Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Podsumowanie sezonu 2012

Niedziela, 30 grudnia 2012 · dodano: 30.12.2012 | Komentarze 3

Tradycyjnie już na koniec roku wypada napisać obszerne podsumowanie sezonu 2012.
Jaki to był rok ? Na pewno bardzo pechowy, ilością defektów, kraks itd. mógłbym obdarzyć co najmniej kilku kolarzy. Często krzyżowało mi to szyki, ale się nie poddałem i na koniec sezonu zostałem za to nagrodzony, ale może po kolei.

Był to już drugi pełen sezon przepracowany pod okiem trenera, w dodatku pierwszy z pomiarem mocy. Jakie spostrzeżenia ? Same pozytywy – wiem, że mój trening jest bardzo dobrze dopracowany i nie ma miejsca na przypadkowość – wszystko zapięte na ostatni guzik.

Znalazłem też chyba w końcu swoje miejsce w peletonie, zawsze myślałem że będę klasycznym góralem uciekającym innym pod górę, ale w tym sezonie zauważyłem że moją bardzo mocną stroną są finisze pod górę i czas na "beztlenie". Dlatego teraz zamierzam jeździć jak Purito Rodriguez, czyli przetrzymać podjazd w czołowej grupie, a na samym końcu rozegrać to po swojemu na finiszu :D

Rok 2012 to również czas bardzo ważny poza-sportowo, bowiem w sierpniu urodził mi się Synek i już przewrócił wszystko do góry nogami – teraz jeszcze większe znaczenie ma skuteczny trening, i regeneracja bo czasu jest na wszystko mniej.

Tak jak rok temu, pokrótce opiszę wszystkie moje starty wraz z subiektywną oceną w skali 1-5 (5 the best).

28-04-2012 – Trzebnica – Żądło Szerszenia



Pierwszy wyścig w sezonie, więc i pierwsze sprawdzenie formy. Po Trzebnicy miałem od razu jechać na tydzień w góry, więc miał to być start treningowy – tym bardziej że dzień później chciałem wystartować w Czasówce Sudeckiej. Dystans i upał zapowiadały, że będzie ciężko.
Od startu tempo było mocne, ale starałem się oszczędzać, dopiero jak doszedł mnie Michał Kolenda zrozumiałem, że tempo było za słabe ;) Pojechałem z jego grupą dość długo, potem odpuściłem i na górkach jechałem już sam. Jak się okazało, pomimo oszczędnej jazdy wynik całkiem przyzwoity co cieszy :) Szczególnie fajnie wyszła premia górska – nie spinałem się, a wykręciłem 7 czas.

ocena 3/5
M2 9/35
OPEN 28/300

29-04-2012 – Podgórzyn – Czasówka Sudecka



Czasówka na jednym z moich ulubionych i dobrze mi znanych podjazdów, jak już byłem w Karkonoszach grzechem byłoby nie pojechać :) Co prawda w nogach miałem Trzebnicę dzień wcześniej, ale udało się jako tako zregenerować. Niestety trafił się bardzo mocny wiatr wiejący z gór, czyli w tym wypadku w twarz i to miało duży wpływ na ostateczny wynik. Podium przegrałem o kilka sekund, czyli klasyka ;) Kto wie jak by poszło, gdyby nie start w Trzebnicy...

ocena 4/5
OPEN bez licencji 4/20

05-05-2012 – Radków – Klasyk Radkowski



Radków, jak to Radków – fajna i wymagająca trasa, ale i paskudne asfalty. Tak czy inaczej bardzo lubię ten maraton. W tym roku byłem znacznie mocniejszy niż w 2011. Wystarczy napisać, że czas który wykręciłem, rok wcześniej dałby mi 1 miejsce open. Poprawiłem się na identycznej trasie aż o 20 minut – miazga :)
Oczywiście byłem bardzo zawiedziony, bo tym razem starczyło to tylko na 4 miejsce w M2 – kolejne już czwarte miejsce – chyba to jakieś fatum. Ale trzeba być szczęśliwym z progresu.

