Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:1584.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:37
Średnia prędkość:31.26 km/h
Maksymalna prędkość:79.90 km/h
Suma podjazdów:14419 m
Maks. tętno maksymalne:191 (94 %)
Maks. tętno średnie:172 (84 %)
Suma kalorii:30534 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:66.03 km i 2h 12m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
56.79 km 0.00 km teren
01:47 h 31.84 km/h:
Maks. pr.:76.90 km/h
Kadencja:26.0
HR max:191 ( 94%)
HR avg:172 ( 84%)
Podjazdy:1198 m
Kalorie: 1552 kcal

Tour de Pologne amatorów

Piątek, 5 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 4

Do końca nie wiedziałem jak traktować ten start, miało być 1500 osób więc duże ryzyko przypadku jeśli chodzi o ustawienie na starcie itp. Na szczęście organizator w ostatniej chwili zmienił regulamin i zrobił start w sektorach z liczonym czasem netto.
W każdym bądź razie po tym jak musiałem odpuścić Tatry Tour postanowiłem pojechać w miarę mocno ale bez przesady, bo na następny dzień zaplanowany miałem jeszcze wyścig Rajcza Tour.

Dzień wcześniej odbieram pakiet startowy: numer z chipem, koszulkę, skarpetki, bon do Term Bukovina i bon na jedzenie na mecie – przyznam że opłata była spora bo 100 zł, ale to co otrzymaliśmy w zamian bije na głowę wszystkie maratony...

Na start przyjeżdżam sporo wcześniej po krótkiej rozgrzewce, pełno kolarzy półpro jak ja to mówię, z różnych klubów itp. Udaje ustawić mi się na początku drugiego sektora, wokół kilka mocnych osób – jest dobrze :)
Stoimy w sektorach coś około godziny czekając na start, niestety w pełnym słońcu – masakra.

W sektorze pierwszym gwiazdy – Szurkowski, Wesołowski, Zakościelny itp... Fajna, ale nerwowa atmosfera, w końcu odliczanie i start. Ruszamy 2 minuty po pierwszym sektorze.
Na początek krótki podjazd do Ronda na Klinie, jeszcze przed nim doganiamy VIPów :D:D
Teraz baaaardzo szybki i sprawny zjazd do Poronina – drogi zamknięte to można szaleć, prędkości dochodzące do 80 km/h.
Jedziemy sprawnie grupą po zmianach, wokół pełno kibiców – genialna wręcz atmosfera.

Na dole zaczynamy podjazd pod Ząb – dla mnie chyba najgorszy, początek ostro z blatu, idą mocne zaciągi, grupa bardzo wykruszona ale się trzymam. Czuję, że rozgrzewka była za krótka, przed samym szczytem strzelam, bo mam w głowie kolejne podjazdy i Rajczę – nie ma sensu się zajeżdżać.
Na zjeździe łączymy się w fajną grupę kilkunastoosobową i po niedługim czasie zaczynamy kolejny podjazd pod Ząb, ale z drugiej strony. Jest dobrze, noga już podaje, prowadzę grupę, znowu kilka osób strzela. Podjazd dość dziwny, bo co jakiś czas były krótkie ale szybkie zjazdy, na jednym z nich spada mi łańcuch :/ Muszę się zatrzymać i tracę kontakt z „moją” mocną grupą. Jako, że mamy zjazd jestem na przegranej pozycji, gonię ale ostatecznie już ich nie dochodzę na zjazdach i do Zakopianki kręcę sam.

Przekraczamy ulicę i zaczyna się podjazd pod Gliczarów, dojeżdża do mnie ktoś z SMS Świdnica i lecimy ładnie po zmianach. Przed nami „ściana płaczu” tego wyścigu czyli Gliczarów Górny. Podkręcam tempo, gubię kolegę i zaczynam właściwy podjazd gdzie nachylenia dochodzą do 23%. Widzę, że niektórzy już prowadzą rowery, ja jadę, moje przełożenie 39x27 daje radę i mijam sporo innych kolarzy, tutaj każdy jedzie sam :P

Dojeżdżam do premii górskiej w Gliczarowie i teraz krótki odcinek szczytowy, krótkie zjazdy i podjazdy, znowu robi się mała grupka i jazda po zmianach. Skręt w lewo i zabójczy zjazd przez Rusiński Wierch, jest ostro, końcówka bardzo niebezpieczna – na drzewach materace :) Tutaj jadę całkiem fajnie i nikt mnie nie wyprzedza, a trzeba dodać że niektórzy jechali jak samobójcy...

