Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
00:45 h 26.67 km/h:
Maks. pr.:41.80 km/h
Kadencja:91.0
HR max:134 ( 67%)
HR avg:110 ( 55%)
Podjazdy:105 m
Kalorie: 226 kcal

Rozjazd

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Typowy rozjazd, nogi zmęczone więc trzeba było je trochę rozkręcić.
Chciałem trochę dłużej ale nie było dziś czasu...


Dane wyjazdu:
135.15 km 0.00 km teren
04:10 h 32.44 km/h:
Maks. pr.:73.70 km/h
Kadencja:82.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:154 ( 77%)
Podjazdy:2350 m
Kalorie: 2179 kcal

Road Trophy 2013 Etap III

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 5

Ostatni etap, najdłuższy, 130 km ale w końcu normalne ściganie bez miliarda różnych ścianek.
Wstaję rano i kompletnie się nie czuję, zero ochoty na jazdę na rowerze i najchętniej zostałbym na kwaterze. No ale zjadam śniadanie, szykuję się i jadę na start.
Udaje się dobrze ustawić w sektorze celem uniknięcia kłopotów z pierwszego etapu. Start taki sam, czyli mega stromizny aż na Koczy Zamek.
Jedzie się dobrze i równo, na największym nachyleniu ludzie przede mną mocno zwalniają ale udaje się wszystko przejechać w siodle – ufff.
Na szczycie Koczego Zamku strata do czołówki w sumie niewielka, bo ich widziałem, zaczyna się szybki i dziurawy zjazd z Ochodzitej, nagle zaczynam kręcić korbą i czuję luz, patrzę w dół – łańcuch znowu spadł mi na zewnątrz i już wisi na pedale :/ Czyli znowu pech, no ale nic, zatrzymuję się, chwilę męczę się z łańcuchem, trochę osób mnie wymija i ruszam w dół.
Dochodzę fajną grupkę i jedziemy zgodnie po zmianach, teraz kilka karkołomnych zjazdów i stromych ścianek w stylu Wieśka, na każdej trochę odjeżdżam do przodu, w grupce jest też Tomek z Teamu oraz Rafał Szmytka z którym jechałem prawie cały sobotni etap – jakby nie patrzeć rywal w kategorii :)

Po serii podjazdów jest dość płaski i wietrzny odcinek na Słowacji, dobrze że zebraliśmy liczną grupkę, bo samotnie albo tak jak w sobotę w cztery osoby byłoby ciężko. W sumie u naszych południowych sąsiadów bez przygód, równe i mocne zmiany i kilometry szybko uciekały.
Zaczynamy najfajniejszy i najdłuższy podjazd dnia, piękny asfalt, szeroko, mały ruch i serpentyny. Najpierw od naszej grupki odjeżdża Rafał, ja jadę swoim tempem i tez odjeżdżam ale mam do niego stratę. Jednak z każdym kilometrem zaczynam ładnie odrabiać aż w końcu go wyprzedzam, kawałek dalej widzę też kolejną dużą grupkę – cel mógł być tylko jeden – dojść ich :)

Na 1 km przed szczytem był bufet, zatrzymuję się i tankuje oba duże bidony do pełna – jest gorąco więc i „spalanie” duże ;) Trochę za długo jednak trwa tam obsługa i mija mnie znowu Rafał, a grupka którą widziałem się oddaliła. Gonię ile mogę pod górę, na szczycie mam do nich stratę i teraz coś niespotykanego – ja na zjeździe na solo gonię grupkę, są coraz bliżej i na płaskim trochę zagięcia i się udaje – ufff. Skład był tu całkiem zacny więc wiedziałem, że to już całkiem blisko czołówki, od razu humor lepszy.

Teraz znowu trochę płaskiego, lekki podjazd na granicę trasą Rajcza Tour, ostry zjazd do Ujsoł i płasko do Milówki. Cały czas w miarę zgodna współpraca i równe tempo.
Przed nami ostatnie 10 km pod górę na Koczy Zamek, dla mnie w zasadzie liczyło się pokonanie Rafała Szmytki, bo tylko on był tu z mojej kategorii wiekowej, no ale fajnie byłoby pokonać całą tą grupkę. Na początku trochę problemy z przerzutkami ale jadę w czubie.
Wszyscy się trzymają, trochę większe nachylenie i ostro staję w korbach – pierwsza selekcja. Jadę jednak już na oparach i trudno jest utrzymać aż takie tempo, mam więc na ogonie kilka osób. Robię druga poprawkę, na kole siada tylko Rafał i Łukasz Kramarczyk. Jeszcze jedna poprawka i zostajemy tylko z Rafałem. Ten jednak z wiadomych powodów nie daje zmian tylko siedzi mi na kole jak cień.
Trochę zmniejszam tempo, przed nami najgorszy odcinek czyli ostro nachylona kostka brukowa. Znowu dochodzi do nas Łukasz i atakuje na wspomnianej kostce, jednak wrzucam bardzo konkretną moc (nie wiem skąd miałem na to siły), urywam wreszcie Rafała, mijam też Łukasza zostawiając do z tyłu :) Teraz to już nie kalkuluję tylko jadę tyle ile mogę na metę i wjeżdżam pierwszy z tej grupki :D Udało się.

