Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
134.00 km 0.00 km teren
04:26 h 30.23 km/h:
Maks. pr.:62.30 km/h
Kadencja:83.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:2355 m
Kalorie: 2285 kcal

Klasyk Radkowski MEGA 2013

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 11

Wczoraj popołudniu zaczęło padać i tak padało w zasadzie całą noc i ranek. Jak zobaczyłem po przebudzeniu co się dzieje za oknem to chciało mi się tylko płakać. Ale, że kolarstwo to nie sport dla mięczaków, ubraliśmy się z Piotrem i ruszyliśmy na start.
Już na rozgrzewce się przemoczyłem, tyłek mokry ale nie ma co się łamać.
Chwilę pokręciliśmy się w okolicy startu i już wołali naszą grupę na start. Z założenia grupka całkiem fajna: Robert Rasała i Artur Gacek z Whirpoola, dwóch dobrych zawodników z Eska Team.

3,2,1 … start
Ruszyłem od razu z kopyta, reszta troszkę zaspała ale po chwili już dawaliśmy mocne zmiany z Robertem i Arturem oraz zawodnikami z Eska. I tak bardzo szybko minęła trasa do Wambierzyc, gdzie zaczynał się pierwszy podjazd. Tutaj mocno podkręciłem tempo, szybko urwałem się grupce, dogoniłem kilka maruderów z przodu, ale jak spojrzałem na wskazania mocy to zapaliła mi się lampka – Mikołaj spokojniej, więc odpuściłem i po chwili znowu jechaliśmy w grupce.

Prawdziwa selekcja zaczęła się pod Batorówek, od początku wyszedłem na czoło i dyktowałem warunki, które wytrzymał tylko Artur, zaczęliśmy niebezpieczny zjazd po dziurach. Ja miałem bardzo zużyte klocki więc zjeżdżałem dziś bardzo ostrożnie i wolno. Artur mi odjechał, dojechali koledzy z Eska i po płaskim znowu jechaliśmy w czwórkę – aczkolwiek po zjeździe musiałem się trochę pozaginać żeby ich dojść.

Następnie bez większych przygód aż do Kudowy Zdrój, tutaj zaczyna się kolejny długi podjazd, czyli 10 km pod Karłów. Jadę dość mocno ale z rezerwą patrząc na moc żeby nie przekroczyć progu, za mną jedzie Artur i tak dojeżdżamy do szczytu. Zaczyna się zjazd, ja jak zwykle ostrożnie, Artur śmiga w dół aż miło, na najtrudniejszej serpentynie widzę że stoi na poboczu i grzebie przy kole... Czyżby gleba ? Nie wiem ale coś go musiało przystopować i potem już mnie na trasie nie doszedł.

Jak już samotnie zjechałem do Radkowa doszła mnie dwójka z Eska Team.
Mijamy zjazd na metę, lekka pokusa zjazdu na MINI, ale w regulaminie kara 15 minut za zmianę dystansu działa niezwykle mobilizująco i zaczynam kolejne kółko. Jedziemy w trójkę, starszy kolega zostaje na podjazdach, dojeżdża na zjazdach i tak mijają kolejne kilometry trasy. Nogi już czują przejechany dystans, nie mogę tak pocisnąć jak na pierwszej rundzie ale nie jadę też jakoś leciutko.

O dziwo na zjazdach się utrzymuję, klocków już prawie nie mam. Dobrze, że znam trasę i wiem kiedy będą zakręty, bo hamowanie musiałem zaczynać dużo wcześniej żeby nie wylecieć na drzewa – coś strasznego :/

W trójkę dojechaliśmy do Kudowy i zaczynamy drugi podjazd pod Karłów. Jadę swoim tempem, młodszy zawodnik z Eska trzyma się koła, ale dość szybko odpuszcza i samotnie pokonuję kolejne kilometry w górę. Nie ma już niestety takiej siły jak za pierwszym razem i chwilami jadę tylko na 200 wat, więcej też korzystam ze stójki. Mięśnie już trochę zajechane i boję się o kurcze, nie ma co szarżować.
Po drodze mijam zawodników z GIGA, a nawet już z MINI. Mijam też Zdzisława Kalinowskiego, który życzy mi powodzenia, odpowiadam tym samym i jadę do przodu.

W końcu upragniona tablica z napisem „Karłów” i już zjeżdżam do Radkowa. Znowu muszę dużo wcześniej hamować ale jadę dość sprawnie. Samotny zjazd, dokręcenie tempa przed samym Radkowem, skręt na metę i wreszcie upragniony koniec.

