Info
Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Blog Garenge
Mój idol:
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Czerwiec1 - 1
- 2016, Maj20 - 3
- 2016, Kwiecień23 - 10
- 2016, Marzec24 - 7
- 2016, Luty14 - 4
- 2016, Styczeń16 - 5
- 2015, Grudzień17 - 10
- 2015, Listopad12 - 6
- 2015, Październik9 - 10
- 2015, Wrzesień16 - 11
- 2015, Sierpień23 - 14
- 2015, Lipiec24 - 21
- 2015, Czerwiec21 - 13
- 2015, Maj27 - 14
- 2015, Kwiecień24 - 8
- 2015, Marzec17 - 10
- 2015, Luty18 - 5
- 2015, Styczeń21 - 31
- 2014, Grudzień17 - 15
- 2014, Listopad12 - 20
- 2014, Październik13 - 8
- 2014, Wrzesień20 - 12
- 2014, Sierpień26 - 21
- 2014, Lipiec25 - 13
- 2014, Czerwiec21 - 28
- 2014, Maj20 - 30
- 2014, Kwiecień25 - 49
- 2014, Marzec23 - 27
- 2014, Luty21 - 47
- 2014, Styczeń22 - 25
- 2013, Grudzień20 - 21
- 2013, Listopad19 - 21
- 2013, Październik15 - 12
- 2013, Wrzesień18 - 19
- 2013, Sierpień25 - 31
- 2013, Lipiec22 - 30
- 2013, Czerwiec25 - 54
- 2013, Maj23 - 42
- 2013, Kwiecień25 - 82
- 2013, Marzec19 - 67
- 2013, Luty18 - 43
- 2013, Styczeń24 - 27
- 2012, Grudzień22 - 39
- 2012, Listopad19 - 29
- 2012, Październik15 - 24
- 2012, Wrzesień24 - 81
- 2012, Sierpień16 - 41
- 2012, Lipiec25 - 59
- 2012, Czerwiec23 - 60
- 2012, Maj30 - 171
- 2012, Kwiecień25 - 105
- 2012, Marzec26 - 101
- 2012, Luty25 - 53
- 2012, Styczeń29 - 49
- 2011, Grudzień30 - 28
- 2011, Listopad27 - 33
- 2011, Październik11 - 18
- 2011, Wrzesień17 - 40
- 2011, Sierpień25 - 64
- 2011, Lipiec20 - 54
- 2011, Czerwiec23 - 67
- 2011, Maj23 - 66
- 2011, Kwiecień21 - 52
- 2011, Marzec21 - 61
- 2011, Luty25 - 36
- 2011, Styczeń24 - 29
- 2010, Grudzień30 - 10
- 2010, Listopad25 - 17
- 2010, Październik1 - 2
- 2010, Wrzesień11 - 16
- 2010, Sierpień15 - 12
- 2010, Lipiec15 - 15
- 2010, Czerwiec16 - 20
- 2010, Maj15 - 6
- 2010, Kwiecień13 - 0
- 2010, Marzec12 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Góry
Dystans całkowity: | 10973.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 392:24 |
Średnia prędkość: | 27.88 km/h |
Maksymalna prędkość: | 86.00 km/h |
Suma podjazdów: | 197829 m |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (92 %) |
Suma kalorii: | 228787 kcal |
Liczba aktywności: | 160 |
Średnio na aktywność: | 68.58 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
24.30 km
0.00 km teren
01:05 h
22.43 km/h:
Maks. pr.:64.30 km/h
Kadencja:83.0
HR max:191 ( 95%)
HR avg:147 ( 73%)
Podjazdy:557 m
Kalorie: 539 kcal
Rower:Giant TCR C2
Ustroń - wprowadzenie
Piątek, 17 maja 2013 · dodano: 17.05.2013 | Komentarze 1
Spokojna godzinka wprowadzenia przed jutrzejszym Pucharem Równicy, przejechaliśmy z Bartkiem i Krisem jedną rundę z wjazdem na Równicę.Zjazdy po kostce to koszmar, ogólnie runda bardzo techniczna, będzie ciężko :)
Dane wyjazdu:
134.00 km
0.00 km teren
04:26 h
30.23 km/h:
Maks. pr.:62.30 km/h
Kadencja:83.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:2355 m
Kalorie: 2285 kcal
Rower:Giant TCR C2
Klasyk Radkowski MEGA 2013
Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 11
Wczoraj popołudniu zaczęło padać i tak padało w zasadzie całą noc i ranek. Jak zobaczyłem po przebudzeniu co się dzieje za oknem to chciało mi się tylko płakać. Ale, że kolarstwo to nie sport dla mięczaków, ubraliśmy się z Piotrem i ruszyliśmy na start.Już na rozgrzewce się przemoczyłem, tyłek mokry ale nie ma co się łamać.
