Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
96.84 km 0.00 km teren
02:49 h 34.38 km/h:
Maks. pr.:67.40 km/h
Kadencja:78.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:164 ( 82%)
Podjazdy:1391 m
Kalorie: 1694 kcal

Sudety Tour 2012...

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 11

… czyli nawet obita dupa nie jest w stanie Cię zatrzymać ;)

To, że pojadę w tym wyścigu było już postanowione w ubiegłym roku jak pooglądałem video relacje w internecie. Górski wyścig organizowany w Czechach, bliźniaczo podobny do dobrze znanego słowackiego brata – Tatry Tour. Tutaj również start wspólny, genialna obstawa trasy i baaardzo wysoki poziom zawodników. Ale jak się ścigać to tylko z najlepszymi, wtedy jest progres :)

Pobudka chwilę po 5:00 i jadę do Lubawki, gdzie spotykam Krzywego i na dwa auta lecimy już razem do Teplic nad Metuji, gdzie był start.
Szybki odbiór pakietu startowego, szykowanie roweru, ostatnie pogaduchy o tym jak się ubrać, bo pogoda dziwna (ja ostatecznie na krótko plus rękawki) i jedziemy na rozgrzewkę.
Spotykam Michała Kolendę z Vteamu i dość konkretnie się rozgrzewam pod górkę, po czym jedziemy na start. Tu już pełno luda (startowało chyba więcej jak 500 osób) i ustawiam się bardziej z tyłu. Michałowi udało się przepchnąć gdzieś do przodu, ja nie kombinowałem, bo po czwartkowym wypadku nie czułem się zbyt dobrze i pewnie.
W pierwszym sektorze zawodnicy takich teamów jak Sparta Praha czy czeski Whirpool.

Odliczanie ostatnich minut, strzał i ruszamy.
Chwilę jedziemy po rynku po czym zjeżdżamy na kostkę – dość długi odcinek męczy strasznie moją poranioną rękę, towarzystwo się rozciąga i od razu idzie ogień. Próbuję przechodzić jak najwięcej osób, ale nie jest to tak łatwe jak np. w Lesznie, bo tu cały czas idzie prędkość ok. 50-60 km/h !! I nie ważne czy jest płasko, czy lekko pod górkę – od razu można było porównać poziom zawodników na wyścigach czeskich i polskich.
I też inna kultura jazdy, nie było jakiś nagłych zahamować i krzyków uwaga – wszystko tak jak trzeba, nie trzeba się było zbytnio stresować tylko po prostu kręcić... i to mocno kręcić.

Nagle tak się jakoś złożyło, że wszyscy za mną poodpadali i jechałem na końcu peletonu. No i po jakimś czasie stało się to, co stać się musiało. W Broumovie na wielu zakrętach wszystko zaczęło strzelać i peleton podzielił się na mniejsze grupki, trochę mi się udało pospawać, ale do czołówki dojść szans nie było.

Ostatecznie utworzyła się konkretna grupa około 30 osób, w której współpracowało się płynnie i skutecznie, nawet dochodziliśmy mniejsze grupki przed nami tworząc mały peletonik.

Na pierwszej premii górskiej sprawdziłem sobie nogę, kręciła całkiem dobrze ale bez szału. Już nie piszę, że ciągle czułem ból w prawej nodze i dyskomfort ze szlifów, a każda nierówność rozwalała mi strup na ręce ;)

Tak jedziemy i jedziemy i nagle przed nami wyrasta dosłownie ściana... żeby było mało to była ściana z bruku. Masakra, Garmin wskazał mi na tym podjeździe 20%, co na takiej nierówności potwornie wchodzi w nogi. I nie było to krótkie, tylko trzymało dość długo. Miła niespodzianka, wjeżdżam na szczyt jako trzeci i daje mi to optymizm na dalszą jazdę.

Potem odcinek w miarę płaski przeplatany sztywnymi podjazdami. Trwa walka o dobre ustawienie w grupie, ale myślę sobie po co tak walczyć skoro na finale jest 3km podjazd i trzymam się w środku. Po jakimś czasie już wiedziałem czemu była taka bitwa. Otóż przed nami wyrosła kolejna ściana – tym razem nie z bruku, ale bardzo wąsko i ciężko przebić się do przodu. Mimo wszystko przyjeżdżam w czubie grupy. Dalej była kolejna premia górska i tym razem to ja byłem pierwszy w grupie :)
Tak jechaliśmy i jechaliśmy zbliżając się do końca. Były częste odcinki rozprężenia, więc gdyby nie to czas byłby ostatecznie lepszy.