No i zaczynamy ostatni podjazd pod Bukowinę, który znam bardzo dobrze. Biorę fiolkę Powera licząc że zadziała w dobrym momencie :)
Od początku jadę dość mocno i gubię całą moją grupę, z przodu majaczą pojedyncze sylwetki kolarzy. Do kościoła jedzie się dość ciężko ale wyraźnie mocniej niż inni, których mijam sporo. Przy kościele zaczyna się wypłaszczenie, a we mnie wstępuje jakiś demon :) Od tej chwili z licznika nie schodzi praktycznie 30km/h, a przecież jest pod górę. Wyprzedzam ludzi jak tyczki, trzech łapie się koła i się perfidnie wiezie. Wyprzedzamy kolejnych kolarzy. Przed ostatecznym wypłaszczeniem jest jeszcze jeden fragment mocniej nachylony. Tutaj dwóch odpada i na kole mam jeszcze jednego „pasażera”. Do mety zostaje jakieś 500m, kolega atakuje z koła (ktoś z grupy RMF Mountain Dew), leci bardzo mocno ale nie odpuszczam, puls 190 ale udało się złapać koło. Jak już zobaczyłem w oddali metę zaczynam swój atak, lecę ponad 40 km/h, a jest trochę pod górę, i wygrywam z nim :) To mi wystarczy do pełni szczęścia.

Podsumowując jestem bardzo zadowolony, bo i miejsce super. Gdyby nie spadł mi łańcuch myślę, że urwał bym jeszcze 3-4 minuty, a to już w ogóle byłoby świetnie.
Miejsca:
38 OPEN
14 M2

Koszt uczestnictwa – 100zł, jazda po zabezpieczonej trasie bez samochodów, podjeżdżanie motoru z kamerami, wozu technicznego mavica i super doping na całej trasie – BEZCENNE.
Super impreza i świetna zabawa !!!!

Po dojechaniu na metę szybki posiłek i parę fotek jak poniżej, popołudniu poszedłem z buta na premię w Gliczarowie oglądać kolarzy – idealne rozchodzenie mięśni, bo w dwie strony wyszło prawie 10km.



No to teraz parę fotek:










I kolarze:








Kategoria 0 - 70, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
50.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewki i rozjazdy TdP i Rajcza

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
32.00 km 0.00 km teren
01:15 h 25.60 km/h:
Maks. pr.:62.20 km/h
Kadencja:23.0
HR max:166 ( 81%)
HR avg:138 ( 67%)
Podjazdy:482 m
Kalorie: 544 kcal

Oglądając Tour de Pologne na żywo

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 04.08.2011 | Komentarze 1

Dziś już etap Zakopane-Zakopane i kolarze jadący przez Bukowinę i Głodówkę.
Najpierw obejrzałem peleton na pierwszym okrążeniu na szybkim zjeździe do Poronina, potem odebrałem pakiet startowy TdP amatorów, następnie oglądanie kolarzy na rondzie - najpierw ucieczka i czekanie na peleton.

Jak przejechali wróciłem na kwaterę i dawaj na rower. Szybki ale spokojny wjazd na Głodówkę, gdzie spotykam Krisa i Deadiego z forum. Kilka zdjęć ucieczki, parę fotek jak przejeżdżamy premię górską i potem czekamy na peleton, bo była to strefa bufetu.
Pech chciał, że nie trafił pod moje nogi żaden bidon, a ludzie dookoła nawet po kilka sztuk :/ Ale Kris złapał Enervita, więc chyba lepiej nic nie złapać ;)

Jak przejechali zjechałem na Stasikówkę i stąd spokojny podjazd raz jeszcze na Głodówkę. Z nogami jest OK chociaż po wczoraj jednak trochę przykwaszone. Zobaczymy jak będzie jutro na wyścigu i przede wszystkim jak rozwiążą start 1500 osób...

Foty z wyścigu wstawię później :)
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
117.20 km 0.00 km teren
04:25 h 26.54 km/h:
Maks. pr.:62.20 km/h
Kadencja:19.0
HR max:182 ( 89%)
HR avg:156 ( 76%)
Podjazdy:2261 m
Kalorie: 2846 kcal

Typowy górski etap - Śląski Dom

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 10

No dziś w końcu udało się zrobić prawdziwy górski etap tak jak zaplanowałem.
Z kolegami z forum, w tym z Wikim pojechaliśmy zdobyć słynny Śląski Dom - najwyżej położoną szosę na Słowacji.

Od rana piękna pogoda (w końcu), było widać Tatry i aż chciało się kręcić, szosy jeszcze mokre ale szybko schły.

Zbiórka na rondzie w Bukowinie i w drogę, od razu widać kto jest najmocniejszy - Saint wjeżdża na Głodówkę pierwszy. Potem zjazd na granicę na Łysej Polanie i kolejne podjazdy, Saint jedzie na czele, ja zaraz za nim, reszta zostaje z tyłu.

W Zdiarze czekamy i formujemy ponownie całą grupę, zjeżdżamy i w zasadzie cały czas lekko pod górę aż do Starego Smokovca, po drodze widać chmury nad górami i Saint rezygnuje i wraca... No to teraz ja chyba będę najlepszym góralem ;)
W Smokovcu znowu czekamy, bo grupa się podzieliła i po chwili jedziemy na początek podjazdu pod Śląski Dom.

