Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
121.00 km 0.00 km teren
04:06 h 29.51 km/h:
Maks. pr.:63.40 km/h
Kadencja:79.0
HR max:186 ( 93%)
HR avg:160 ( 80%)
Podjazdy:2400 m
Kalorie: 2222 kcal

Maraton Liczyrzepa 2012 MEGA

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 08.09.2012 | Komentarze 19

Ale się działo ;)

Wstaję o 7:00 rano, patrzę za okno i już wiem że o podium raczej walczyć nie będę... Niestety padało i wszędzie bardzo mokro, a w takich warunkach na zjazdach obecnie zachowuję się tragicznie. Po upadku dopiero zaczynam wracać do normalnej dyspozycji na suchych zjazdach, a co dopiero na mokrych, czyli takich jak podczas feralnego upadku.

Jem śniadanko i myślę co by tu na siebie włożyć – ostatecznie jadę na krótko plus rękawki, bo niby padać już nie miało.
Wyjeżdżam o 8:30, start blisko, robię właściwą rozgrzewkę i już jestem na starcie. Kilka słów zamieniam z Krisem, który jechał już o 9:00. Ja start miałem o 9:05, jak się później okazało szkoda, że nie te 5 minut wcześniej...

Ruszamy, w grupie kolega z Murowanej Gośliny, z którym planowałem długo razem pociągnąć, reszta nieznana. Od razu nadaję tempo i po chwili jedziemy my plus zawodnik z Gryfowa. Zaczyna się pierwszy podjazd pod Zachełmie, niestety z góry zaczyna padać deszcz :/. Ja prowadzę grupkę, jadę równo i mocno, ale z rezerwą. I tak cały podjazd, na najstromszym odcinku koledzy trochę zostają, ale na zjeździe znów się łączymy.
Potem jeszcze mała hopka do Przesieki i zjazd przez wieś. Jest bardzo niebezpiecznie, woda leci po asfalcie, a ja zjeżdżam tragicznie, ale nie ma co ryzykować zdrowia dla jakiegoś pucharku.

Na dole skręt na Borowice i już zaczynamy kolejny podjazd, oczywiście ja na przodzie. Po chwili odpada kolega z Murowanej Gośliny i jedziemy we dwóch. Cały podjazd aż do Karpacza w strugach deszczu, ja cały czas na przodzie, znowu jadę równo i z pewną rezerwą.
Zjazd przez Karpacz znowu bardzo mokry i tu znowu dużo tracę, do tego ruch samochodowy – jest niebezpiecznie i nieciekawie.

Po skręcie w prawo lecimy do Kowar, cały czas delikatnie w dół, ale ciągle ciągnę samotnie i wiem że tu również zanotuję spore straty :/
Przestaje padać, ale wszędzie mokro. Ja jestem cały przemoczony, na samą myśl o zjeździe z Okraju przechodzą mnie dreszcze.

W Kowarach punkt kontrolny i zaczyna się czasówka na Okraj, czyli około 13km cały czas pod górę z pomiarem czasu i osobną klasyfikacją. Tutaj już nie zamierzałem się jakoś bardzo oszczędzać, ale bez przesady – do przejechania było jeszcze sporo kilometrów.

Jeszcze w Kowarach doganiam Krisa, tradycyjnie proponuję koło, ale Kris wybiera rozsądną opcję jazdy własnym tempem :) Po krótkim czasie najgorszy fragment podjazdu czyli Droga Głodu, oj ciężko się tam jechało. Muszę dodać, że na płaskim odcinku przed Kowarami kolega daje chwilową zmianę – pierwszą w całym wyścigu. Cały podjazd na Okraj jedziemy we mgle i mżawce, jest paskudnie, ja cały czas jadę na przodzie, kolega tradycyjnie trzyma koło. Pod szczytem dochodzi jeszcze mocny wiatr i mam dość. W trakcie podjazdu czułem trochę brak treningów w górach w ostatnim czasie. Nie chciałem też dawać z siebie wszystkiego, bo szczyt był dopiero na 44 kilometrze. No ale w końcu upragniony szczyt i po nawrocie zaczynamy koszmarny zjazd.

Jest mokro, zimno, ciuchy całe mokre. Jadę ostrożnie i co jakiś czas rozmasowuję sobie klatkę piersiową – trochę to ogrzewa. Zjazd jest długi, jeszcze dodatkowo trzeba jechać na Lubawkę, a mózg najchętniej posłałby mnie od razu na Przełęcz Kowarską (niektórzy tak zrobili ;)

Tutaj nudna runda, która moim zdaniem nie była bardzo potrzebna. Kolega na płaskim daje trochę zmian, ale i tak wiem, że znowu to odcinek, gdzie sporo tracę.
Pod Przełęcz Kowarską znowu na zmianie tylko ja, z przełęczy zjazd wersją przez Jęzor Teściowej. Niestety natrafiamy na autobus i sznurek samochodów za nim – kolejna strata cennego czasu.