Super etap, wreszcie noga kręciła tak jak bym chciał, no i wynik już całkiem przyzwoity:
Kategoria A – 4 miejsce
OPEN – 20 miejsce

Podsumowując całe Road Trophy to teraz pewnie pojechałbym zupełnie inaczej etap sobotni. W piątek przez mega pecha straciłem szanse na jakikolwiek wynik w generalce, teraz widzę że 3-4 miejsce było realne bez tego pecha. Też kompletnie nie wiedziałem jak rozkładać siły, bo to pierwsza w życiu etapówka. Ani razu mnie nie odcięło, chyba nauczyłem się w końcu dużo pić i jeść :) Wskoczyłem w generalce na 7 miejsce w kategorii które kompletnie nie odzwierciedla moich możliwości. Ale miałem super trening i fajny ostatni etap więc cały ten wyścig mimo wszystko zaliczam do udanych. Rower trochę szwankował i będzie trzeba wymienić pancerze, bo po tych ściankach zobaczyłem jak bardzo tragicznie chodzą moje przerzutki ;)
No i bardzo zastanawiające jest to, że najlepiej noga kręciła dopiero 3 dnia czyli na największym zmęczeniu.






Kategoria 130-140, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka i rozjazd

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka i rozjazd

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
100.35 km 0.00 km teren
03:30 h 28.67 km/h:
Maks. pr.:77.40 km/h
Kadencja:86.0
HR max:186 ( 93%)
HR avg:159 ( 79%)
Podjazdy:2160 m
Kalorie: 1880 kcal

Road Trophy 2013 Etap II

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 0

Drugi etap zmagań na Road Trophy już za mną, lekko nie było, ale od początku :)

Tym razem ustawiam się lepiej na starcie, bo przy barierce – dzięki temu mogłem się wpiąć w pedały i ruszyć z miejsca bez problemu. Niestety dużo ludzi jak zwykle się przepychało i pozycji komfortowej w peletonie nie miałem.

Dziś Wiesiek poprowadził trasę jak klasyczną Pętlę Beskidzką, czyli był Połom, Stecówka, Kubalonka, Salmopol, trochę płaskiego i potem jeszcze Przełęcz Kotelnica, Laliki i na deser prawdziwy kiler, czyli Koczy Zamek przez Kamesznicę.

Startujemy i znowu nerwówka, bo się ludzie przepychają, ja stwierdzam że jadę swoje i się specjalnie nie spinam. Trochę jestem przyblokowany na Połomie ale już na Stecówce widzę czołówkę jakieś 100-200 metrów od siebie. Tutaj popełniam błąd taktyczny, bo mogłem docisnąć i spokojnie bym doszedł, a stwierdziłem że dojadę własnym tempem. Skończyło się to tak, że na Stecówce miałem ich na 50 metrów ale tam był trochę interwałowy teren i poszło mocniejsze tempo. Niestety nie doszedłem :/
A, że potem czekał zjazd z Kubalonki i przejazd przez Wisłę nie miałem szans ich dogonić – ostatecznie odcinek Stecówka – Salmopol jechałem niestety samotnie. Podjazd pod Salmopol źle i nie poszedł, trzymałem równe tempo. Zjazd również fajnie i sprawnie, trochę trzeba było lawirować między autami ;)
W Szczyrku zjeżdżam się z trójką innych kolarzy i płaski odcinek aż do bufetu pokonujemy w czwórkę. W czołowej grupie z tego co wiem to jechało jakieś 30 osób więc tempo raczej nie porównywalne. Ale współpraca układała się całkiem w porządku.

Na bufecie stajemy i tankujemy bidony, ogólnie to dziś bardzo dużo jadłem batoników i żeli, dbałem o picie i efekt jest taki że mnie nie odcięło.
Kolejne podjazdy pod Kotelnicę i Laliki wjechaliśmy razem równo.
Teraz szybki zjazd i zaczyna się wisienka na trocie czyli ostatni podjazd na metę.

Czuć już ostro trudy wyścigu, w nogach czuję że skurczy jeszcze nie ma ale jakieś tam zaczątki są. Kto kiedykolwiek wjeżdżał na Kamesznicę wie co to za podjazd, chwilami 20% i ostro trzyma, jazda to istna męka ale trzeba wjechać to jedziemy. Każdy swoim tempem i po jakimś czasie jestem na mecie. Wyjechany, bo sporo dystansu samotnie i potem raptem w 4-osobowej grupce ale zadowolony, bo wyszedł super trening.