Cały maraton w fatalnych warunkach, przestawało padać i potem znowu zaczynało, cała trasa mokra, dziury pozalewane wodą. Temperatura to jedyne 10 stopni (w górach oczywiście zimniej), rower dostał bardzo w kość, wszędzie piasek, trzeba będzie zaserwować gruntowne mycie i smarowanie.

No ale najważniejsze to wynik:
2 miejsce kategoria M2
3 miejsce OPEN
No i morda się cieszy :D

A pierwsze kółko pojechałem szybciej niż zwycięzca na MINI...
Fajne rozpoczęcie sezonu i niech już tak zostanie.

Tak wyglądałem po maratonie:


I niewyraźna fotka z data-sport:


Nie jestem przesądny, ale dostałem numer startowy 101, czyli taki sam jak na Czasówce Sudeckiej, no i znowu drugie miejsce :)

Kategoria 130-140, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przed i po Radkowie

Piątek, 10 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
20.85 km 0.00 km teren
00:43 h 29.09 km/h:
Maks. pr.:54.48 km/h
Kadencja:89.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy:411 m
Kalorie: 433 kcal

Przepalanka w Radkowie

Piątek, 10 maja 2013 · dodano: 10.05.2013 | Komentarze 1

Czyli wprowadzenie przed jutrzejszym Klasykiem Radkowskim.
Wjechaliśmy na Karłów i z powrotem po czym zaczęła się masakra pogodowa i lunął deszcz. Trochę nas zmoczyło ale zdążyliśmy :)
Dobrze, że chociaż te 45 minut udało się pokręcić :)

Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
60.72 km 0.00 km teren
01:52 h 32.53 km/h:
Maks. pr.:60.60 km/h
Kadencja:92.0
HR max:176 ( 88%)
HR avg:145 ( 72%)
Podjazdy:434 m
Kalorie: 959 kcal

Rozgrzanie nogi

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 09.05.2013 | Komentarze 2

Miałem dziś nie jeździć i dopiero jutro zrobić sobie wprowadzenie przed Klasykiem Radkowskim. No ale sprawdzam pogodę i wychodzi, że jutro ma całe popołudnie lać w Radkowie deszcz :/
3 dni wolne od jazdy i potem od razu wyścig to delikatnie mówiąc zły pomysł, więc dziś postanowiłem przepalić trochę nogę. Kaszel wciąż mnie męczy, głównie wieczorami, jakiś wirus siedzi i nie chce odejść, ale się nie poddaję ;)

Pojechałem do Bolechowa, a potem na rundy wyścigu masters w Suchym Lesie. Jedna runda pojechana mocno, reszta bardziej na spokojnie. Mam nadzieję, że 25 maja będę się tu ścigał, o ile zdążą wyrobić mi licencje. Fajna, selektywna trasa i sporo podjazdów :)

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
57.53 km 0.00 km teren
01:52 h 30.82 km/h:
Maks. pr.:30.60 km/h
Kadencja:89.0
HR max:157 ( 78%)
HR avg:137 ( 68%)
Podjazdy:277 m
Kalorie: 812 kcal

Spokojnie

Wtorek, 7 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 2

Bez przygód, spokojna jazda na rozkręcenie nogi.
Cały czas męczy mnie kaszel, wieczorem jest masakra, w dzień całkiem spoko. Nie wygląda to za dobrze przed Radkowem.
Weryfikowałem sobie też listę startową i muszę przyznać, że obsada jest bardzo konkretna, w mojej kategorii M2 na MEGA widzę przynajmniej 6 osób, które powalczą o podium. Jak zdrowie wróci będzie OK, jak nie to będzie lipa :/
Do piątku chyba zupełnie odpuszczam treningi i zobaczymy co z tego będzie...

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
82.47 km 0.00 km teren
02:17 h 36.12 km/h:
Maks. pr.:69.30 km/h
Kadencja:91.0
HR max:190 ( 95%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy:357 m
Kalorie: 1217 kcal

Ustawka Obornickie

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 2

Kaszel niestety wczoraj wieczorem się chyba powiększył, dziś rano czułem się średnio i byłem trochę słaby.
No ale pogoda za oknem doskonała, więc pojechałem z zamiarem pokręcenia z ustawką i zjechania na poligon na lekkie kręcenie w samotności.
Pogoda super, więc i frekwencja bardzo duża.

Ale jak ruszyliśmy z ustawką jechało się dobrze, nie jakoś super lekko ale też nie ciężko. Tempo rosło z każdym kilometrem, a mi noga coraz lepiej podawała. Szybka decyzja jadę ile dam radę i potem sobie wrócę samotnie do Poznania.
Tak się jechało, że nawet po podkręceniu tempa na podjeździe zainicjowałem ucieczkę, ale nikt nie był zainteresowany więc poczekałem na grupę.

