Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
51.65 km 0.00 km teren
01:43 h 30.09 km/h:
Maks. pr.:46.10 km/h
Kadencja:22.0
HR max:159 ( 78%)
HR avg:133 ( 65%)
Podjazdy:219 m
Kalorie: 847 kcal

Rozjazd w ulewie

Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 0

Dziś nadszedł czas na rozjazd, pogoda się pogorszyła i po wczorajszym idealnym jeżdżeniu dziś znowu szara rzeczywistość, czyli wiatr i chmury. Chmury tak sobie wisiały i na deszcz się raczej nie zanosiło, ale było strasznie parno i duszno.

Tak sobie kręciłem spokojnie bez szaleństw i jak już wracałem do domu to się zaczęło...
Momentalnie urwanie chmury, ulewa masakryczna, ledwo widziałem gdzie jadę. Na jezdni po prostu płynąca rzeka, w pewnej chwili myślałem że pada grad ale to były po prostu tak duże krople. W takich warunkach musiałem kręcić jakieś 8 km.

Wszystko mokre i brudne, rower znowu będzie trzeba dokładnie wyczyścić, eh ta pogoda w Polsce :/

śr. kadencja: 89

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
83.40 km 0.00 km teren
02:26 h 34.27 km/h:
Maks. pr.:58.90 km/h
Kadencja:24.0
HR max:180 ( 88%)
HR avg:156 ( 76%)
Podjazdy:306 m
Kalorie: 1714 kcal

Jest moc

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 4

Po niedzielnej ustawce samopoczucie było super, noga podawała i zastanawiałem się czy to przypadek czy idzie forma ;)

Na dziś w planie była najpierw jazda równym, w miarę mocnym tempie, potem tempówki i na koniec tlen, więc w sumie była okazja żeby sprawdzić czy faktycznie mam nogę.

No i co ? Jest moc, przyszła forma, takiej średniej solo przy takim pulsie to nie pamiętam czy miałem kiedykolwiek. Po 1,5h miałem średnią 35 km/h a wcale nie jechałem jakoś bardzo mocno.

Gdyby nie tempówki to byłoby jeszcze lepiej, bo między nimi trzeba było odpowiednio odpocząć na niskim pulsie. No i warto dodać, że sporo dziś było różnych hopek.

Ale sobie humor poprawiłem :) Jest forma i teraz tylko ją utrzymać do Tatry Tour i TdP, spróbuję jeszcze trochę podkręcić śrubkę i będę spokojny o nogę na tych wyścigach. Szkoda, że nie mam nic w ten weekend ;)

śr. kadencja: 91

Kategoria 70-90, Interwały


Dane wyjazdu:
90.60 km 0.00 km teren
02:39 h 34.19 km/h:
Maks. pr.:61.40 km/h
Kadencja:28.0
HR max:188 ( 92%)
HR avg:153 ( 75%)
Podjazdy:337 m
Kalorie: 1634 kcal

Ustawka Obornicka

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 17.07.2011 | Komentarze 10

Dziś w planie była ustawka, ale krótką pętlą z ewentualnym dokręceniem na poligonie. Od rana już bardzo ciepło ale oczywiście, tradycyjnie bardzo mocny wiatr i to niestety ukierunkowany tak, że miało wiać na powrocie.

Dojechałem na rondo, zebrało się sporo ludzi, w tym większość mocnych osób, już wiedziałem że będzie dziś konkretnie.

Ruszyliśmy, na początku jak zwykle spokój i parami wyjeżdżamy z miasta, na zmianie dwie osoby które jechały w sumie nie za szybko i aż trzeba było ich prosić żeby zeszli ze zmiany :) Ja jechałem w drugiej parze i jak tylko zeszli od razu podkręciliśmy tempo, no i zaczął się ogień.

Po chwili zrobił się z tego normalny wyścig: były ucieczki, ranty, kasowanie, dochodzenie, podkręcanie, zrywy i wszystko co można sobie wymyśleć. Tempo zawrotne, chwilami na płaskim szliśmy ponad 60 km/h.

Do Obornik wszystko się ładnie zjechało i podział na dystanse, nawet już chciałem jechać na Rogoźno ale jak zobaczyłem że tam wybierają się Ci którzy non stop atakowali stwierdziłem, że to nie ma sensu, bo i powrót pod wiatr ciężki i ostatecznie skręciłem na Murowaną Goślinę. Wiele osób podjęło taką samą decyzję ;)

Tu już zaczęło ostro wiać więc ładnie po zmianach i rantach jechaliśmy mocnym, ale już nie zawrotnym tempem.
Noga dziś pęknie podawała, aż byłem w szoku :) Potrafiłem kasować ucieczki, dawać mocne zmiany itd...