Chwilę pokręciliśmy się w okolicy startu i już wołali naszą grupę na start. Z założenia grupka całkiem fajna: Robert Rasała i Artur Gacek z Whirpoola, dwóch dobrych zawodników z Eska Team.
3,2,1 … start
Ruszyłem od razu z kopyta, reszta troszkę zaspała ale po chwili już dawaliśmy mocne zmiany z Robertem i Arturem oraz zawodnikami z Eska. I tak bardzo szybko minęła trasa do Wambierzyc, gdzie zaczynał się pierwszy podjazd. Tutaj mocno podkręciłem tempo, szybko urwałem się grupce, dogoniłem kilka maruderów z przodu, ale jak spojrzałem na wskazania mocy to zapaliła mi się lampka – Mikołaj spokojniej, więc odpuściłem i po chwili znowu jechaliśmy w grupce.
Prawdziwa selekcja zaczęła się pod Batorówek, od początku wyszedłem na czoło i dyktowałem warunki, które wytrzymał tylko Artur, zaczęliśmy niebezpieczny zjazd po dziurach. Ja miałem bardzo zużyte klocki więc zjeżdżałem dziś bardzo ostrożnie i wolno. Artur mi odjechał, dojechali koledzy z Eska i po płaskim znowu jechaliśmy w czwórkę – aczkolwiek po zjeździe musiałem się trochę pozaginać żeby ich dojść.
Następnie bez większych przygód aż do Kudowy Zdrój, tutaj zaczyna się kolejny długi podjazd, czyli 10 km pod Karłów. Jadę dość mocno ale z rezerwą patrząc na moc żeby nie przekroczyć progu, za mną jedzie Artur i tak dojeżdżamy do szczytu. Zaczyna się zjazd, ja jak zwykle ostrożnie, Artur śmiga w dół aż miło, na najtrudniejszej serpentynie widzę że stoi na poboczu i grzebie przy kole... Czyżby gleba ? Nie wiem ale coś go musiało przystopować i potem już mnie na trasie nie doszedł.
Jak już samotnie zjechałem do Radkowa doszła mnie dwójka z Eska Team.
Mijamy zjazd na metę, lekka pokusa zjazdu na MINI, ale w regulaminie kara 15 minut za zmianę dystansu działa niezwykle mobilizująco i zaczynam kolejne kółko. Jedziemy w trójkę, starszy kolega zostaje na podjazdach, dojeżdża na zjazdach i tak mijają kolejne kilometry trasy. Nogi już czują przejechany dystans, nie mogę tak pocisnąć jak na pierwszej rundzie ale nie jadę też jakoś leciutko.
O dziwo na zjazdach się utrzymuję, klocków już prawie nie mam. Dobrze, że znam trasę i wiem kiedy będą zakręty, bo hamowanie musiałem zaczynać dużo wcześniej żeby nie wylecieć na drzewa – coś strasznego :/
W trójkę dojechaliśmy do Kudowy i zaczynamy drugi podjazd pod Karłów. Jadę swoim tempem, młodszy zawodnik z Eska trzyma się koła, ale dość szybko odpuszcza i samotnie pokonuję kolejne kilometry w górę. Nie ma już niestety takiej siły jak za pierwszym razem i chwilami jadę tylko na 200 wat, więcej też korzystam ze stójki. Mięśnie już trochę zajechane i boję się o kurcze, nie ma co szarżować.
Po drodze mijam zawodników z GIGA, a nawet już z MINI. Mijam też Zdzisława Kalinowskiego, który życzy mi powodzenia, odpowiadam tym samym i jadę do przodu.
W końcu upragniona tablica z napisem „Karłów” i już zjeżdżam do Radkowa. Znowu muszę dużo wcześniej hamować ale jadę dość sprawnie. Samotny zjazd, dokręcenie tempa przed samym Radkowem, skręt na metę i wreszcie upragniony koniec.