ocena 4/5
M2 4/13
OPEN 7/81


12-05-2012 – Ustroń – Puchar Równicy





Przyszedł czas na poważne ściganie, czyli cykl Road Maraton i górski wyścig w Ustroniu, z dwukrotnym wjazdem na słynną kolarsko Równicę.
Na starcie piękna, można powiedzieć letnia pogoda, po 20 minutach przerodziła się w prawdziwą masakrę: silny wiatr, zaledwie kilka stopni ciepła i ulewa. To był jeden z moich najgorszych wyścigów właśnie z uwagi na warunki. Po starcie od razu Równica i coś jest ze mną nie tak, zatyka mnie i nie daję rady jechać z najlepszymi. Potem jadę już w dość sporej grupce i po jakimś czasie noga się odblokowuje. Jak już jest nadzieja na całkiem fajny wynik i wjeżdżam na stromym podjeździe pierwszy z grupy, łapię gumę i czar prysł. Wymiana dętki przy zaledwie 5 stopniach, ulewie i silnym wietrze nie wymaga komentarza. Jakoś dojeżdżam do mety, na szczycie prawie zamarzam – koszmar. O tym jak trudny to był wyścig niech świadczy ilość DNF-ów oraz wszelkich defektów i upadków na trasie.

ocena 3/5
M2 20/60
OPEN 53/220

20-05-2012 – Toruń – Pętla Toruńska



Kolejny Road Maraton, tym razem bliżej mnie i nie w górach, bo w Toruniu, a właściwie gdzieś w połowie między Toruniem, a Bydgoszczą. Trasa wymagająca – 4 rundy z kilkoma podjazdami, duży dystans i start wspólny, czyli to co tygryski lubią najbardziej. Od startu tempo spokojne, rozkręcające się z każdym kolejnym kilometrem. Na trzeciej rundzie wszystko się rwie – niestety silny wiatr spowodował konkretne ranty. Prędkość była naprawdę konkretna, jechałem w zgrabnej drugiej grupce i ładnie współpracowaliśmy. Co jakiś czas ktoś odpadał. Przed wjazdem na ostatnią rundę masakra – strzela mi tylna opona, zatrzymuję się, sprawdzam przetarta na wylot – koniec wyścigu :/ Szkoda, bo jechałem na 4-5 miejsce w kategorii jak się później okazało.
Kolejny wyścig z pechem w tle, no i pierwszy DNF w karierze.

ocena 2/5
M2 DNF
OPEN DNF

27-05-2012 – Leszno



To było prawdziwe kolarskie święto. Prawie tysiąc osób i start wspólny, w dodatku tak blisko Poznania – w dobrze mi znanym Lesznie. Organizacyjnie bajka, wszystkie skrzyżowania zamknięte i nadzorowane przez policję i straż, nic tylko się ścigać.
Od startu jadę w pierwszej grupie, jak się okazało aż do mety. Tempo szybkie, bo i szybka trasa, średnia ponad 40 km/h na 130 km to już konkret. Ja trzymam się bardziej z tyłu, przez co mam świetny trening interwałowy – po każdym zakręcie trzeba gonić czołówkę.
Na ostatniej rundzie próbowałem się przebić na czoło grupy na podjeździe ale jakiś koleś zepchnął mnie na kamieniste pobocze i musiałem prawie stanąć w miejscu, od tego momentu jechałem spokojnie z tyłu. Na finiszu zabrakło szczęścia, parę metrów przede mną niebezpieczna kraksa, prędkość 50-60 km/h, uciekam na pobocze i gleba. Wstaję i spokojnie wjeżdżam na metę.

ocena 4/5
M2 14
OPEN 40


03-06-2012 – Teplice nad Metuji – Sudety Tour



To miał być dobry treningowo weekend w Karkonoszach, od czwartku do niedzieli i w ostatni dzień start. Jednak na treningu już w czwartek zaliczam ciężki upadek na mokrym zjeździe przy 55 km/h. Jestem cały ale niestety potężne otarcia które zmuszają mnie do wizyty w szpitalu i zastrzyk na tężca oraz ponaciągane wszystkie mięśnie. Na drugi dzień nie mogę wstać z łóżka :/ Pomimo tego udaje się w niedzielę wystartować. Cały obolały i cały w strupach staję na starcie. O braku pewności siebie na zjazdach nie wspominam (to mi towarzyszyło już do końca sezonu).
Wyścig bardzo fajny i mocno obsadzony, po starcie od razu bardzo mocne tempo, nie jest płasko, a po 10 kilometrach średnia coś koło 45 km/h. Trasa usiana podjazdami, jeden po bruku przy 18% zapada mi na długo w pamięć. Ogólnie od startu jechałem bardziej z tyłu, bo z przodu sektory były z góry ustalone. No i nie udało się dojść do przodu, za duże tempo i za dużo ludzi. Podczas przejazdu przez Broumov wszystko się porwało i od tego momentu jechałem w pokaźnej grupie, na podjazdach wjeżdżałem zawsze w top3. Gdy przyszedł czas na finiszowe 6 km pod górę zaatakowałem i na solo wjechałem na metę. Strata do zwycięzcy dość duża ale cieszy finałowy podjazd w moim wykonaniu.
Był to wyścig z naprawdę mocnymi zawodnikami, w tym z zawodowych grup z Czech, czyli poprzeczka wysoko i o to chodzi.

