Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
01:15 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przed i po Czasówce Szybowcowej

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 0

Rozgrzewka, trochę w deszczu i trochę na sucho. Nogi coś nie chciały mocno kręcić.


Dane wyjazdu:
46.05 km 0.00 km teren
01:44 h 26.57 km/h:
Maks. pr.:62.80 km/h
Kadencja:80.0
HR max:190 ( 95%)
HR avg:143 ( 71%)
Podjazdy:795 m
Kalorie: 768 kcal

Pechowe wprowadzenie

Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 1

Zdecydowanie ten dzień był sponsorowany przez słowo „PECH”.
Przyjechałem do Jeleniej Góry popołudniu, coś przegryzłem, przebrałem się i jazda na typowe wprowadzenie. Zamieniam kółka na karbony, bo wiatru prawie nie ma więc wreszcie okazja przetestować komplet na zjazdach i podjazdach. Zabieram się za przekładanie klocków i pierwsze problemy, bo nie mogę ustawić hamulców. W końcu się udaje ale trochę czasu i nerwów mi to zabrało.

Jadę sobie pierwszy podjazd do Michałowic i już zaczynają się problemy z kasetą i przerzutkami, łańcuch skacze jak szalony i nie idzie płynnie jechać. Co chwilę staję i bawię się śrubką kubełkową, w końcu udaje się to jakoś wyregulować ale i tak do ideału daleko. Chyba ten łańcuch z tą kasetą idealnie działać nie będzie – niedobrze :/ Ale nawet nie liczyłem ile razy musiałem stawiać i ustawiać to cholerstwo…

I jak sobie pojechałem mój ulubiony podjazd przez Przesiekę na Drogi Sudeckiej to mega zdziwienie – ktoś postawił dwa wielkie szlabany, których nie idzie ominąć bez stawania. Pierwszy przy schronisku Chybotek, drugi przy samej Drodze Sudeckiej – paranoja, teraz już nie ma opcji wjechania bez zatrzymania na Przełęcz Karkonoską przez Przesiekę, czyli zdecydowanie najtrudniejszego wariantu zdobycia tej góry… Tutaj wielki minus dla zarządzających tą drogą.
Ogólnie po ostatnich deszczach na drogach pełno syfu i niestety ten syf mnie mocno dziś „zranił”. Na zjeździe szybkim wariantem zaraz za Drogą Sudecką, przy jakiś 60 km/h słyszę bardzo głośne ssss – strzeliła tylna szytka. MASAKRA, zatrzymuję się, patrzę – rozcięcie jak cholera. No nic, dętki nie wymienię, nikt też tutaj po mnie nie przyjedzie.

W kieszonce na szczęście jest Vittoria Pit Stop. Robię co trzeba według instrukcji, ale dziura jest na tyle nietypowa, że nie idzie jej prawidłowo zakleić. W szytce zostają ostatecznie jakieś 2-3 atmosfery i na tym muszę zjeżdżać. Prędkość prawie zerowa, na dole wlekę się jakoś do domu. Przynajmniej było na tyle powietrza żeby dojechać, ale szytka do wywalenia – a chciałem się pościgać na tych kołach na najbliższych wyścigach :/
Ehhh co za pech, a już się cieszyłem, bo się okazało, że w górach jednak hamują bardzo dobrze i porównywalnie do obręczy alu.

A najlepsze, że sam nie zmienię sobie szytki, bo nie umiem :D No ale znajomy z Zielonej Góry mi pomoże jak będę w odwiedzinach u teściów na początku lipca – wolę poczekać niż spartaczyć robotę, a teraz pozostaje kupić nową szytkę…

Przynajmniej przewyższenie fajne wyszło ;)
Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
89.48 km 0.00 km teren
02:47 h 32.15 km/h:
Maks. pr.:50.70 km/h
Kadencja:87.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:147 ( 73%)
Podjazdy:394 m
Kalorie: 1248 kcal

Konkretnie przed weekendem

Środa, 5 czerwca 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 3

Wczoraj miałem zrobić rozjazd, ale oczywiście jak wracałem już z pracy zaczęło padać, więc skończyło się na popołudniowej drzemce - regen pełną gębą :)

Dziś trzeba było zrobić mocny trening, bo przecież weekend jest bardzo startowy. Najpierw interwały, potem ostra tempówka na 15 minut i potem już walka z wiatrem. A ten wiał dziś mocno i zdecydowanie ze złego kierunku - przez większość było w twarz lub z boku.

