Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1736.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:57:46
Średnia prędkość:30.06 km/h
Maksymalna prędkość:71.30 km/h
Suma podjazdów:14600 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:164 (82 %)
Suma kalorii:29499 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:66.80 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
83.55 km 0.00 km teren
02:35 h 32.34 km/h:
Maks. pr.:59.80 km/h
Kadencja:90.0
HR max:177 ( 88%)
HR avg:137 ( 68%)
Podjazdy:350 m
Kalorie: 1332 kcal

Fajny trening

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 4

Nie wiedziałem jak tam moje nogi po tygodniu jazdy po górach więc dziś miało być trochę szybciej. No i tak właśnie było, na dzień dobry z wiatrem i piękny trening szybkościowy. Spotkałem znajomego i trochę jechaliśmy razem po zmianach.
Powrót był pod mocny wiatr i tu już przestało być przyjemnie.

Ale ogólnie wyszedł fajny trening, myślę że idealny przed Ustroniem, tak apropo prognoza pogody na sobotę w Ustroniu to miazga... 8 stopni i lejący deszcz - załamka :/ To nie są warunki dla mnie...

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
53.90 km 0.00 km teren
01:52 h 28.88 km/h:
Maks. pr.:48.40 km/h
Kadencja:95.0
HR max:155 ( 77%)
HR avg:122 ( 61%)
Podjazdy:270 m
Kalorie: 790 kcal

Rozjazdowo

Wtorek, 8 maja 2012 · dodano: 08.05.2012 | Komentarze 1

Miał być rozjazd po Radkowie w niedzielę, ale nie dałem rady czasowo, w dodatku była paskudna pogoda. Wczoraj natomiast pojechałem na basen i saunę.
Dziś zgodnie z planem pojechałem rozkręcić lekko nogę.

Nie wiem czemu, ale po wczorajszej saunie i jacuzzi bardzo rozbolało mnie prawe udo - jak taki klasyczny zakwas, masakra, dziwne to jak cholera.
Z uwagi na tą niedogodność dziś bardzo leciutko i miękko, mam nadzieję że to szybko przejdzie, bo zaraz Ustroń...

I tak niskiego pulsu u siebie chyba nie pamiętam.
Muszę też czujnik kadencji poprawić, bo coś świruje i często pokazuje 0....

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Odnowa

Poniedziałek, 7 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 0

Po takim tygodniu należy się chwila relaksu więc dziś po pracy pojechałem na basen.
Najpierw 3 razy sauna sucha, potem jacuzzi. I tak mnie wymasowało, że niektóre mięśnie bolą bardziej niż bolały przed basenem ;)
W sumie to odczuwam trochę Radków w nogach - tam gdzie mnie skurcze złapały, widać, że się zbytnio nie oszczędzałem :)
Kategoria Basen


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
01:20 h 26.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka i rozjazd w Radkowie

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 0

Rozgrzewka i potem rozjazd po wyścigu.


Dane wyjazdu:
135.00 km 0.00 km teren
04:28 h 30.22 km/h:
Maks. pr.:63.20 km/h
Kadencja:88.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:164 ( 82%)
Podjazdy:2284 m
Kalorie: 3045 kcal

Klasyk Radkowski 2012 MEGA

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 21

Kolejny wyczerpujący wyścig po górach za mną, uczucia mieszane, ale może od początku...

Pobudka o 6:30, bo start już o 8:30, za oknem mgła i zimno, ale ICM wskazywał że wyjdzie szybko słońce, więc tylko rękawki i na krótko. Śniadanie zjedzone, jedziemy na start. Marzłem strasznie na rozgrzewce, zamontowałem numer z chipem i za chwilę zrobiła się 8:30 więc czas startu.
Ruszamy... już nad Zalewem na pierwszej hopce narzucam ostre tempo, żeby sprawdzić kto jest wartościowy w grupie :) Utrzymuje się dwóch szosowców i jeden na MTB.
Do Wambierzyc lecimy po zmianach, a tempo ogniste :) MTB wymięka, zostajemy w trójkę.