Cały maraton w fatalnych warunkach, przestawało padać i potem znowu zaczynało, cała trasa mokra, dziury pozalewane wodą. Temperatura to jedyne 10 stopni (w górach oczywiście zimniej), rower dostał bardzo w kość, wszędzie piasek, trzeba będzie zaserwować gruntowne mycie i smarowanie.
No ale najważniejsze to wynik:
2 miejsce kategoria M2
3 miejsce OPEN
No i morda się cieszy :D
A pierwsze kółko pojechałem szybciej niż zwycięzca na MINI...
Fajne rozpoczęcie sezonu i niech już tak zostanie.
Tak wyglądałem po maratonie:
I niewyraźna fotka z data-sport:
Nie jestem przesądny, ale dostałem numer startowy 101, czyli taki sam jak na Czasówce Sudeckiej, no i znowu drugie miejsce :)
Dane wyjazdu:
20.85 km
0.00 km teren
00:43 h
29.09 km/h:
Maks. pr.:54.48 km/h
Kadencja:89.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy:411 m
Kalorie: 433 kcal
Rower:Giant TCR C2
Przepalanka w Radkowie
Piątek, 10 maja 2013 · dodano: 10.05.2013 | Komentarze 1
Czyli wprowadzenie przed jutrzejszym Klasykiem Radkowskim.Wjechaliśmy na Karłów i z powrotem po czym zaczęła się masakra pogodowa i lunął deszcz. Trochę nas zmoczyło ale zdążyliśmy :)
Dobrze, że chociaż te 45 minut udało się pokręcić :)
Dane wyjazdu:
63.85 km
0.00 km teren
02:31 h
25.37 km/h:
Maks. pr.:56.50 km/h
Kadencja:84.0
HR max:166 ( 83%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy:1419 m
Kalorie: 1128 kcal
Rower:Giant TCR C2
Bez napinki
Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 1
Jak się okazuje to już ostatni dzień pobytu w Karkonoszach... Miałem być do piątku ale pogoda i fakt, że coś mnie zaczyna gardło pobolewać nakazały szybszy powrót do Poznania.Nie ma co ryzykować ze zdrowiem, za tydzień Radków.
Pojechałem sobie bez formatów, bardziej rozjazdowo ale jednak podjazdowo ;)
Pogoda kompletnie do bani, zimno i mgliście, w Karpaczu Górnym wyglądało dziś tak:
Ogólnie było ciężko, noga też już nie ta co kilka dni temu.
Ale jednak 6200 metrów przewyższenia przez 3 dni robią swoje.
Pora do domu...
Dane wyjazdu:
123.12 km
0.00 km teren
04:40 h
26.38 km/h:
Maks. pr.:60.50 km/h
Kadencja:85.0
HR max:179 ( 89%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy:2296 m
Kalorie: 2094 kcal
Rower:Giant TCR C2
Cerna Hora
Wtorek, 30 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 4
Podjazd na Cerną Horę w Czechach chodził za mną od dwóch lat, zawsze jak planowałem zdobycie tego podjazdu albo pogoda się psuła albo były jakieś inne przeciwności.W tym roku wyjątkowo nie planowałem tego na trening, bo przecież wysoko w górach leży masa śniegu.
Wyjechałem o 9:00 z zamiarem pojechania na Przełęcz Okraj, a potem się zobaczy.
Od początku czułem, że będzie ciężko, nogi bardzo ciężkie i kręcenie pod górę przyjemne nie było. Nogi po wczoraj nie bolały, ale jednak brakowało mocy. Pewnie to też efekt tego, że Staś nie dał nam się dziś porządnie wyspać :/
Podjazd na Okraj poszedł jako tako, założeń treningowych nie miałem, więc na luzie leciutko mogłem sobie kręcić pod górę.
W sumie szybko zleciało, na szczycie kilka fotek:
Czeska straż zawsze gotowa ;)
Na Przełęczy bardzo fajnie, Mała Upa jak wymarłe miasteczko, nawet Śnieżka się pokazała.
Jako, że pogoda wydawała się całkiem fajna postanowiłem zjechać do Czech i po nawrocie podjechać na Okraj od ich strony, co daje możliwość fajnego, długiego i rytmicznego podjazdu.