Noga nie kręciła jakoś super, ale zrzucam to na bardzo małą ilość snu, zobaczymy co będzie w weekend :)
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
121.35 km 0.00 km teren
03:50 h 31.66 km/h:
Maks. pr.:45.70 km/h
Kadencja:84.0
HR max:160 ( 80%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy:462 m
Kalorie: 1534 kcal

Duża pętla przez Wągrowiec

Niedziela, 2 czerwca 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 1

Oj mam dość :)
Po ostatnich dwóch dniach dziś nogi były już lekko "zajechane". No ale w planie były 4 godzinki wytrzymałości więc nie ma lekko i trzeba zap... ;)
Wczoraj ciężki trening skończyłem przed 18:00, a dziś musiałem wyjechać już o 7:30 - czasu na regenerację mało, w dodatku spałem ledwo jakieś 6 godzin.

No ale pojechałem tak jak było w planie, na Wągrowiec było prawie cały czas pod wiatr, potem już z bocznym i trochę w plecy. Ogólnie jechało się fajnie pomimo zmęczonych nóg, no ale jednak mocy trochę brakowało. Tak po 2 godzinach już była tendencja zniżkowa jeśli chodzi o waty i ostatecznie moc wyszła za niska.

Na powrocie sprawdziłem sobie wreszcie garminem ten nowy, krótki ale sztywny podjazd w Obornikach, jest tabliczka 11%, jest fajna "serpentynka", trzeba było to wreszcie zmierzyć:
dystans: 0,59 km
przewyższenie: 32 metry
Jak widać jest kolejna sztywna hopa do katowania mocy maksymalnej pod górę :) Można tam też trenować wchodzenie w zakręty na zjazdach szosowych, bo zakręt jest tam do tego idealny.

Za Obornikami wiatr zmienił się na czołowy i zaczęła się trochę rzeźnia, sił nie było, wiatr w twarz, nic tylko zjechać do rowu i usiąść ;)
Przed domem jeszcze złapał mnie deszcz, na szczęście zanim zmokłem już byłem w domu :)

Pięknie weszły te ostatnie 4 dni w nogi, za tydzień już konkretne ściganie więc setka była obowiązkowa. Dawno nie czułem bólu w mięśniach ;)

Kategoria 120-130


Dane wyjazdu:
84.15 km 0.00 km teren
02:44 h 30.79 km/h:
Maks. pr.:54.20 km/h
Kadencja:86.0
HR max:172 ( 86%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy:763 m
Kalorie: 1130 kcal

Na rundach w Suchym Lesie

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 01.06.2013 | Komentarze 0

W planie były 3,5h, więc szykowała się setka - chciałem odwiedzić Rogoźno. No ale znowu pogoda zweryfikowała plany, jak rano byłem w pracy ciągle padało. Potem przestało ale wiszące chmury nie wyglądały jak by miało zaraz zrobić się pięknie.
Nie chciałem więc ryzykować i postanowiłem kręcić możliwie blisko domu, a jak zacznie padać wrócić.