No to zaczyna się pierwszy podjazd, taki nie za długi, nie za krótki. Wychodzę na zmianę i zapodaję tempo, przełożenie z blatu. Widzę, że koledzy się męczą ale trzymają koło. Jednak to nie pora na urywanie grupy, bo koledzy wyglądali na całkiem mocnych :)
Następnie szybki i krótki zjazd i zaczyna się drugi podjazd, który jest już dość długi i przede wszystkim ostro nachylony, czyli "Batorówek". Na największej stromiźnie odjeżdżam, słysząc ostre sapanie towarzyszy z grupy dokręcam i tylko się oddalam :)

Jestem na szczycie i teraz zjazd... ale jaki... dziura na dziurze dziurą pogania, strasznie się jechało, ręce całe obolałe, rower co chwilę wylatywał w powietrze ;) Pod koniec zjazdu doganiają mnie towarzysze z grupy, lepiej zbudowani to raz że zjazdy szybciej im idą, a dwa że łatwiej im na dziurach.

Potem była sekcja podjazdów, ale bardziej hopek które strasznie denerwowały, jednakże koledzy się utrzymywali na kole. Na zjazdach z kolei ja się musiałem napocić, żeby trzymać koło.

Dojechaliśmy razem do Kudowy Zdrój, gdzie zaczynała się wisienka na torcie całej tej rundy, czyli 10-kilometrowy podjazd do Karłowa. Zostałem tylko ja i jeden kolega, który jak się później okazało jeździł kiedyś w Mapa Map i nawet był np. 7 na Jarna Klasika, czyli towarzystwo godne :)

Utrzymał się na kole cały podjazd, ale ja też nie jechałem jakoś zabójczo mocno, pamiętając że jeszcze jedna rundka przede mną. Po drodze doszedłem Krisa z bikestats. Zaproponowałem koło, ale nie chciał :D
Z Karłowa to już szybki zjazd do Radkowa i lecimy kolejną rundę.

Na podjeździe za Wambierzycami dochodzi nas Bartek Bolewski (WinSho), który startował 2 minuty za mną, trzeba przyznać, że ładnie pocisnął i dał radę dojechać. Na Batorówku odjeżdżamy razem z Bartkiem i dalej już jedziemy w dwójkę połykając kolejnych kolarzy.
Współpraca się ładnie układała, razem zaczęliśmy podjazd do Karłowa i długo jechaliśmy razem. Pod koniec trochę podkręciłem tempo i odjechałem. Pozostał mi szybki zjazd do Radkowa, dawałem ile fabryka dała, ale przy mojej wadze na tego typu zjazdach szału nie ma.

Skręt nad Zalew i jadę do mety, zaczęły mnie łapać skurcze - w sumie w idealnym momencie, bo zaraz koniec ;) Wpadam na metę, patrzę na czas: 2:28:24, wynik z ubiegłego roku poprawiony o ponad 20 minut !!
Z tego co kojarzyłem w zeszłym roku dałoby mi to 1 miejsce OPEN więc jadę do kolesia od pomiaru czasu żeby w zasadzie tylko upewnić się, że pudło w kategorii mam jak w banku.
Patrzę na wyniki i nie wierzę... Znowu 4 miejsce w kategorii M2, 7 open.

Co za masakra, zrobić taki czas i tylko 4 miejsce :/ Jestem zły na maksa, wygrał jakiś Czech z czasem 4:07, ja się pytam jak on to zrobił... No kosmos jakiś :)

Ehhhh pozostał niedosyt straszny, szczególnie że rok temu wygrałbym tym czasem chyba OPEN, wiadomo cieszy progres, ale zdjęcia na pudle brak...

Wyniki:
M2 - 4/13
OPEN - 7/81

Jedno foto z trasy:


Kategoria 130-140, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
38.61 km 0.00 km teren
01:29 h 26.03 km/h:
Maks. pr.:65.30 km/h
Kadencja:84.0
HR max:173 ( 86%)
HR avg:134 ( 67%)
Podjazdy:560 m
Kalorie: 672 kcal

Przepalenie nogi przed Radkowem

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 6

Wczoraj zupełnie wolne po ciężkim tygodniu, więc dziś obowiązkowo trzeba było przepalić nogę przed jutrzejszym wyścigiem w Radkowie.
Pojechałem sobie na lekko podjazd do Karłowa, potem odkryłem super szosę w kierunku schroniska Pasterka - polecam, jedzie się w lesie, wszędzie dookoła super formy skalne Gór Stołowych itd.