W Kowarach skręcamy na Gruszków i tu praktycznie ostatni podjazd, dość sztywny, a nogi już zmęczone. Kto prowadzi nie wspominam ;)
Z Gruszkowa jedziemy dość długo w dół, a potem już płaska trasa przez Karpniki, Mysłakowice i Staniszów. Po drodze dogania nas gość z dystansu MINI, który jedzie mocno. Tego nam było trzeba, przez te 10 km z nim zobaczyłem jakie powinniśmy mieć tempo na wszystkich płaskich odcinkach, no ale w dwójkę nie było to realna, szczególnie że to głównie ja byłem na zmianach :/

Meta coraz bliżej i kombinowałem jakby tu odjechać koledze z M2. Zawodnik z MINI ucieka na krótkim zjeździe do Sosnówki na jakieś 100 metrów. Na skrzyżowaniu z główną drogą w Sosnówce daję w korby wszystko co mam, jest to krótki podjazd i chyba ostatnia szansa na ucieczkę. Udaje się zyskiwać kolejne metry i w końcu dojeżdżam w bólach do gościa z MINI. Jedziemy jeszcze chwilę po zmianach, wpadamy na metę, na finiszu jeszcze go ogrywam. Po chwili przyjeżdża kolega z mojej grupy startowej – udało się odjechać i z nim wygrać, no ale patrząc na cały wyścig to mi się należało :D

Wyniki oficjalne:
MEGA:
M2 – 6
OPEN – 11
Czasówka na Okraj (38:59:47):
M2 – 3
OPEN – 5

Jestem bardzo zadowolony z wyników czasówki na Okraj, po tym podjeździe widać jakie miałem dziś możliwości. Niestety grupa startowa nie była mocna i znowu losowanie zadecydowało o wynikach, do tego dokładamy warunki pogodowe i wszystko jasne. Trochę też nie fair, że niektórzy startowali ponad godzinę później i mieli już inne warunki – jak byłem na mecie zaczęła się robić super pogoda, asfalt był już suchy itd...
Brakowało mi kogoś kto by mnie zmieniał na podjazdach i podkręcał tempo – samotnie to nigdy nie pojedzie się na maksa. Jak się później okazało w pierwszej grupie startowej jechało dwóch miejscowych, mocnych zawodników (zwycięzcy kategorii M3 i M5, drugie i trzecie miejsce w open), wielka szkoda że nie dolosowali mnie do nich :/ Czuję, że byłby zupełnie inny wynik i że nie dałem z siebie wszystkiego :/ Puls średni tylko 160...

I jeszcze parę słów o organizacji:
1. Nie było żadnej obstawy na skrzyżowaniach, zawodnicy byli pozostawieni sami sobie.
2. Dekorowani byli tylko zwycięzcy w każdej kategorii, rozumiem, że nie było kasy na pucharki, ale zawodnicy nawet nie byli wywoływani na podium – no sorry ale to już przegięcie.
3. Na medale też nie starczyło, były tylko dyplomy.
4. Gdybym nie złożył protestu na dwa pierwsze miejsce OPEN i w M2 to miejsca te trafiłyby do niewłaściwych osób. Dla organizatora dobrym dowodem nie był fakt, iż na drugim punkcie pomiaru czasu zawodnik tracił do Kozala 15 minut, żeby na mecie ograć go o 20 minut... Na szczęście drugi zawodnik OPEN przyznał się, że źle skręcił na trasie (no ale dopiero po moim pisemnym proteście), w przypadku pierwszego to raczej problemy z Ultimasport. Swoją drogą, ktoś skraca trasę o tyle i nic się nie dzieje, więc weryfikacja zawodników na trasie jak dla mnie beznadziejna. Boję się, że było dużo więcej przekrętów.

W każdym bądź razie dyspozycja daje mi dużą nadzieję na dobry występ za tydzień w Rajczy. Tam jest start wspólny, więc będzie sprawiedliwie...

Pogoda była taka, że Garmin zwariował jeśli chodzi o przewyższenie i profil trasy :)

Kategoria Zawody, Góry



Komentarze
Rodman
| 21:18 niedziela, 9 września 2012 | linkuj ładnie !!! szczególnie na Premię dałeś do pieca co widać ;-)
Virenque
| 21:15 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Organizator po proteście i wyjaśnieniach poinformował mnie o skróceniu trasy, - myślałem że jechaliście razem i chodzi o Waszą dwójkę, widocznie mówił tylko o drugim zawodniku.
Nikogo nie zamierzałem oczerniać i obrażać.
Żeby nie było wpis poprawiłem.
marathonrider
| 21:05 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Na szczęście zawodnicy Ci przyznali się, że źle skręcili na trasie (no ale dopiero po moim pisemnym proteście).