Wyniki:
Kategoria A – 8
Open – 44

Nie wiem jeszcze jak w generalce ale może udało się coś awansować ;)
Kategoria 100-120, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
70.25 km 0.00 km teren
02:38 h 26.68 km/h:
Maks. pr.:76.90 km/h
Kadencja:83.0
HR max:190 ( 95%)
HR avg:168 ( 84%)
Podjazdy:1900 m
Kalorie: 1676 kcal

Road Trophy 2013 Etap I

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 3

Dzisiaj start dopiero o 12:00, gotowych do rywalizacji jakieś 130 osób, bardzo dużo dobrych zawodników i każdy chciał wygrać ;)
Ja przyjechałem jak to mówią po naukę i po dobry trening, w zasadzie byłem ciekaw jak zachowa się organizm podczas trzydniowej rywalizacji.

Na dziś organizator zaplanował krótki dystans, bo lekko ponad 70km ale za to 1800 przewyższenia więc chyba nie muszę opisywać trasy. Zresztą ścianek było tyle, że za każdym zakrętem obawiałem się że wyrośnie kolejna – masakra :)

Nawet się udało ustawić ładnie z przodu na starcie, ale znowu coś nie tak z blokiem i zostaję wyprzedzony przez wiele osób. Okazało się to bardzo zgubne, bo już bardzo szybko była pierwsza konkretna ścianka i jak się okazało z przodu poustawiały się osoby które nie dały tego rady podjechać. Przed mną nagle staje jakiś koleś w poprzek i zaliczam glebę na stromiźnie. Trzeba iść kawałek z buta i wyprzedza mnie dużo osób.

Jadę sobie i wyprzedzam kolejne osoby na podjazdach po czym trafiamy na betonowe płyty i 20% nachylenia – tu powtórka z rozrywki, przez kolejnego debila który nie potrafi zejść na bok tylko zatrzymuje się na środku zaliczam drugą glebę waląc mocno łokciem o beton. I kolejne metry trzeba iść z buta, bo wpiąć w bloki się nie da.

Teraz to startuję już praktycznie z samego końca stawki, w dodatku mam jakieś problemy z łańcuchem i przerzutkami. Wpadam w dobry rytm, wyprzedzam od groma osób, po drodze ostre hopki i szybkie zjazdy. W końcu formuje się fajna grupka i tak jedziemy po zmianach.
Tym razem żeby było śmiesznie spada mi łańcuch i się klinuje, tracę chyba z 5 minut na walkę z defektem, jednym słowem masakra i kulminacja pecha – na szczęście to już był ostatni „wyskok” tego dnia.

Od tego momentu moja jazda wygląda tak: dochodzę jakąś grupkę, pracuję mocno na jej czele, robi się podjazd to się urywam i dochodzę kolejną grupkę aż wreszcie gdzieś na 45 kilometrze robi się grupka, gdzie w miarę sensownie pracujemy po zmianach i jest dobrze.

Zostaje 10 kilometrów do mety, ale jakie to jest 10 km, jedna wielka droga krzyżowa, ściany po kilkanaście a chwilami pewnie ponad 20% przeplatane szybkimi zjazdami i tak kilka razy aż do kulminacyjnego podjazdu na metę na Koczym Zamku po betonowych płytach. Tu już czuję lekkie skurcze i mam serdecznie dość wszystkiego, wrzucam najlżejsze przełożenie jakie mam i się po prostu toczę – dużo cennego czasu tu straciłem ale po tej pogoni brakowało już sił :/

Na mecie piję co się da, zjadam jakieś wafelki itd., gadam z chłopakami z Teamu i po krótkim czasie wracamy na kwaterę się regenerować. Jutro 100 km ale na szczęście już bez takich hardcorowych ścianek.

Wyniki: (z kategorii jak na te problemy można być zadowolonym, ale straty czasowe nie do odrobienia)
M2 - 10
OPEN - 53 miejsce

czas wg organizatora: 2:42:09 (czyli na ten łańcuch straciłem 4 minuty), jak do tego doliczyć czas stracony na dawaniu z buta na podjazdach to zrobi się pewnie z 10 minut :/
Kategoria 70-90, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka i rozjazd

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 0

Na start i metę trochę dystansu jest więc nawet sporo km.