Tak jadę i jadę i nagle stwierdzam, że skoro tu już jestem to podjadę kawałek na Cerną Horę i zobaczymy, gdzie będzie śnieg.
Do Łanskich Lazni jedzie się super, położyli nowiutki asfalt, kolejne kilometry pod górę szybko zlatują.
Zaczyna się ostatnie 6 km pod górę już na Cerną Horę, no dobra to jadę aż do śniegu. Na początku nachylenie idealne, górę pokonuje się długimi zakosami w poprzek wyciągu narciarskiego. Stopniowo procenty rosną, wychodzi słoneczko, jestem w szoku, bo śniegu tyle co nic i szosa przejezdna.
Końcówka już daje nieźle popalić, robi się 18-20%, a to już nie przelewki. Wrzucam sobie na kasecie 27 i łańcuch klinuje mi się między kasetą, a kołem :/ Czeka mnie siłowanie z łańcuchem, w końcu puszcza, wrzucam 25 i kontynuuję wspinaczkę na przełożeniu 39-25 - lekko nie jest.
Profil wygląda tak:
Opis podjazdu na stronie genetyk.com
Tak więc nie planując, w końcu wjeżdżam na sam szczyt, trochę śniegu tu i tam. Do samej wieży przekaźnikowej dojechać się nie da, bo szosa zawalona śniegiem.
Foty muszą być:
Zjeżdżam ostrożnie, bo zjazd mokry, a niekiedy nawet trochę lodu - trzeba uważać.
Teraz powrót do domu znowu przez Okraj, jest nieciekawie bo zaczyna wiać w twarz, ale jakoś daję radę. Upierdliwa jazda, bo w sumie 20 km jest cały czas pod górę, mniej lub bardziej ale jednak pod górę.
Z Okraju już zjazd, ale ostrożny, bo na szosie tyle piachu, że bardziej przypomina to promenadę gdzieś przy plaży nad morzem i z Kowar wracam już trochę ujechany do domu.
Kolejny jazda z konkretnym przewyższeniem, dwa dni z rzędu tyle metrów do góry mnie bardzo ciszy :D
Dane wyjazdu:
112.53 km
0.00 km teren
04:13 h
26.69 km/h:
Maks. pr.:60.80 km/h
Kadencja:79.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:2468 m
Kalorie: 1976 kcal
Rower:Giant TCR C2
Soczyście górski trening
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 3
Wczoraj cały dzień padało więc po czasówce można było tylko spędzić dzień w domu :/No ale na dziś w planie konkretny trening, nie wiedziałem że wyjdzie aż tak konkretny ;)
Wyjazd o 9:00 i na początek rozgrzewkowo podjazd przez Zachełmie do Przesieki. Od razu czułem, że nogi mam puste, no nie mogłem się coś rozkręcić, pewnie efekt dnia wolnego, ale nie poddawałem się tylko trzymałem zakładaną moc.
Następnie czekały mnie rundy Górskich Mistrzostw Polski, na każdej z nich 4-kilometrowy podjazd przez Sosnówkę. Kto jechał ten wie, że lekko nie jest, nachylenie spore i w dodatku cały czas trzyma. Są dwa króciutkie wypłaszczenia i to wszystko, jest co kręcić. W dodatku miałem je pokonywać minimalnie pod progiem, więc musiało boleć.
Zrobiłem 5 rund, na zjazdach ostrożnie, bo jeszcze asfalty w lesie mokre. 5 podjazd przedłużyłem aż do Karpacza Górnego.
5 podjazdów kształtowało się tak (jak w zegarku ;):
1. 13:44, 261 wat, 169 HR
2. 13:28, 268 wat, 167 HR
3. 13:10, 270 wat, 166 HR
4. 13:12, 270 wat, 166 HR
5. 13:18, 267 wat, 166 HR
Mam nadzieję, że we wrześniu na tych właśnie rundach, będę walczył o górskiego mistrza Polski :)
W Karpaczu sprawdzam licznik i widzę, że po 80 km mam już ponad 2000 przewyższenia - to chyba mój rekord.
Zjechałem na dół, ale zanim wróciłem do domu jeszcze zaliczyłem Michałowice przez Jagniątków.
