Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
110.00 km 0.00 km teren
02:54 h 37.93 km/h:
Maks. pr.:65.20 km/h
Kadencja:
HR max:185 ( 92%)
HR avg:157 ( 78%)
Podjazdy:533 m
Kalorie: 2904 kcal

Złotoryja - Złota Wstęga Kaczawy 2015

Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 2

Go było dla mnie nie lada wyzwanie, w nogach już czasówka, na dworze istny koszmar - upał jak diabli, a ja w takich warunkach po prostu nie mogę mocno jechać.
Myślę, że gdyby nie MP za tydzień to jednak olałbym ten start, bo nawet mając dobrą nogę nie za bardzo mogłem tu coś zrobić.

Wyścig zaliczany do klasyfikacji Challenge Górski, nie wiem tylko czemu, jedna niewielka górka plus ostry podjazd na metę, na 110km przewyższenie 533 metry - no faktycznie góry jak diabli :P

Jak wysiadłem z samochodu w Złotoryi to poczułem się jakbym wszedł do piekarnika, nie zachęcało to do jakiejkolwiek aktywności fizycznej, w dodatku już po czasówce bolała mnie głowa, niby ciągle coś piłem ale w takich warunkach nic mi nie pomaga :P

Tak czy inaczej, stanąłem na starcie. Z uwagi na warunki postanowiłem to przejechać jak najbardziej na spokojnie w peletonie, nie zabierać się w odjazdy, nie reagować na żadne ataki. Co ma być to będzie, wiedziałem że jak pójdę w odjazd to prędzej czy później przegram z upałem i mnie odetnie - nie raz już tak miałem.
Zanim ruszyliśmy spojrzałem na garmina - w słońcu pokazywał 43 stopnie...

No i tak sobie jechałem, pierwsza runda na spokojnie, parę akcji zaczepnych w drugiej części ale wszystko zostało skasowane. Na drugiej rundzie poszła pierwsza konkretna ucieczka, zyskali trochę przewagi ale to też zostało skasowane. Na trzeciej rundzie poczułem, że zbliżają się kurcze w nogach - nie dobrze, już wiedziałem że na żaden konkretny wynik nie ma co liczyć. Zacząłem więcej pić i jakoś udało się to przekręcić.

Na tej samej rundzie poszła właściwa ucieczka czterech zawodników, która ostatecznie dojechała do mety. Trochę szkoda, bo nogę miałem na tyle dobrą, że spokojnie mogłem się z nimi zabrać, no ale w tych warunkach skończyłbym pewnie gdzieś na poboczu z bombą ;)

Ostatnie kółko to już zdecydowanie za dużo, cały czas czułem się jak w saunie, pełne słońce i zero chmurek, w większości tereny odkryte. Cały czas mam problemy ze skurczami, raz mniejsze, raz większe. Na podjeździe poszedł atak, mnie zatrzymały kurcze w obu nogach i niestety nasza grupka się podzieliła. Trochę siara zostać na podjeździe ale czasem bywa i tak.

Tamta grupka dojechała do mety, my kręciliśmy za nimi. Każdy kolejny kilometr strasznie mi się dłużył, miałem ochotę rzucić rower do rowu, masakra.
W końcu dojechaliśmy do Złotoryi, na podjeździe do mety nie było mowy o żadnym finiszu, bo zablokowałoby mi nogi, jakoś to wjechałem chyba jako trzeci z tej grupy.

Chwilę się rozkręciłem i pojechałem do auta, jak się przebierałem to miałem dreszcze, prawie zwymiotowałem te cztery żele które zjadłem na wyścigu. Koszmarne uczucie, chyba po raz kolejny zbliżyłem się do swoich limitów jeśli chodzi o jazdę na upale.

Cieszę się, że ukończyłem, nawet nie wiem na którym miejscu, na pewno poza pierwszą szóstką ;P Fajne przepalenie przed mistrzostwami Polski ale następnym razem mocno się zastanowię czy w ogóle startować w takich warunkach.

Są już wyniki, ostatecznie skończyłem na 11 miejscu w M30, nie jest źle ;)
Kategoria 100-120, Zawody



Komentarze
Trollking
| 20:05 niedziela, 7 czerwca 2015 | linkuj Też gratuluję, że w ogóle dojechałeś. W takich warunkach niestety nie liczy się technika i takie tam.... a jedyne odporność na te cholerne temperatury. Są urodzeni killerzy i w 50 stopniach czują się jak ryby w wodzie - zazdroszczę. Ale w zamian mam satysfakcję od października do kwietnia :P
monikaaa
| 18:45 niedziela, 7 czerwca 2015 | linkuj Ja nie wiem jak Wy wytrzymaliście ten upał. Kolega opowiadał, że jemu na starcie licznik też pokazał 43 stopnie. Makabra. Przy takich warunkach to gratulacje należą się już za samo ukończenie wyścigu. :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ralne
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]