Z punktu 4 wynika coś innego. Do żadnego skrócenia trasy się nie przyznałem i nie po, a uważam, że przed Twoim protestem działem już w tej sprawie. Uważam, że nie ma co tego rozwijać już teraz, ale pisząc takie zdanie jak te powyżej zwyczajnie mnie oczerniłeś. W d***e byłeś i g***o widziałeś jak widzę, a rolę sędziego i kata odgrywasz od ręki.
Nie chcę siać fermentu i nikogo obrażać. Po prostu chcę przed Wami wszystkimi wyjść z twarzą, bo jeszcze nie raz i nie dziesięć zobaczymy się na trasie maratonów.
pozdrawiam,
Artur Gacek
Virenque
| 20:25 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Dobra żeby była jasność, ja Cię oszustem nie nazwałem. Po prostu jak zobaczyłem wyniki słusznie nie uwierzyłem w taki czas.
Nawet nie napisałem, że celowo skróciliście trasę, tylko po prostu że skróciliście. Drugi zawodnik się do tego przyznał, a myślałem że jechaliście w jednej grupie.

Jak poczułeś się przez mój wpis jako oszust to przepraszam, nie taki był mój zamiar. Ale postaw się na miejscu czołówki w M2, która od razu wiedziała że coś jest nie tak z tymi wynikami.
Podsumowując pretensję wszyscy możemy mieć do Ultimasport, bo z tego co piszesz to przez nich całe to zamieszanie...

Także nie miej do mnie urazy i do zobaczenia na kolejnym wyścigu.
pzdr
kfiatek13m
| 20:23 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Gratulacje Mikołaj :)
marathonrider
| 20:11 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Jeszcze jedno. Na dole, gdzie był skręt przez mostek na podjazd na Karpacz ja pojechałem w drugie prawo, czyli w dół drogi przez co nadrobiłem i czas i cenne minuty. Wg mnie ten fragment był źle oznakowany i w tym samym czasie co ja spotkałem 4 inne osoby, które też pojechały w dół i zawracały. Na szczycie w Karpaczu trasa miała biec boczną drogą. Miałem to w pamięci i za wszelką cenę chciałem NIE SKRÓCIĆ tego fragmentu, bo miał być tam drobny garbik, który wypaczyłby wyniki.

STANĄŁEM na szczycie myślę, że dobrą MINUTĘ poczekałem na Pana Michała Bińczaka (jest uczestnikiem i naocznym świadkiem sytuacji) i zapytałem, czy trasa prowadzi w dół, bo miała odbić w boczną drogę. TAKI KURWA ze mnie oszust. Jestem ciekawy ILU maratończyków będąc niepewnym STANĘŁO na szczycie i poczekało na kogoś z tyłu, aby się zapytać czy zjeżdżamy na dół na krechę czy odbijamy w prawo pod górę. Pan Bóg i Pan Bińczak Michał są świadkami tego zdarzenia na trasie.
marathonrider
| 19:32 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Za skrócenie trasy i udowodnienie tego powinienem zostać wywalony na zbity pysk z maratonu, a mam wpisany dobry czas, ale wygenerowany on musi być z kosmosu, ponieważ Ultima do samego końca kiedy pilotowałem sprawę twierdziła, że mój wynik to 3:30. Czyli wymyśliłem sobie czas na telefonie i dostałem nagrodę za to, że chciałem Was wszystkich wydymać bez mydła?

Szczerze zagotowany jestem na maxa. Mimo to z kolarskim pozdrowieniem.
Virenque
| 19:31 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Artur trochę źle się wyraziłem, zawodnik który był na drugim miejscu przyznał się że skrócił trasę, myślałem że w Twoim przypadku było tak samo. Też nie pisałem, że celowo skróciłeś trasę żeby wygrać - jeśli już to wyszedłem z założenia że odbyło się to przypadkiem.
Jeśli przejechałeś całą trasę oddaję honor i publicznie przepraszam - ale wyrażenie że zwycięstwo Ci się nie należało jest chyba OK prawda ? ;)
Swoją drogą szacun za to, że załatwiłeś tą sprawę w ten sposób, mogłeś się przecież nie przyznać i na papierze miałbyś zwycięstwo.
pozdrawiam
marathonrider
| 19:19 niedziela, 9 września 2012 | linkuj 4. Gdybym nie złożył protestu na dwa pierwsze miejsce OPEN i w M2 to miejsca te trafiłyby do niewłaściwych osób. Dla organizatora dobrym dowodem nie był fakt, iż na drugim punkcie pomiaru czasu zawodnik tracił do Kozala 15 minut, żeby na mecie ograć go o 20 minut... Na szczęście zawodnicy Ci przyznali się, że źle skręcili na trasie (no ale dopiero po moim pisemnym proteście). Swoją drogą, ktoś skraca trasę o tyle i nic się nie dzieje, więc weryfikacja zawodników na trasie jak dla mnie beznadziejna. Boję się, że było dużo więcej przekrętów.