ocena 3/5
M2 21/38
OPEN 54/183

16-06-2012 – Srebrna Góra – Sowiogórski Road Maraton



Rok wcześniej, na dystansie MINI wygrałem w OPEN i to było moje pierwsze zwycięstwo w karierze. Teraz już wyścig był w cyklu Road Maraton, więc dużo wyższe progi, no i wybrałem dystans MEGA. Po starcie od razu wspinamy się pod Twierdzę i tu jadę z czołówką, noga ładnie podaje. Niestety po jakiś 15km strzela mi całkowicie dętka w tylnym kole na szybkim skręcie i gleba, obijam mocno nadgarstek i tracę mnóstwo czasu na wymianę gumy (dętka była rozerwana na pół). Mijają mnie wszyscy i zaczynam swoje wyprzedzanie. Pięknie się jedzie, po kolei połykam kolejnych zawodników. Kiedy już myślę, że tragedii nie będzie łapię kolejną gumę i załamka. Wjeżdżam na metę całkowicie wyczerpany, nie mogąc ruszać prawym nadgarstkiem, jestem zły i zrezygnowany. Ten start to była istna mordęga, ale i kolejne cenne doświadczenie.

ocena 3/5
M2 5
OPEN 30

07-07-2012 – Wisła – Pętla Beskidzka



O tym starcie chce jak najszybciej zapomnieć. Masakra przez duże M. Już dzień wcześniej wiedziałem, że coś jest nie tak, puls na podjazdach miałem z kosmosu. Upał mnie wykończył, czułem się jakbym pierwszy raz jeździł po górach.
Pierwszy podjazd pod Salmopol jeszcze poszedł jako tako, a potem było już tylko gorzej. Odcięło mnie zupełnie już w Milówce, kolejne podjazdy pokonywałem siłą woli. Finałowy Salmopol jechałem takim tempem, że Garmin włączał autopauzę – chyba nic nie muszę dodawać. Ne mecie po prostu ledwo żyłem – koszmar :/

ocena 1/5
M2 27
OPEN 111

28-07-2012 – Stary Smokoviec – Tatry Tour



Samotna jazda z Poznania do Bukowiny zaledwie na weekend nie była komfortowym pomysłem, ale czułem że muszę tam być ;)
Tradycyjnie Tatry Tour to świetna organizacja, fajna trasa i mocne towarzystwo.
Od początku wiedziałem, że jest dobra noga i jechałem w czubie. Niestety na jednym z podjazdów w połowie trasy trochę zabrakło i odpadłem od pierwszej grupy (a brakowało ledwie 200 metrów do szczytu). Od tego momentu jadę tylko z jednym zawodnikiem, który też odpadł, druga grupa dogania nas stosunkowo późno i jedziemy tak w około 30 osób. W głowie ustawiałem sobie finisz wiedząc, że już w Smokovcu jest krótko ale ostro pod górę.
Rozegrałem to wzorowo wygrywając finisz – wtedy zrozumiałem, że to może być moja mocna strona ;)
Za rok trzeba powtórzyć ten finisz ale już z pierwszej grupy !! Wiem jak trzeba tam jechać, „wystarczy” się utrzymać z czołówką i dalej zrobić to samo :P
Po wyścigu wystarczyło jeszcze sił na kolejne zdobycie Śląskiego Domu (Velickie Pleso).

ocena 4,5/5
M2 11
OPEN 15

01-09-2012 – Choszczno – Pętla Drawska



Po pobycie w Tatrach była długa przerwa spowodowana urodzinami Stasia :) Sezon już zbliżał się do końca, pozostały mi trzy wyścigi które trzeba było pojechać „z przytupem” ;)
Pierwszy to start całkowicie treningowy i bardziej odwiedziny Magdy i Romka niż poważne ściganie. Wylosowałem beznadziejną i ostatnią grupę startową, więc wykręcony wynik jak na to był na prawdę bardzo dobry. Znowu popisałem się skutecznym finiszem pod górę i wygrałem grupkę w której jechałem.