W sumie 7 konkretnych podjazdów, przewyższenie mówi samo za siebie - trening w 100% udany :D Fajne wygląda dzisiejszy profil :)
Dane wyjazdu:
7.30 km
0.00 km teren
00:20 h
21.90 km/h:
Maks. pr.:38.40 km/h
Kadencja:74.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:179 ( 89%)
Podjazdy:428 m
Kalorie: 266 kcal
Rower:Giant TCR C2
Czasówka Sudecka 2013
Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 13
No to sezon startowy rozpoczęty… nareszcie, bo już nóżka wołała o ściganie ;)Do wyboru miałem albo Trzebnicę albo Czasówkę Sudecką, ale jako że przestało mnie kręcić startowanie w losowych grupach (ewentualnie mogę jeszcze w górach) to wybrałem to w czym jestem dobry, czyli walka a czasem na trudnym podjeździe przez Przesiekę.
Tak więc sezon zacząłem z grubej rury, bo przecież imprezą z kalendarza PZKol.
Niestety cała impreza rozpoczęła się późno i dość długo trwała, o tyle był to problem, bo rano pogoda była jeszcze OK, a popołudniu przyszło kompletne załamanie.
Pojechałem autem do biura o 13:00, zapisałem się w kategorii Niezrzeszeni Open (za rok już będzie masters M30), okazała się to jedna z najliczniejszych kategorii.
Podział numerków (dostałem 101) i godzina startu ustalona na 15:41 – masakrycznie późno :/
Wróciłem do domu, posiedziałem, pooglądałem TV, uszykowałem się i wyjechałem. Niestety już padał deszcz, no ale nie ma lekko, to nie jest sport dla cieniasów ;)
Od razu napiszę, że deszcz towarzyszył mi całą rozgrzewkę, całą czasówkę i powrót.
Jeśli chodzi o sprzęt założyłem z przodu karbonowy stożek, na tył dałem ciężkie koło z Powertapem (zależało mi na wynikach wykręconej mocy aby na tej postawie zaktualizować swój próg i strefy). Lżejsze koło dałoby mi może kilka sekund, a tak mam istotne dane.
Rozgrzałem się konkretnie i stanąłem na starcie… 3,2,1 START, wszystko byłoby pięknie gdybym znowu nie miał problemów z wpięciem się w pedały, nie udało się od razu, zestresowałem się i nie mogłem się wpiąć, liczę że straciłem jakieś 20 sekund :/ Jakby nie mogli zrobić czegoś czego chociaż można by się było trzymać na starcie…
Jak już się wpiąłem, mocno rozkręciłem pedały i od razu bardzo konkretne tempo, przez pierwsze dwa kilometry, gdzie było pod górę ale nachylenie w miarę spoko, jechałem na blacie. Czułem, że powinno być dobrze :D
Bardzo szybko doszedłem zawodnika z numerem 99, potem kolejnego z nr 100 (próbował złapać koło więc dokręciłem i nie dał rady ;) Jechało mi się bardzo dobrze i nie wiem czy nie mogłem jechać jeszcze mocniej, ale bałem się końcówki, gdzie jak zabraknie sił to będzie po wyścigu…
Po drodze wyminąłem jeszcze dwóch zawodników, startowaliśmy co minutę więc zysk nad nimi był konkretny ? Liczyłem, że ogólnie może dojdę jednego, doszedłem czterech – wiedziałem że powinno być dobrze.
Wjechałem na ostatni kilometr, tutaj był już hardcore, końcówka to prawie 20%, więc jest co kręcić. Wpadam na metę, sprawdzam Garmina, jest dobrze. Rok temu był czas 21:38, teraz mam 20:08 (trzeba kilka sekund doliczyć, bo Garmina włączyłem chwilę po starcie – trzeba poczekać na oficjalny czas od organizatora).
Jednak na górze wiem, że pierwszy nie będę – zawodnik za mną (z Weltour Dębica) dowalił mi jakieś 20-30 sekund (czyżby czas stracony podczas wpinania w pedały ? nie ma co gdybać).
Teraz zjazd na dół – zdecydowanie najgorszy punkt programu, bo chyba nie wspomniałem że generalnie było jakieś 7 stopni ciepła, zjazd był koszmarny, zimno, mokro i brudno. Ja i rower cały uwalony, jutro będzie generalne czyszczenie.