No to zaczyna się prawdziwa zabawa, w zasadzie od razu spore nachylenie i tak trzyma przez cały czas, nie jest to harcdcore typu Przełęcz Karkonoska, ale 7 km, gdzie cały czas jest kilkanaście procent robi swoje. Tu już każdy jedzie swoim tempem. Od początku jechałem swoim tempem i tak się złożyło, że po chwili jechałem już sam, reszta została z tyłu ;)

Ogólnie podjazd na początku jest super, piękny asfalt, ale po jakimś czasie asfalt to za dużo powiedziane, wszędzie dziury, leżące kamienie, wyrwy itp... To też bardzo utrudnia trzymanie konkretnego rytmu.
Ogólnie podjazd zajął mi około 35-36 min (tak wynika z profilu w Garminie).
Drugi na "mecie" był Wiki, wjechał 4 minuty po mnie, potem reszta.

Genialne położenie tego miejsca nad stawem, to już typowo wysokogórski krajobraz, ale w końcu byliśmy na 1700 mnpm, fajna sprawa być tak wysoko rowerem.

Tak wygląda profil podjazdu (źródło: www.genetyk.com):


Zakładamy kurteczki i zaczynamy zjazd, jedziemy baaaardzo ostrożnie, bo wszędzie kamienie i dziury, dopiero na końcu ładny asfalt ale pech chciał że trafiamy na jadące auto i wleczemy się za nim. Z Wikim zjechaliśmy pierwsi, potem reszta. Patrzę na Garmina i się okazuje, że zapomniałem go włączyć jak zaczęliśmy zjazd :/

Dalej już bez przygód wracamy przez Smokoviec (gdzie spada mi łańcuch), Tatranską Łomnicę, Zdiar, Łysą Polanę i Głodówkę do Bukowiny. Powrót ciężki bo pod wiatr, a podjazd pod Zdiar mówiąc krótko "bardzo wnerwiający". Znowu wszystko się dzieli na podjazdach.
W Bukowinie na rondzie czekam chwilę na Wikiego i po krótkiej rozmowie zadowoleni wracamy do domów.

Wyszła super trasa i bardzo konkretny podjazd.
Pobiłem rekord wysokości, na którą wjechałem rowerem.
Dodatkowo teraz mogę powiedzieć, że zdobyłem najwyżej położone szosy w Polsce, Czechach i na Słowacji oraz czołówkę podjazdów ze strony www.genetyk.com :) Noga kręciła całkiem fajnie, podjazdy wjeżdżałem na czele więc mogę być tylko zadowolony.
Poniżej kilka fotek ze Śląskiego Domu i ślad z Garmina (ale nie ma całej trasy, bo nie zawsze był włączony :(



Ja i wysokogórskie otoczenie:


Czerwona strzała w Tatrach:






Tatry Wysokie:








Śląski Dom:




I na deser Wiki :)
Kategoria 100-120, Góry


Dane wyjazdu:
64.31 km 0.00 km teren
02:26 h 26.43 km/h:
Maks. pr.:66.30 km/h
Kadencja:13.0
HR max:184 ( 90%)
HR avg:158 ( 77%)
Podjazdy:1539 m
Kalorie: 1593 kcal

Nie ma lipy

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0

Dziś w Bukowinie tak jak w ostatnich dniach, czyli cały czas mgła, od czasu do czasu deszcz i zimno :/
Popołudniu przestało padać, szosy trochę podeschły więc stwierdziłem że wypada coś pokręcić, było już w sumie dość późno, bo 17:00.

Jako, że bałem się nagłego deszczu postanowiłem trenować bliskie podjazdy. Na początek zrobiłem 5 razy w tą i z powrotem podjazd na Głodówkę znany z TdP. Po kilometrze już wjeżdżało się we mgłę i wszędzie było mokro... Po co ja czyszczę ten rower każdego dnia to nie wiem ;) Mleko straszne, widoczność minimalna, dobrze że zabrałem z domu tylne światełko.

Po pięciu takich rundach postanowiłem obczaić końcówkę TdP amatorów i wjechałem na Ruciński Wierch, z którego poprowadzono zjazd. Droga widać już połatana, ale ile syfu na tej drodze - koszmar. Ze stoków spłynęło błoto, pełno kamyczków itp... Średnio ta droga nadaje się na wyścig :/ Nie pytajcie jak wygląda teraz rower :(
Następnie zrobiłem już podjazd tak jak do mety rondo-rondo przez Bukowinę Tatrzańską, nie spinałem się jakoś szczególnie i wyszedł mi czas 12:47, czyli średnia 18,7 km/h
Jako, że było mi mało podjechałem raz jeszcze na Głodówkę i kawałek dalej po czym zjechałem już na kwaterę.

Muszę przyznać, że trening wyszedł konkretny, rzadko kiedy na trasie 60km wychodzi przewyższenie ponad 1500m. Profil dzisiejszej jazdy wygląda jak profil TdP po rundach :) Kadencji nie podaję, bo jak jechałem na stójce pokazywało 0, albo się zasyfił błotem ale siada bateria.
W końcu poczułem, że jeżdżę po górach i to chodzi :D

Kategoria 0 - 70, Góry