A, że trening miał być mocny to pojechałem na rundy wyścigu masters w Suchym Lesie. Jeszcze nie dojechałem do Moraska, a już zaczęła się mżawka i było bardzo mokro. Rower już cały uwalony, ale zapowiadało się, że chmury przejdą i zacznie schnąć.
Zacząłem swoje rundy, jechałem w systemie jedna lekko, kolejna mocno. Udało się zrobić cały dystans wyścigu, czyli 10 rund. Ale powiem szczerze, że to jest istna masakra :) Po 7 rundzie już nie miałem za bardzo sił na dokręcanie, ta trasa wyciska z człowieka wszystkie siły, ciągle tylko góra-dół i zakręty po 90 stopni.
Ale zadowolenie pełne, trening mocno czuję w nogach, moce na rundach też pasują :)

Na najszybszej pobiłem 11 minut:
czas: 10:54
dystans: 6,67 km
średnia prędkość: 36,8 km/h
średni puls: 163
średnia moc: 269 wat

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
91.89 km 0.00 km teren
02:57 h 31.15 km/h:
Maks. pr.:55.10 km/h
Kadencja:89.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:150 ( 75%)
Podjazdy:537 m
Kalorie: 1363 kcal

Wreszcie konkretny trening

Piątek, 31 maja 2013 · dodano: 31.05.2013 | Komentarze 1

Na dziś w planie wreszcie mocniejsza jazda, lekko nie było, miałem sporo ćwiczeń zaplanowanych, które bardzo mocno weszły w nogi. Wreszcie trenowałem to co rozwija moje świetne finisze pod górę - nie powiem co, bo to tajemnica :)

Tak kręciłem w pobliżu Suchego Lasu, potem pojechałem robić tempówki na poligon, ale powitała mnie ogromna kałuża na całą szerokość szosy, więc musiałem poszukać innego terenu na trening. Znalazłem dobrą drogę za Rokietnicą. Nie chciałem nigdzie dalej jechać, bo w każdej chwili mogły pojawić się grafitowe chmury jak wczoraj - na szczęście trafiłem na piękne okno pogodowe i jeździło się wyśmienicie.

Kategoria 90-100


Dane wyjazdu:
50.91 km 0.00 km teren
01:33 h 32.85 km/h:
Maks. pr.:51.20 km/h
Kadencja:97.0
HR max:173 ( 86%)
HR avg:143 ( 71%)
Podjazdy:274 m
Kalorie: 849 kcal

Last lajt

Czwartek, 30 maja 2013 · dodano: 30.05.2013 | Komentarze 0

Ostatni dzień laby, tym sposobem tydzień regeneracyjny dobiega końca. Od jutra już ostre tyranie, na dzień dobry zabójczy trzydniowy cykl - oby tylko pogoda dopisała...

Dziś miało być lekko i było przez pierwszą godzinę. Później okazało się, że ICM jednak zbyt późno przewidział opady i zaczęło najpierw padać słabo, a na 5 km do domu już bardzo porządnie. Zmokłem, sprzęt mokry ale na szczęście długo na mokro nie jeździłem.
Jak wróciłem do domu to istna pompa z nieba :)

No ale jak byłem w Kiekrzu i widziałem pioruny nad Poznaniem to wiedziałem, że lekko nie będzie ;)

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
51.81 km 0.00 km teren
01:40 h 31.09 km/h:
Maks. pr.:52.30 km/h
Kadencja:91.0
HR max:151 ( 75%)
HR avg:129 ( 64%)
Podjazdy:219 m
Kalorie: 668 kcal

Rozjazdowo

Poniedziałek, 27 maja 2013 · dodano: 27.05.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj luzacki rozjazd, spokojne kręcenie co widać po pulsie.
Wyszło jakieś 160 wat, było miło.
Teraz dwa dni bez roweru, bo w pracy katastrofa i muszę siedzieć do późna :/
No ale tydzień rege więc nie będę płakał.