Sprawę załatwiałem na telefonie na gorąco po ogłoszeniu wyników z kolegą z grupy. Ja niestety jechałem już wówczas w innym kierunku, ponieważ spieszyłem się na ślub znajomego. Przez to nie mogłem zabrać głosu w sprawie osobiście. Po rozmowach na telefonie (z osobami związanymi z Ultima Sport) poprosiłem znajomego, aby ten zgłosił DYSKWALIFIKACJĘ mojej osoby. Wiedziałem, że mam wynik godny pietruchy, a nie chciałem, aby grono kolarzy amatorów wzięło mnie na języki.

Weź pod uwagę, że pierwotnie mój wynik wynosił coś koło 3:30 teraz jest 4:18:23. Nie jestem ZDYSKWALIFIKOWANY, a mam realny czas przejazdu, który pokrywa się z moim pulsometrem. Podobno nie da się wygenerować wyniku strzelając go z palca w komputerze. W związku z tym skąd się wziął i skąd organizatorzy wiedzieli ile mają mi wpisać? Z powietrza?

Rozwlekać tego nie będę, ale jeżeli uzyskam od Ultimy oświadczenie, że wystąpił błąd pomiarowy to mając to na papierze liczę, że oficjalnie przeprosisz mnie za oskarżenie, że jakobym skróciłem trasę. Tak jak oficjalnie oskarżasz mnie na blogu o skracanie trasy.

z poważaniem oszukiwacz,
Artur Gacek
BorysCh1
| 17:43 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Gratki za wynik...
Virenque
| 16:49 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Kris protest nic nie kosztował na szczęście. Ja nie piszę, że gdyby nie losowanie to bym to wygrał, o pudło mógłbym powalczyć gdyby nie było mokro - niestety moje zjazdy w tych warunkach były dużo słabsze od czołówki, ale to już kwestia blokady psychicznej.
Z resztą Kozal nie jechał pod górę dużo szybciej ode mnie co widać po Okraju, więc raczej bym nie umierał ;)
Grupa ma znaczenie, śmiem twierdzić że ta dwójka z Twojej grupy gdyby jechała pojedynczo nie zrobiłaby takiego wyniku.
No i osoby, które startowały np. po 10:00 w połowie trasy mieli już zupełnie inne warunki niż grupy z okolic 9:00.
Za rok ma być start wspólny i wszyscy będą mieli sprawiedliwie...
WuJekG
| 13:38 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Gratulacjones.
I rispekt za zabranie głosu w sprawie osukiwaczy, dobrze, że ktoś głośno o tym mówi!
krzywy
| 12:19 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Tak to juz jest z grupami startowymi, tu nigdy nie będzie sprawiedliwości. Pozostaje nam czekać na start wspolny a wtedy bedzie prawdziwa zabawa. Pomimo to kazdy włożył wysiłek w koncowy wynik i na pewno wszystko zostaje w nogach. Gratki i tak ci sie należą a teraz powalcz w Rajczy:)
Platon
| 04:57 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Myślę, że bardzo mało było grup, które od startu jechały razem, z kim rozmawiałem to narzekał na grupę startową. Jak moja ruszyła to po 500m na kole został Krzywy i jego kolega, a po 1km tylko Krzywy. Na 15km odjechał mi na bardziej stromym kawałku :)

Co do protestów to nie rozmawiałem jeszcze z Arturem, ale to był raczej błąd w pomiarach organizatora bo w wynikach jest on uwzględniony z innym czasem. Gdyby skracał miałby DSQ.
daniel3ttt
| 21:41 sobota, 8 września 2012 | linkuj Fajna relacja, graty za jazdę i determinację.
kris91
| 21:22 sobota, 8 września 2012 | linkuj Ps. Patrząc na Twoją kadencję średnią - 79 ? ;o bardzo siłowo jechałeś....
Ps.2. Protest kosztuje 100zł jak to w regulaminach jest ? ;)
kris91
| 21:20 sobota, 8 września 2012 | linkuj Hah, a pamietasz chwilę naszej rozmowy jak jechaliśmy razem ?! Dwóch mi uciekło miejscowych, mocni są :D No i powygrywali kurde ;))

Jednak ja dalej twierdzę, że jak się jest mocnym to w górach grupa nie ma aż takiego znaczenia - zobacz na Kozala ;) Jechałbyś jego tempem cały czas ?! Później byś w polowie może umieral jak ja w Trzebnicy i więcej stracilem niż zyskałem :)

pozdro :]
wober
| 19:48 sobota, 8 września 2012 | linkuj kozak jesteś ziooom ;)
Niestety te grupy........
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa assal
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]