W Murowanej Goślinie na podjeździe podkręciłem tempo, które wytrzymały tylko 4 osoby i razem lecieliśmy do Biedruska, gdzie oczywiście zaatakowałem na podjeździe i wjechałem jako pierwszy :D

Potem to już spokojne dokręcanie dystansu na poligonie i pod wiatr samotnie do domu.

Jestem bardzo zadowolony, bo i dyspozycja widzę bardzo dobra, a już się bałem że forma ostro spadnie po Pętli Beskidzkiej.

śr. kadencja: 89
śr. prędkość samej ustawki: 36km/h (do Obornik wyszło ponad 40 km/h)

Kategoria 90-100, Ustawki


Dane wyjazdu:
65.80 km 0.00 km teren
01:59 h 33.18 km/h:
Maks. pr.:48.50 km/h
Kadencja:23.0
HR max:177 ( 87%)
HR avg:154 ( 75%)
Podjazdy:295 m
Kalorie: 1394 kcal

Trochę mocniej

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 2

Dziś w planie była jazda bez konkretnych założeń ale w miarę dobrym tempie.
Pojeździłem sobie po poligonie, załapałem gumę, a tak to bez przygód.

Generalnie teraz robię raczej krótsze treningi, bo już się bezpośrednio przygotowuję do dwóch startów - Tatry Tour i TdP dla amatorów, a są one na relatywnie krótkim dystansie.

śr. kadencja: 89

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
62.10 km 0.00 km teren
02:01 h 30.79 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Kadencja:20.0
HR max:168 ( 82%)
HR avg:144 ( 70%)
Podjazdy:280 m
Kalorie: 1220 kcal

A wiater wiał...

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 15.07.2011 | Komentarze 1

Budzę się dziś rano, patrzę za okno - czyściutkie błękitne niebo i pełne słońce, do tego temperatura idealna, bo nie za gorąco. Kątem oka spojrzałem na korony drzew i już wiedziałem, że będzie dziś ciężko - kiwały się jak pijany nad ranem.

Na szczęście miałem dziś w planie lekki trening bez napinki. Nogi coś ciężko kręciły, ale jakoś poszło. Chwilami rower mi rzucało po szosie tak wiało, a jak występowały dodatkowe podmuchy to prawie stawałem w miejscu.

Odwiedziłem sobie Czerwonak, Koziegłowy i zawitałem na Dziewiczej Górze (oczywiście tam gdzie można dojechać szosą).

śr. kadencja: 91
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
82.10 km 0.00 km teren
02:33 h 32.20 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Kadencja:24.0
HR max:173 ( 85%)
HR avg:151 ( 74%)
Podjazdy:307 m
Kalorie: 1596 kcal

Już normalnie

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 5

Nogi sobie już ładnie odpoczęły, więc można wracać do normalnego planu treningowego.
Dziś już standardowy trening. Bez szaleństw, ale trzy dłuższe tempówki zaliczone.
Oczywiście jak dojechałem do Rogoźna i zacząłem wracać ruszył się mocny wiatr i tak już dawał po mordzie do samego Poznania.

Już się nie mogę doczekać sierpniowego ścigania po górach. Ciekawe jak będzie z formą, wydaje mi się jakby wciąż rosła :P

śr. kadencja: 88
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
53.80 km 0.00 km teren
01:46 h 30.45 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Kadencja:24.0
HR max:160 ( 78%)
HR avg:136 ( 66%)
Podjazdy:233 m
Kalorie: 951 kcal

Spóźniony rozjazd

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 5

Po Pętli Beskidzkiej mocno cierpiałem, najgorzej było w poniedziałek, wszędzie tam gdzie miałem kurcze ostry ból, ale tego się można było spodziewać. Przez to nie zrobiłem planowanego rozjazdu, na który przyszedł czas dopiero dziś ;) Nogi jeszcze obolałe, ale trening dobrze zrobił :)

Bardzo spokojnie, wszystko z małej tarczy, średnia kadencja wyszła 91.
Jeden trening po wielkopolskich szosach i już tęsknię za górami :/ Szkoda, że nie mogę gdzieś tam zamieszkać... Zapewne wtedy byłbym jeszcze mocniejszy w górach.