Im bliżej końca tym bardziej szykowałem się na ostatnie 3 km pod górę, założyłem sobie że spróbuję wygrać tą moją liczną grupę.

No i się zaczęło, na asfalcie 3km do mety i zaczyna się ostro pod górę. Mówię sobie żadnych kalkulacji i atakuję od samego początku. Urywam się na dwa metry, kilka osób mnie goni, trochę mnie dochodzą i wtedy drugi atak. Nachylenie konkretne, jadę z małej tarczy i gdzieś pośrodku na kasecie, jest ciężko ale jak chcę im uciec nie ma innej rady. Odrywam się i powiększam przewagę, jest dobrze. Wytrzymuję narzucone sobie tempo i na solo wjeżdżam na metę mijając jeszcze po drodze kilku pojedynczych kolarzy :)

Jestem z siebie bardzo zadowolony, bo końcówka przejechana idealnie według założenia.

Podsumowanie:
Po czwartkowym wypadku można się tylko cieszyć z takiego rezultatu, noga po d górę daje duże nadzieje na kolejne wyścigi – Srebrną Górę i Pętlę Beskidzką. Jechałem cały obolały, komfort żaden a mimo wszystko się nie poddawałem. Trochę mam niedosyt i żal do siebie, że nie przepchałem się na starcie gdzieś bliżej – wtedy mógłbym jechać może z jakąś mocniejszą grupką.
Cieszy finisz i ogólnie dyspozycja.
A wyścig organizacyjnie genialny !! Na bufetach dawali ludziom po prostu całe bidony z piciem, dla najlepszych były nagrody finansowe (w klasyfikacji wyścigu i dla zwycięzców premii górskich).
No i start w takim towarzystwie może tylko rozwijać, cieszę się że tu byłem i posmakowałem prawdziwego ścigania.

Wynik:
M2: 21/38
OPEN: 54/183

Kategoria 90-100, Góry, Zawody



Komentarze
serav
| 09:57 środa, 6 czerwca 2012 | linkuj Świetny finisz....brawo !!!
WuJekG
| 17:09 wtorek, 5 czerwca 2012 | linkuj Gratulacje!
Rodman
| 20:23 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj gratulacje tych górskich ataków ! :-)
klosiu
| 18:42 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Pięknie. Widać te ostatnie szlify były konieczne żeby podszlifować formę ;).
Niesamowita średnia jak na przewyższenie, faktycznie same konie tam jechały, hehe.
BorysCh1
| 18:31 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Bardzo ładny wynik i to po tym upadku... Gratki!
Virenque
| 12:38 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Jadę i będę walczył :) Ale standardowo krótki dystans, 200 km to jednak jeszcze za dużo...
wicklowman
| 12:35 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Ładnie :)
Jedziesz na TT ???
Virenque
| 10:08 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Tomek serio Cię minąłem ? Kurcze to ale musiałem być w transie, że nie zauważyłem :) No ale faktycznie szedłem jak dziki mając swój cel ;) Aż jestem ciekaw jak bym wjeżdżał np. z pierwszą grupką.
Wober nie przesadzaj i przyjeżdżaj w góry ;)
wober
| 09:20 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Boje się Ciebie spotkać w górach ........ :D
Tomek z Bielawy | 08:36 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Gratuluję wspaniałego wyniku. Na ostatnim podjeździe minąłeś mnie jak lokomotywa, cóż mi po prostu skończyło się paliwo. W każdym razie była to najlepsza impreza kolarska w jakiej brałem udział. Czytałem też, że szykujesz się na Srebrna Górę.. więc do zobaczenia na trasie. Pozdrawiam :)
Michał Vteam | 06:16 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Brawo za to że wystartowałes do tego wyscigu po takim upadku!!!Dzieki że mi zareklamowałes ten wyscig. Jeden z lepszych w jakim brałem udział w karierze!!! Powo na Sowich
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ytuma
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]