, za Klosiem i Virem - różnice w szerokości i szybkości hamowania są zbyt duże i powodują niebezpieczeństwo kraksy.
Gość | 19:18 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Wyścig był zaliczany do leszczyńskiej ligi rowerowej gdzie głównie są zawody MTB dlatego panowie jechali na MTB tylko dlatego że nie posiadają roweru szosowego a punkty do generalki trzeba było zdobywać ale dzięki wszystkim za wspólną jazdę odpadłem z głównego peletonu na Zaborówcu jechałem na MTB i utrzymać się nie było łatwo miejscami krew się gotowała!
G0re
| 18:38 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj hehe .. racja xD .. ja się zdziwiłem, że widziałem koło siebie ludzi z MTB .. przykładowo ja zsiadając z szosy i ubierając się w MTB mam średnio na prawie płaskiej trasie jak w Lesznie około 4 km/h mniej .. ale mam słabe MTB .. powiedzmy ze na lepszym miałbym 3 km/h mniej .. to i tak bardzo dużo

Jedyne co przychodzi mi do głowy, to że to wpływ po prostu ogromnej zasłony chmury kolarzy

Możemy przetestować czy ja np. utrzymam się w takim peletonie jadąc na MTB zamiast na szosie .. jeśli tak to znaczy, że wcale nie jesteście Panowie MTB tacy mocni xD
Virenque
| 17:21 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Nie chodziło mi o urywanie i traktowanie ludzi na MTB bez szacunku, tak jak napisał Klosiu tu chodzi o inne aspekty takiego ścigania, porównaj sobie hamowanie w peletonie roweru szosowego i MTB - jak hamuje MTB to staje w miejscu, a to jest w peletonie delikatnie mówiąc niepożądane.

W sumie chyba nigdy nie zrozumiem czemu na takie typowe sprinterskie wyścigi przyjeżdżają ludzie na rowerach MTB mając tyle wyścigów "dla siebie" - zapewne przez to że organizator robi osobną kategorię - rowery inne...
Jarekdrogbas
| 17:06 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Dobrze pojechałes i nareszcie bez laczka.A średnia na wyscigach kolarskich poprostu powala;-)
maccacus
| 16:13 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Gratuluję!
klosiu
| 15:06 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj To nie całkiem o to idzie, czy urwać czy nie urwać, bo jak ktoś ma nogę, to utrzyma się nawet na mtb w peletonie. Na mtb ludzie są niebezpieczniejsi, bo mają kilkanaście cm szersze rowery, i statystycznie cześciej robią w peletonie niebezpieczne manewry i są nieprzewidywalni.
Uważam że w takich imprezach starty na mtb i szosówkach powinny być rozdzielone.
kompletny amator na MTB | 14:58 poniedziałek, 28 maja 2012 | linkuj Jakoś długo nie mogliście urwać grupki kompletnych amatorów MTB z czołowej grupy ;) Więc trochę skruchy kolego. Pozdro
G0re
| 21:08 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj świetny wyścig .. do zo na nastepnych
woody
| 20:47 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj chyba nie zdecydowałbym się takie cuś. Za duzo przypadkowych ludzi tam jedzie i o krakse chyba nie trudno
Rodman
| 20:13 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj k*** jak żałuję, że nie skosztowałem kawałeczka z tego kolarskiego tortu :-) !!!
najważniejsze, że finisz w peletonie i bez kraksy - tego się boję przy takiej ilości różnej maści amatorów ... w górach to jest jednak od razu selekcja ;-))
gratki !
WuJekG
| 19:26 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj Tak to już jest w peletonie pół-amatorskim czy amatorskim, trzeba naprawdę mocno uważać, bo są tacy, którzy jadą jakby jechali sami- robią zjazdy przez całą grupę, zajeżdżają, nie pokażą że jest dziura w podłożu itp. U nas na Jarnej amatorki jest trochę mniej i już na początku spada do tyłu (gdzie i ja byłem :)), tutaj zawiniła wąska ścieżka i szaleńcza jazda. Aż dziwię się, że spotkało to Krzyśka, jest on w końcu jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w tym peletonie, to była jego 5 bodajże Jarna, wiele razy startował w tego typu wyścigach i zazwyczaj jedzie w czole, a nie w ogonie. Zwyczajny pech.
Dobrze, że uniknąłeś kraks:)
wober
| 19:21 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj ładnie koksie, forma idzie jak burza ;)
BorysCh1
| 18:44 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj Gratuluję wyniku i ukończenia w całości. Pzdr
Virenque
| 18:40 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj Wujek po Twojej wczorajszej relacji i tym co stało się z Krzyśkiem jechałem bardzo ostrożnie i uważnie ;) Szczególnie, że to dla mnie żaden docelowy wyścig... Ale niektórzy jechali jak zabijaki spychając innych z drogi - dosłownie !!
klosiu
| 18:38 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj Nieźle pojechane, ciekawiło mnie jak będzie wyglądać to Leszno ze startu wspólnego, widzę że nie było źle. Szkoda że nie pojechałem.
WuJekG
| 18:33 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj Po średniej widać, że gonienie było konkretne. :)
Miejsce/wynik dobre, nie ma co narzekać ;):P

Naturalnie w takich imprezach MTBowcy, szczególnie CI starsi, ustawiają się z przodu, bo "jestem starszy, tutaj moje miejsce" i myślą, że jak jest nazwa ''maraton'' to będzie to wycieczka. Zresztą - starsi na szosach często nie są lepsi, wiele razy byłem blokowany na starcie przez staruszków gdy czoło uciekało. Powodem jest też brak odcinka neutralnego.

Gratki za bezpieczną jazdę :)
WinSho
| 17:49 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj Relacja jak zwykle ciekawa :) Super pogoda i trasa a ponad wszystko organizacja i zabezpieczenie wyścigu! Oby więcej takich imprez u nas:)
Uszkodzoną oponkę to chyba zauważyłeś dzięki mnie :P
Do następnego :-)
Virenque
| 17:37 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj No chyba, że ten rów zaliczyć do pecha ;) Chociaż mały peszek jest, nowe oponki, które nota bene niosą świetnie (Veloflex Corsa) i tylna przecięta w poprzek na dość sporej długości :/ No ale na razie nie zamierzam zmieniać ;)
krzywy
| 17:33 niedziela, 27 maja 2012 | linkuj Start wspólny, piękna sprawa, oby jak najwięcej takich wyścigów u nas. Czytając twój opis miałem obawę że zaraz coś się wydarzy ale na szczęście ciebie tym razem pech ominął a to najważniejsze:) Gratki za dobry wynik no i szykuj się już mentalnie na góry ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ziesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]