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
75.00 km 0.00 km teren
01:53 h 39.82 km/h:
Maks. pr.:58.40 km/h
Kadencja:
HR max:191 ( 95%)
HR avg:165 ( 82%)
Podjazdy:243 m
Kalorie: 1207 kcal

Wyścig w Lesznie 2013

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 6

Wczorajszy wyścig w Suchym Lesie odpuściłem z uwagi na pogodę, szkoda wielka, ale w tych warunkach nie miało to większego sensu... Co roku mi coś wypada, może wreszcie wystartuję w 2014 :)

Dziś pobudka o 5:00, szybkie śniadanie, przyjeżdża Maks i jedziemy moim autem do Leszna. Jest bardzo zimno i wieje bardzo mocny wiatr - będzie ciężko. Z powodu wiatru zabieram karbonowy stożek tylko na tył, z przodu zakładam treningowe koło - i to była świetna decyzja :)

W Lesznie jesteśmy tak, że idealnie starczy czasu na wizytę w Biurze, WC, przebranie się i chwilowe pokręcenie. Miałem zapewniony pierwszy sektor więc nie musiałem się bać o pozycję startową. O 8:45 pojawiam się na starcie, sektor już pełen i mimo wszystko wybitnej pozycji startowej nie mam, już na dzień dobry będzie strata do "liderów". Ale to mnie nie martwi, bo start miał być czysto treningowy i bardziej dla zabawy niż wyniku.

3,2,1... ruszamy :)
Od razu mocne tempo czego można się było spodziewać, zero zaskoczenia, nie mam problemu z trzymaniem tempa i przechodzeniem tych co jakieś tam problemy mają. Do samego czuba grupy jednak nie ma szans się przebić, jest dość nerwowo. Gdzieś na 10 kilometrze w środku peletonu kraksa, widać iskry na asfalcie - ostro. Oczywiście jestem zmuszony się zatrzymać, pierwsza grupa odjeżdża. Po minięciu poszkodowanych zaczynamy gonić czołówkę, idzie coś niemrawo - widać ich ale cały czas w tej samej odległości. Wychodzę na zmianę, trzymam przez jakieś 600 metrów powyżej 50 km/h, co ostatecznie prowadzi do dojazdu do pierwszej grupy - wreszcie można trochę odsapnąć.

Jazda w grupie jest beznadziejna, niestety cała masa "trzepaków" nie umiejących jeździć w grupie, co chwilę hamowanie, niektórzy robią rybki, przepychanki - jest naprawdę niebezpiecznie :/

Po drodze zaczęło też padać, na szczęście dość szybko się wypogodziło. Były też kolejne kraksy, w sumie w głównej grupie widziałem trzy kraksy, a dźwięk karbonu szlifującego o asfalt utwierdził mnie w przekonaniu, że jadę tylko jedno kółko. Po prostu się bałem i nie chciałem ryzykować zakończenia sezonu w maju...

Na rozjeździe więc pojechałem prosto, w grupie około 30-40 osób i to właśnie z nas miał się wyłonić zwycięzca tego dystansu.
Zaczęła się jeszcze większa nerwówka, ataki, zaciągi i zwalnianie poniżej 30 km/h. Na lekkiej hopce próbuję ucieczki, ale zyskuję 400 metrów i widzę że nie dam rady - zbyt silny wiatr, odpuszczam.

Przed ostatnim zakrętem mam dobrą pozycję, niestety zamykają mnie przy krawężniku i na ostatnią długą prostą wjeżdżam prawie na samym końcu :/ Oczywiście nie ma szans mijać kogokolwiek, czekam na ostatnie metry. Coś się zaczyna dziać, grupa się rozrzedza, lecę bokiem i zaczynam zyskiwać. No i powtórka z zeszłego roku, przede mną straszna kraksa, zwalniam prawie do zera - tracę szansę na dobre miejsce. Po drodze do mety jeszcze jedna kraksa - masakra.
Wjeżdżam na 21 miejscu OPEN, w sumie spoko, to był tylko trening.

Oficjalnie:
OPEN: 21
M2 Szosa: 11

Ogólnie dobry trening, cały czas obstawiałem tyły grupy co wiązało się z ciągłymi interwałami i zaciągami.

Ale za rok zastanowię się dwa razy czy w ogóle przyjechać, jest po prostu zbyt niebezpiecznie, a i tak sprinterem nie jestem... Jednak co góry to góry :D

I nawet foto jakieś w sieci znalazłem :)




Kategoria 70-90, Zawody


Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
01:00 h 30.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przed i po Lesznie

Sobota, 25 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0