I teraz jeśli patrzeć na cyferki i statystyki... W zeszłym roku też dzień przed Klasykiem Radkowskim zrobiłem identyczny podjazd. Jak porównuję to dziś zrobiłem go o prawie 4 minuty krócej, mając puls o około 10 uderzeń niższy... oj bardzo mnie to cieszy i nastraja optymistycznie przed jutrem. Byle nie było jakiegoś pecha.
Startuję o 8:30 więc pewnie będzie zimno i rękawki obowiązkowo. Patrząc na listę startową jest kilka "gorących" nazwisk, lekko nie będzie - nastawiam się na jazdę solo przez 135 kilometrów. Podstawowy cel - pobić ubiegłoroczny czas o 10 minut :D

Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Regeneracja sauna/basen

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 5

Po ostatnich sześciu bardzo intensywnych dniach przyszła pora na dzień wolny, co by odpowiednio odpocząć przed Radkowem. I tak nie będę wypoczęty na 100% ale powinno być dobrze ;) W sumie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wcześniej był wstanie jeździć na takim poziomie przez 6 dni z rzędu i się odpowiednio regenerować.
Przez ostatnie 6 dni zrobiłem dokładnie:
562 kilometry
6700 metrów przewyższenia
No i trzeba pamiętać, że w tym był długi wyścig i ciężka czasówka :)

No a dziś pojechałem na basen, zaliczyłem saunę suchą 3 razy po 8 minut i potem 20 minut jacuzzi. Teraz czuję się zrelaksowany i chyba gotowy na walkę o pudło w sobotę ;)
Kategoria Basen


Dane wyjazdu:
75.44 km 0.00 km teren
03:05 h 24.47 km/h:
Maks. pr.:71.30 km/h
Kadencja:72.0
HR max:173 ( 86%)
HR avg:138 ( 69%)
Podjazdy:1511 m
Kalorie: 1553 kcal

Byle pod górę ;)

Środa, 2 maja 2012 · dodano: 02.05.2012 | Komentarze 3

Kolejny mocno odczuwalny dla nóg trening za mną :)
Dziś chodziło mi w zasadzie tylko o pozaliczanie podjazdów bez podkręcania tempa.
Nie licząc zadanych ćwiczeń na podjazdach było spokojnie.

Najpierw pojechałem do Podgórzyna, gdzie spotkałem się z kolegą z bikestats - Krzywym i dalej razem jechaliśmy gadając o wszystkim i o niczym ;)
Niestety po chwili poszła mi kolejna guma - po powrocie do Poznania koniecznie kupuję nową opaskę, na szczęście dętki połatane to już nie taka wielka strata ;)
Podjechaliśmy do szlabanu na Karkonoską, potem szybki zjazd przez Przesiekę, objazd Zbiornika Sosnówka i podjazd aż do Karpacza Górnego, gdzie kolega pojechał w kierunku do domu, a ja w tył zwrot.
Zjechałem jeszcze na dół, zaliczyłem podjazd do Zachełmia i dalej przez Przesiekę aż do drogi sudeckiej - czemu mnie tam tak ciągnie na prawdę nie wiem :D Ale fajnie się mija wycieczki na takiej stromiźnie jak tam jest, te oczy ludzi patrzących ze zdziwieniem, że oni ledwo idą, a ja jadę rowerem - bezcenne :D

Kolejna udana jazda i kolejne konkretne przewyższenie na krótkim dystansie, Krzywy dzięki za towarzystwo i miłe pogawędki na podjazdach :D



Dane wyjazdu:
26.50 km 0.00 km teren
01:00 h 26.50 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Kadencja:85.0
HR max:155 ( 77%)
HR avg:123 ( 61%)
Podjazdy:161 m
Kalorie: 434 kcal

Popołudniowy rozjazd

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 01.05.2012 | Komentarze 0

Na zgrupowaniu nauczyłem się jak dużo może dać wieczorny spokojny rozjazd po ciężkim treningu rano. Wiadomo, że normalnie jest to niewykonalne z uwagi na pracę, ale na urlopie będą w górach droga wolna :)

No więc wieczorkiem na spokojnie rozkręcenie nogi :)
I zabójcza średnia moc 116 wat ;)

Kategoria Góry, 0 - 70


Dane wyjazdu:
117.27 km 0.00 km teren
04:25 h 26.55 km/h:
Maks. pr.:68.70 km/h
Kadencja:73.0
HR max:177 ( 88%)
HR avg:143 ( 71%)
Podjazdy:2221 m
Kalorie: 2206 kcal

Soczyście górski etap... i nawet ze śniegiem

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 01.05.2012 | Komentarze 4

Chciałem dziś zaliczyć "Małą koronę Karkonoszy" czyli Przełęcz Karkonoską, Cerną Horę i Przeł. Okraj...