Teraz dwa tygodnie, żeby przygotować się do Tatry Tour i TdP Amatorów.
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka i rozjazd Pętla

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
105.00 km 0.00 km teren
03:38 h 28.90 km/h:
Maks. pr.:73.00 km/h
Kadencja:30.0
HR max:193 ( 95%)
HR avg:170 ( 83%)
Podjazdy:2400 m
Kalorie: 2963 kcal

Pętla Beskidzka 2011

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 6

Kolejny wyścig za mną, kolejny który mogę ze spokojem stwierdzić, że był jednym z najtrudniejszych jakie jechałem - z resztą tak samo było rok temu.
Szykowałem się na ten start, forma w sumie była, wiedziałem że będzie mocne towarzystwo, ale z takim się trzeba ścigać żeby był progres :)
No to może od początku...

Pogoda dopisała aż nadto, ostatnie deszczowe dni przyzwyczaiły mój organizm do czegoś zupełnie innego niż było w Istebnej i to niestety było bardzo odczuwalne. Prawie 30 stopni w cieniu, zero chmur na niebie - wiedziałem że będę to potem odczuwał.

Od startu jedziemy za samochodem Wieśka, tempo raczej mocne, wąskie szosy w lesie, pełno syfu, żwirku, kamieni. Bardzo nerwowo, co chwilę ktoś komuś podjeżdża - no było to bardzo niebezpieczne ale jakoś przejechaliśmy, ja cały czas blisko czuba. Wszystkie pierwsze hopki pokonywane mocno i już przetasowania.
Następnie podjeżdżamy pod Stecówkę, tempo cały czas mocne - na szczycie jestem w pierwszej grupie - kilkanaście osób.

Zaczynamy zjazd do Wisły-Czarne, znowu wąsko, znowu dużo syfu ale tu już zjeżdżamy raczej pojedynczo więc jest w miarę bezpiecznie i szybko.
Zaczynamy podjazd pod Zameczek - asfalt bajka, widoki super, rezydencja genialna :) Ja cały czas jadę w pierwszej grupie, gdzieś w okolicach 10 pozycji. Mam mały kryzys i trochę zostaję ale wciąż widzę czołówkę.
Ostatecznie znikają mi za zakrętem, ale nie gonię bo bym się za szybko zajechał. Swoim tempem wjeżdżam na Przełęcz Kubalonkę, skąd mamy szybki i bardzo techniczny zjazd, okazuje się, że jednak umiem zjeżdżać, bo nikt mnie nie wyprzedza.
Już w Wiśle formuje się 8-osobowa grupa i gonimy po zmianach - taka grupa pościgowa. Tempo chyba mocne, bo na podjeździe na Salmopol doganiamy pierwszą grupę.

Jakiś czas jedziemy razem, ale po chwili wszysto się dzieli, kilka osób odjeżdża, ja ostatecznie wjeżdżam jako jeden z pierwszych w drugiej grupie. Na szczycie jest bufet, ale nie staję, bo mam zapasy - parę osób się zatrzymuje.
Zaczynam szybki zjazd, kawałek za mną jeden zawodnik. Dojeżdżamy do Szczyrku i z kolegą zamieniamy parę słów - okazuje się że to zawodnik jakiegoś teamu z Czech. Postanawiamy poczekać na resztę, bo w dwójkę to bez sensu po raczej płaskim.

Po chwili z tyłu widać już wspomnianą grupę, a mi wypada bidon - masakra, muszę się kawałek po niego cofnąć i cała grupa mi odjeżdża. Szybko wkładam bidon na miejsce i ruszam w pogoń. Trochę to trwało, bo jechali mocno i w jakieś 10 osób, a ja sam. Już myślałem, że nie dojdę, ale ostatecznie się udało. Pogoń niestety była długa i kosztowało mnie to sporo sił.
Po dojściu do grupy już zaczynam czuć delikatne skurcze - to oznaczało kłopoty :(

Następny fragment to niewielkie hopki razem w grupie, dojechała do nas jeszcze jakaś trójka, tak więc cały czas jechaliśmy w drugiej grupie ścigając czołówkę.
Potem podjazd do bufetu przy bunkrach, ja z uwagi na skurcze zatrzymuję się napełnić bidony i coś zjeść, niestety grupa mi odjeżdża i od tego momentu to już samotna jazda, a że nastepne 10 km było po płaskim to sporo straciłem.