Dane wyjazdu:
27.96 km 0.00 km teren
01:04 h 26.21 km/h:
Maks. pr.:67.80 km/h
Kadencja:83.0
HR max:183 ( 91%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:575 m
Kalorie: 533 kcal

Przepalenie przed Road Trophy

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 1

Po przyjeździe do Istebnej krótkie wprowadzenie z Bartkiem, najpierw Stecówka, potem prawie Ochodzita.
Nie jest źle, nogi kręcą prawidłowo :)

Jutro pierwszy etap i od razu ostre górki.
Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
52.47 km 0.00 km teren
01:46 h 29.70 km/h:
Maks. pr.:47.90 km/h
Kadencja:82.0
HR max:148 ( 74%)
HR avg:120 ( 60%)
Podjazdy:350 m
Kalorie: 663 kcal

Rozjazd

Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 13.08.2013 | Komentarze 0

Wczoraj był dzień wolny, dziś więc trzeba było zrobić rozjazd.
Warunki na to były średnie, bo wiał mega mocny wiatr i wszędzie dookoła były ciemne chmury.
Na całe szczęście udało się przekręcić "suchą nogą" ale ulewy było pięknie widać w niedalekiej odległości.
Pojechałem na poligon i z powrotem, a potem jeszcze 5 kółek pod domem z podjazdem pod wiatr.
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
155.11 km 0.00 km teren
04:26 h 34.99 km/h:
Maks. pr.:64.70 km/h
Kadencja:85.0
HR max:195 ( 97%)
HR avg:147 ( 73%)
Podjazdy:634 m
Kalorie: 2229 kcal

Etap Czarnków i Goraj

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 9

Chciałem w tym roku raz jeszcze pojechać do Czarnkowa i na Górę Goraj, w środę rzuciłem info wśród znajomych i na forum szosowym.
Popularność przerosła moje najśmielsze oczekiwania i dziś o 8:30 na Rondzie Obornickim zjawiło się jakoś pod 20 osób.

Ciężko tu wszystkich wymienić, ale był m.in Maciej, Darek, Borys, Maks, Rafał, Piotrek i inni, ekipa pokaźna i całkiem zacna :)

Bez długiego gadania ruszamy trasą obornicką w parach, z początku idzie wolne tempo, więc jak tylko wychodzę na zmianę dokręcam. No i inni podchwycili temat i już tempo było właściwe :)
W zasadzie kilometry szybko mijały, na zmianie trzeba było dokręcać, a potem długi odpoczynek na tyłach grupki, było nas na tyle dużo że szło spokojnie konkretnie odpocząć.

Za Obornikami zaczyna wiać z zachodu, coraz więcej watów trzeba z siebie dawać na zmianach, kilka osób też chyba odpada.
Ten odcinek aż do Czarnkowa był zdecydowanie najcięższy i trzeba było mocno kręcić.

W samym już Czarnkowie skręcamy inaczej niż zawsze żeby zaliczyć słynną ulicę Jesionową, jednak podjazd jakiś taki krótki - okazuje się, że to z drugiej strony jest słynna 14-procentowa ścianka - czyli tam gdzie zjeżdżaliśmy - no nic, następnym razem zaliczę też od drugiej strony, dziś nie było czasu.

Teraz bardzo spokojne tempo, bo zbliża się premia górska Goraj :D Tak widać było chyba lekkie "czarowanie", w dodatku wiało mocno w twarz. Jak już skręciliśmy w Pianówce na właściwy podjazd jedziemy cały czas mimo wszystko spokojnie.
Dopiero jak już skręciliśmy na Zamek postanowiłem zaatakować i ogień w korby, udaje się uzyskać przewagę i na szczyt dojeżdżam solo - średnia prędkość z tego tylko odcinka 30,6 km/h więc konkret :) Po płytach już robię sobie rozjazd.

Na górze postój, pogawędki, sikanie i takie tam i zjeżdżamy na dół, tu jeszcze postój w sklepie i wracamy do Poznania. Tempo robi się szybsze niż w stronę Czarnkowa, część osób już nie daje zmian ale nikomu to nie przeszkadzało (przynajmniej nie mi). Od Obrzycka już w ogóle idzie mocne tempo, bo teraz mamy z wiatrem w plecy. Na hopkach idą ataki i ostatecznie grupka się mocno porwała - do Obornik jeszcze wjechała dość liczna grupa, ale na górce wyjazdowej z miasta znowu trochę dokrętka i jedziemy tylko w czwórkę.
Myślę sobie, fajny skład na ucieczkę i potrenowanie mocnego tempa - i tak tą czwórką po zgodnych zmianach i tempie 36-40 km/h dojeżdżamy do Poznania.

W Suchym Lesie skręcam jeszcze na Górę Morasko i jadę do domu. Po drodze mijam jadących zawodników maratonu MTB w Suchym Lesie :)
Na kilometr przed chatą normalnie pompa z nieba, czarna chmura i ulewa. Na szczęście to tylko kilometr, jestem co prawda cały mokry, ale rower się nie zdążył zbytnio pobrudzić - taki mocny prysznic w nagrodę za ten dystansik.

Podsumowując: fajna grupa, mocne tempo, konkretny dystans - czego chcieć więcej ? Idealny trening przed Road Trophy.
Kategoria >150