Potem to się tylko trzymałem czuba nie zauważając jak kolejne osoby odpadają. Od Obornik tempo zrobiło się już bardzo konkretne, cały czas grubo ponad 40 km/h. Im bliżej Poznania tym częstsze ataki, ale wszystko od razu kasowane.
Ja czekałem na finisz na podjeździe, na rondzie w Bolechowie zaatakował Łukasz Rakoczy, spodziewałem się tego i doszedłem na jego koło, za mną gościnnie kolega z forumszosowego z Warszawy. No to finisz trzeba było rozegrać w trójkę.
Na najsztywniejszym momencie idę w trupa, prawie 1000 wat i wygrywam.
Fajnie, bo przecież nie byłem dziś dobrze dysponowany.

Dokrętki jakiejś konkretnej dziś nie było, bo z uwagi na infekcję długo jeździć nie chciałem, szczególnie że czekało mnie jeszcze mycie okien w domu...

Kategoria 70-90, Ustawki


Dane wyjazdu:
61.11 km 0.00 km teren
02:01 h 30.30 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Kadencja:88.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:143 ( 71%)
Podjazdy:310 m
Kalorie: 922 kcal

Rozkręcenie nogi

Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 3

Z Karkonoszy trzeba było wrócić już w czwartek, raz że pogoda do bani, dwa jakiś wirus mi się przypałętał. Nie wiem co to jest, mam chrypę co jakiś czas pokaszluje ale generalnie czuję się dobrze - mam nadzieję że przejdzie, bo niedługo ważne starty...

Wczoraj miałem odwiedzić basen ale z tym gardłem wolałem nie ryzykować i spędziłem cały dzień z synkiem - nie wiem kto się z tego bardziej cieszył, ja czy On :)

Tak więc dziś, po dwóch dniach przerwy rozkręcenie nogi. W sumie myślałem że będzie gorzej, a jechało się całkiem ok.
Wyprałem wszystkie ciuchy i znowu mam problem z pulsometrem, muszę przepłukać rzeczy w jakimś płynie antystatycznym, bo pod wiatr i z górki mam kosmiczne tętna - dziś np. max 230 ;)

Trening bez przygód, jak na spokojną jazdę przystało, na poligonie spotkałem paru znajomych, trochę pogadałem i tak zleciał trening.
Po drodze do domu postanowiłem sprawdzić nogę pod Radojewo no i mam nowy rekord, tym razem 388 wat, średnia 37,1 km/h :D
Do 400 wat coraz bliżej...

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
63.85 km 0.00 km teren
02:31 h 25.37 km/h:
Maks. pr.:56.50 km/h
Kadencja:84.0
HR max:166 ( 83%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy:1419 m
Kalorie: 1128 kcal

Bez napinki

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 1

Jak się okazuje to już ostatni dzień pobytu w Karkonoszach... Miałem być do piątku ale pogoda i fakt, że coś mnie zaczyna gardło pobolewać nakazały szybszy powrót do Poznania.
Nie ma co ryzykować ze zdrowiem, za tydzień Radków.

Pojechałem sobie bez formatów, bardziej rozjazdowo ale jednak podjazdowo ;)
Pogoda kompletnie do bani, zimno i mgliście, w Karpaczu Górnym wyglądało dziś tak:




Ogólnie było ciężko, noga też już nie ta co kilka dni temu.
Ale jednak 6200 metrów przewyższenia przez 3 dni robią swoje.
Pora do domu...
Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
123.12 km 0.00 km teren
04:40 h 26.38 km/h:
Maks. pr.:60.50 km/h
Kadencja:85.0
HR max:179 ( 89%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy:2296 m
Kalorie: 2094 kcal

Cerna Hora

Wtorek, 30 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 4

Podjazd na Cerną Horę w Czechach chodził za mną od dwóch lat, zawsze jak planowałem zdobycie tego podjazdu albo pogoda się psuła albo były jakieś inne przeciwności.
W tym roku wyjątkowo nie planowałem tego na trening, bo przecież wysoko w górach leży masa śniegu.

Wyjechałem o 9:00 z zamiarem pojechania na Przełęcz Okraj, a potem się zobaczy.
Od początku czułem, że będzie ciężko, nogi bardzo ciężkie i kręcenie pod górę przyjemne nie było. Nogi po wczoraj nie bolały, ale jednak brakowało mocy. Pewnie to też efekt tego, że Staś nie dał nam się dziś porządnie wyspać :/

Podjazd na Okraj poszedł jako tako, założeń treningowych nie miałem, więc na luzie leciutko mogłem sobie kręcić pod górę.
W sumie szybko zleciało, na szczycie kilka fotek:


Czeska straż zawsze gotowa ;)


Na Przełęczy bardzo fajnie, Mała Upa jak wymarłe miasteczko, nawet Śnieżka się pokazała.
Jako, że pogoda wydawała się całkiem fajna postanowiłem zjechać do Czech i po nawrocie podjechać na Okraj od ich strony, co daje możliwość fajnego, długiego i rytmicznego podjazdu.