Szybki obiad, prysznic i jadę na ogłoszenie wyników. Okazuje się, że jestem drugi w kategorii, no i super – tak to można rozpoczynać sezon :D Zdjęcia na pudle, drobne nagrody rzeczowe i czasówkę zaliczamy do udanych.
Planowałem zrobić średnią 300 wat, wyszło ostatecznie 295 i tak czuję, że mogłem jednak dokręcić do tych 300, bo takiego uczucia wyjechania się na maksa nie miałem. Za rok pozostaje pobić 20 minut i zdecydowanie zrobić ponad 300 wat.?
Są już wyniki - oficjalny czas organizatora:
20:23:52
WYchodzi 10 miejsce OPEN biorąc pod uwagę wszystkie kategorie, łącznie z Elitą :)
Wyniki oficjalne.
Dwie foty:
Dane wyjazdu:
48.23 km
0.00 km teren
01:47 h
27.04 km/h:
Maks. pr.:60.60 km/h
Kadencja:82.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy:828 m
Kalorie: 823 kcal
Rower:Giant TCR C2
Wprowadzenie przed czasówką
Piątek, 26 kwietnia 2013 · dodano: 26.04.2013 | Komentarze 3
Jutro czasówka więc dziś trzeba było trochę przepalić nogę i zasymulować duże obciążenie.Trochę zaryzykowałem i pojechałem konkretnie.
Najpierw Michałowice przez Jagniątków ale raczej na luzie, potem po zjeździe stwierdziłem że przejadę cały jutrzejszy podjazd.
Część dość mocno, część lekko i ostatecznie wyszedł czas 22:38 (tylko minutę gorzej niż rok temu na czasówce) i całkiem fajne waty.
Zobaczymy co wyjdzie jutro jak pojadę już na absolutnego maksa :)
Potem jeszcze krótki rozjazd i powrót.
Jutro ma być załamanie pogody - no comment...
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Giant TCR C2
Owieczka Training Camp 2013 Podsumowanie
Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 0
No to Owieczka Training Camp 2013 dobiegł końca.Nie będę się rozpisywał o pogodzie, bo na to brak po prostu słów - żeby w kwietniu mieć środek zimy.
Jednak mimo niesprzyjających warunków przetrenowałem 6 ciężkich dni treningowych z rzędu. Łatwo nie było, szczególnie na zjazdach, gdzie momentalnie człowiek zamarzał.
Jestem bardzo zadowolony z wykonanej roboty i wiem, że to pięknie zaprocentuje.
Po treningach codziennie mycie rowerów, potem dopiero regeneracja.
Szczerze mówiąc nie myślałem, że kiedykolwiek będę w stanie tak ciężko trenować przez 6 kolejnych dni, no nic etapówki jednak są w zasięgu ;)
Trener był z nas dumny, bo w tych warunkach nikt normalny nie wychylałby nosa z kwatery i katował trenażer. W sobotę odbyła się też prezentacja Teamu w nowych barwach na 2013.
Kuba każdego opisywał w dwóch zdaniach - o mnie powiedział, cytuję:
"Mikołaj jak widzi górę, to musi na nią wjechać" :D Spodobało mi się to bardzo.
I jeszcze cyferki:
Wszystkie kilometry: 624.55 km
Czas na rowerze: 21:39
Suma podjazdów: 6151 m
Suma kalorii: 9919 kcal
Treningów: 8
Średnio na wycieczkę: 78.07 km i 02:42 godz.
Oraz zdjęcia:
Dane wyjazdu:
90.89 km
0.00 km teren
02:58 h
30.64 km/h:
Maks. pr.:47.30 km/h
Kadencja:91.0
HR max:181 ( 90%)
HR avg:137 ( 68%)
Podjazdy:511 m
Kalorie: 1249 kcal
Rower:Giant TCR C2
OTC Dzień VI
Niedziela, 7 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 0
Ostatni dzień naszego teamowego Campu.Niestety trzeba uciekać z gór na niziny.
Jutro napiszę jakieś ogólne podsumowanie, bo dziś już nie mam czasu ani siły.
W każdym bądź razie większą grupą pojechaliśmy Doliną Popradu, po nawrotce jechałem już tylko z jednym kolegą, bo chciałem szybciej zdążyć na obiad przed wyjazdem.
Fajnie się jechało pomimo iż mam w nogach 6 ciężkich dni. Teraz trochę odpoczynku.