ocena 4/5
M2 4
OPEN 13


08-09-2012 – Podgórzyn - Liczyrzepa



Start na bardzo dobrze mi znanych asfaltach, to tutaj robię górskie treningi jak jestem u rodziny :) Wszystko zapowiadało się bardzo fajnie, ale do czasu. Najpierw losowanie grup, delikatnie mówiąc mało korzystne. No i pogoda, chwilę po starcie zaczęło konkretnie padać, przestało dopiero pod koniec jazdy (startujący znacznie później mieli zupełnie inne warunki). Nie dla mnie są zjazdy po drogach, po których płynie strumyk wody. Szczególnie po upadku w czerwcu mam konkretnego stracha. Ale generalnie źle nie było, noga na podjazdach całkiem dobra, bardzo ładnie poszła mi „czasówka na Okraj” - organizator zrobił osobny pomiar czasu i klasyfikację (jakby nie patrzeć pudło było). Była też klapa organizacyjna, ale to już przemilczę.

ocena 4/5
Wyścig:
M2 – 6
OPEN – 11
Czasówka na Okraj (38:59:47):
M2 – 3
OPEN – 5


15-09-2012 – Rajcza – Rajcza Tour





Co tu dużo pisać, wszystko zagrało jak trzeba. Trasa dla mnie, warunki dla mnie więc nie mogło być inaczej. Wszystkie podjazdy w pierwszej grupie, na płaskiej części zrobił się pokaźny peleton, ale finisz był pod górę i tu pokazałem co potrafię :)
Udało się wygrać w Road Maratonie, na sam koniec sezonu – coś pięknego :)
Jakiego to daje kopa motywacyjnego na zimę to nie muszę chyba pisać. Jednym słowem SUPER.

ocena 5/5
M2 1
OPEN 2

-----------------------------------------------------------

To by było na tyle jeśli chodzi o starty, trochę się tego uzbierało :)
W zasadzie dopiero wrzesień był tak jaki chciałem, wcześniej miałem ogromnego pecha, który kosztował mnie trochę zdrowia, dużo nerwów i całkiem sporo nieplanowanych wydatków sprzętowych. Na całe szczęście odbiłem sobie wszystko w Rajczy.

Dlatego zakończony sezon oceniam jak najbardziej pozytywnie, sporo nowego doświadczenia przyda się w przyszłości.

Jeśli chodzi o cele na 2013 to będę startował głównie w cyklu Road Maraton, z uwagi na nie pasujące terminy praktycznie całkowicie będę musiał zrezygnować z supermaratonów, nawet tych górskich – no cóż, tak wyszło :/
Chciałbym zaliczyć ponownie Tatry i Sudety Tour, może wpadnie jeszcze jakiś wyścig u naszych południowych sąsiadów – tam jest inny poziom ścigania, tak bardzo potrzebny dla rozwoju.
Po raz kolejny fajnie byłoby zaliczyć TdP Amatorów (to niestety koliduje z Liczyrzepą) i może jakiś wyścig mastersów.
Jednak główny cel sezonu to Górskie Mistrzostwa Polski, które z tego co wiem mają się odbyć w Podgórzynie !!

I na koniec dla tych co jeszcze nie widzieli filmiku z sezonu 2012:
Sezon 2012 w obiektywie

I jeszcze statystyka:
Cały dystans: 14 861,30 km (w terenie 161,68km) – 1359,88 km więcej niż w 2011
Suma podjazdów: 86 404 m – 17 600 m więcej
Ilość treningów: 229



Komentarze
Virenque
| 12:32 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj Hey,
Pod koniec marca prawdopodobnie będę miał zgrupowanie teamowe, tak więc raczej odpada...
pozdrawiam
chris90accent
| 09:26 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj Witaj,

Super podsumowanie sezonu.
Widac, ze dobry był to sezon.

Szukam chętnych na tygodniowy obóz treningowy w Górach Sowich pod koniec marca/
na początku kwietnia, oczywiście na własny koszt (6-7xdoba~200zł + wyżywienie), Przełęćże: Walimska, Jugowska, Sokolec, Woliborska, Srebrna Góra, moze pętla stołowogórska.
Byłbys chętny?

maccacus
| 21:44 niedziela, 30 grudnia 2012 | linkuj Gratuluję Mikołaju ciekawego podsumowania. Dobrze się czytało :)
No i szczęśliwego nowego oczywiście!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zylis
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]