Tak jadę i jadę i nagle stwierdzam, że skoro tu już jestem to podjadę kawałek na Cerną Horę i zobaczymy, gdzie będzie śnieg.
Do Łanskich Lazni jedzie się super, położyli nowiutki asfalt, kolejne kilometry pod górę szybko zlatują.
Zaczyna się ostatnie 6 km pod górę już na Cerną Horę, no dobra to jadę aż do śniegu. Na początku nachylenie idealne, górę pokonuje się długimi zakosami w poprzek wyciągu narciarskiego. Stopniowo procenty rosną, wychodzi słoneczko, jestem w szoku, bo śniegu tyle co nic i szosa przejezdna.
Końcówka już daje nieźle popalić, robi się 18-20%, a to już nie przelewki. Wrzucam sobie na kasecie 27 i łańcuch klinuje mi się między kasetą, a kołem :/ Czeka mnie siłowanie z łańcuchem, w końcu puszcza, wrzucam 25 i kontynuuję wspinaczkę na przełożeniu 39-25 - lekko nie jest.

Profil wygląda tak:

Opis podjazdu na stronie genetyk.com

Tak więc nie planując, w końcu wjeżdżam na sam szczyt, trochę śniegu tu i tam. Do samej wieży przekaźnikowej dojechać się nie da, bo szosa zawalona śniegiem.
Foty muszą być:




Zjeżdżam ostrożnie, bo zjazd mokry, a niekiedy nawet trochę lodu - trzeba uważać.
Teraz powrót do domu znowu przez Okraj, jest nieciekawie bo zaczyna wiać w twarz, ale jakoś daję radę. Upierdliwa jazda, bo w sumie 20 km jest cały czas pod górę, mniej lub bardziej ale jednak pod górę.
Z Okraju już zjazd, ale ostrożny, bo na szosie tyle piachu, że bardziej przypomina to promenadę gdzieś przy plaży nad morzem i z Kowar wracam już trochę ujechany do domu.

Kolejny jazda z konkretnym przewyższeniem, dwa dni z rzędu tyle metrów do góry mnie bardzo ciszy :D

Kategoria 120-130, Góry


Dane wyjazdu:
112.53 km 0.00 km teren
04:13 h 26.69 km/h:
Maks. pr.:60.80 km/h
Kadencja:79.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:2468 m
Kalorie: 1976 kcal

Soczyście górski trening

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 3

Wczoraj cały dzień padało więc po czasówce można było tylko spędzić dzień w domu :/

No ale na dziś w planie konkretny trening, nie wiedziałem że wyjdzie aż tak konkretny ;)

Wyjazd o 9:00 i na początek rozgrzewkowo podjazd przez Zachełmie do Przesieki. Od razu czułem, że nogi mam puste, no nie mogłem się coś rozkręcić, pewnie efekt dnia wolnego, ale nie poddawałem się tylko trzymałem zakładaną moc.

Następnie czekały mnie rundy Górskich Mistrzostw Polski, na każdej z nich 4-kilometrowy podjazd przez Sosnówkę. Kto jechał ten wie, że lekko nie jest, nachylenie spore i w dodatku cały czas trzyma. Są dwa króciutkie wypłaszczenia i to wszystko, jest co kręcić. W dodatku miałem je pokonywać minimalnie pod progiem, więc musiało boleć.
Zrobiłem 5 rund, na zjazdach ostrożnie, bo jeszcze asfalty w lesie mokre. 5 podjazd przedłużyłem aż do Karpacza Górnego.

5 podjazdów kształtowało się tak (jak w zegarku ;):
1. 13:44, 261 wat, 169 HR
2. 13:28, 268 wat, 167 HR
3. 13:10, 270 wat, 166 HR
4. 13:12, 270 wat, 166 HR
5. 13:18, 267 wat, 166 HR

Mam nadzieję, że we wrześniu na tych właśnie rundach, będę walczył o górskiego mistrza Polski :)

W Karpaczu sprawdzam licznik i widzę, że po 80 km mam już ponad 2000 przewyższenia - to chyba mój rekord.
Zjechałem na dół, ale zanim wróciłem do domu jeszcze zaliczyłem Michałowice przez Jagniątków.
W sumie 7 konkretnych podjazdów, przewyższenie mówi samo za siebie - trening w 100% udany :D Fajne wygląda dzisiejszy profil :)

Kategoria 100-120, Góry