Dojechałem do Milówki i zaczynam podjazd przez Nieledwię na kolejną przełęcz, jest ciężko, sporo procent, a muszę uważać, żeby nie dostać mocnych skurczy. Jadę z napotkanym zawodnikiem Corratec Team, który miał defekt. Jakoś wjeżdżamy, ale w pełnym słońcu to była masakra.
Zjeżdżamy razem i zaczynamy podjazd na Laliki po zmianach. Niestety po jakiś 2 km zaczyna się... Najpierw mocny skurcz w udach lewej nogi, odpuszczam ale nie staję. Załączam przełożenie 39-27 i mielę, noga boli jak cholera ale postanowiłem to rozruszać. Przechodzi dopiero po jakiś 5 minutach, zaczynam podjeżdżać trochę mocniej i to samo, tyle że w drugiej nodze :/
Minęło mnie przez to kilka osób, ale nie stanąłem - też jakoś przeszło.

Wjechałem na Laliki i stąd szybki zjazd do Kamesznicy - fajnie asfaltem przy głównej drodze oddzielonej barierą dźwiękoszczelną.
Do samej Kamesznicy zjazd po bruku - ale mnie wytrzepało - masakra :)

No i zaczynamy decydujący podjazd, w drugiej części nachylenia rzędu ponad 20%, wiedziałem, że na tych skurczach to będzie rzeźnia i tak też było. Niestety jakieś 100 metrów przed wypłaszczeniem musiałem iść z buta i to bardzo wolno, bo nogi prawie sztywne :/
Na wypłaszczeniu próbuję się wpiąć w pedały, ale przez te skurcze nawet z tym mam problem - jakby się udało zaoszczędziłbym jakieś 5 miejsc :/ W końcu się udaje, wpinam buty i stąd już 200 metrów do mety, tyle że ponad 20% i po betonowych płytach. Na tym odcinku nogi mam sztywne - dosłownie !! Wjechałem chyba siłą woli, bolało jak cholera, co widać na fotkach, ale w końcu znalazłem się na mecie. Tutaj po prostu spadłem z roweru i 10 minut leżałem na trawie nie mogąc się ruszyć - rzeź skończona :D

Podsumowując wyścig średnio udany, do Salmopola było super, bo wjechałem na świetnej pozycji. Niestety tak jak w zeszłym roku miałem problemy przez skurcze i musiałem przez to odpuścić. Dystans podany przez organizatora krótszy o 5km. Piłem znacznie więcej niż rok temu, ale i to nie pomogło uchować się przed problemami :/
Ekipa silna, ludzie na magicznym sprzęcie, pomiary mocy i inne profeski. Zdecydowana większość z jakiś teamów. Ludzie z grup MTB gnali na zjazdach jak powaleni.
Nie ma jeszcze dokładnych wyników, trochę organizator dał ciała i podał tylko składy podium... Tak więc który byłem dopiszę później.

No nic, z roku na rok jest coraz lepiej. Dobrze przepracuję zimę i za rok będzie już walka o podium !!

A teraz kilka fotek:

Podjazd Zameczek (tu w pierwszej grupie :)


Ale lekko nie było ;


Nachylenie na Koczym Zamku:


Już tylko 100 metrów do mety:


Nie wiem jak ja to wjechałem na sztywnych nogach:
Kategoria Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
34.69 km 0.00 km teren
01:27 h 23.92 km/h:
Maks. pr.:58.40 km/h
Kadencja:22.0
HR max:181 ( 89%)
HR avg:143 ( 70%)
Podjazdy:684 m
Kalorie: 802 kcal

Wprowadzenie i rekonesans

Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 1

Dziś przyjechałem do Istebnej i po obiadku trzeba było trochę pokręcić.
Oczywiście bardzo lekko i bardzo po górkach... prawie 700 m przewyższenia na dystansie około 30 km :) Najpierw wjechałem na Stecówkę, a potem po zjeździe jeszcze podjechałem prawie pod samą Ochodzitę, po czym wróciłem i odebrałem pakiet startowy.
Parę mocniejszych akcentów, ale bardzo niewiele.

Zobaczymy co to będzie jutro, początek jest bardzo ostry więc będzie pewnie ciężko.
Najgorsze chyba zjazdy, wąsko, wilgotno, duuużo piasku, żwirku i kamieni - trzeba uważać, bo można szybko zakończyć wyścig...

Trzymajcie kciuki :)

Kategoria Góry