Wyjechałem rano, jakoś po 9:00, piękne słońce, jeszcze nie tak gorąco - całkiem sympatycznie. Po 10 minutach zerwał się wiatr wiejący z gór tak silny jak na Czasówce Sudeckiej i już nie odpuścił - to on w ten dzień rozdawał karty :/

Na początku jakieś problemy z Garminem, naliczał czas ale nie chciał liczyć dystansu, zauważyłem że trochę się gubi jak raz czyta z piasty Powertap, a na drugi dzień musi z GPSa, bo biorę inne koła. Dziś wziąłem wyścigowe, bo na Karkonoską obowiązkowo trzeba mieć kasetę 27.

Zaczynam najtrudniejszy podjazd w Polsce ale wybieram wersję trochę łagodniejszą czyli przez Borowice, wolę dziś trochę dłużej, a spokojniej. Z dołu widać, że na przełęczy leży śnieg ale znowu nie tak bardzo dużo, jadę z nadzieją że może jest jak na Giro Italia i szosa odgarnięta, a śnieg po bokach.
Pierwszy mega stromy fragment za szlabanem już za mną, trochę się wypłaszcza (o ile można to tak w ogóle nazwać) i połykam kolejne kilometry. Jadę, jadę i nagle:



To by było na koniec podjeżdżania pod Karkonoską, a szkoda, bo zostało już bardzo mało :/ No i cały plan z moją Koroną Karkonoszy wziął w łeb, trzeba było na szybko wymyśleć coś innego.
Na pamiątkę zrobiłem kilka fotek:







Kto zjeżdżał z Karkonoskiej ten wie, że to istna makabra, jechałem 15 km/h z cały czas zaciśniętymi klamkami, momentalne puszczanie hamulców rozpędzało rower błyskawicznie, a wszechobecne dziury to śmierć w oczach. W ogóle ktoś dla zabawy prawie całkiem zamknął szlaban na dole, trzeba być nie spełna rozumu... Prawie w niego przywaliłem.

No to, żeby zaliczyć konkretny górski etap trzeba było zadowolić się podjazdami po polskiej stronie, które znam już praktycznie jak własną kieszeń ;)
Na początek zjazd do Podgórzyna i dalej na Sosnówkę, a stąd już podjazd aż do Karpacza Górnego, czyli trasą Górskich Mistrzostw Polski. Jechało się całkiem fajnie nie licząc wiatru w twarz i upału (Garmina nagrzał się do 33 stopni).

Zjazd przez Karpacz to było dziś nieporozumienie, turystów jak kamieni na szlakach, cały czas sznurek samochodów i jazda z prędkością poniżej 20 km/h - masakra.
Potem odbijam w prawo i lecę na Kowary skąd zamierzam zaliczyć Przełęcz Okraj ale pierwszy raz słynną już Drogą Głodu. Znowu wieje w mordę i ledwo kręcę, na domiar złego nie zauważyłem skrętu i podjechałem pod sztolnie, skąd trzeba było się wrócić i konkretnym nachyleniem atakować Przełęcz Kowarską.
Na szczęście szybko wjechałem, a dalej to już dobrze mi znana droga na Przełęcz Okraj, która poszła sprawnie i całkiem przyjemnie. Na szczycie dużo ludzi, krótki postój na batona i kilka fotek:





Czerwona strzała chciała skosztować trochę śniegu:


To już na zjeździe:


Na zjeździe nie szalałem, albo inaczej szalałem aż prawie miałem czołowe zderzenie z jakimś audi - od tego momentu jechałem jak pokorny baranek :D Zjazd drogą głodu jest teraz super - ładny asfalt i spore nachylenie robią swoje :)

Powrót z Kowar to ciągła walka z wiatrem, ale jakoś dojechałem do Sobieszowa. A że normalny nie jestem to zamiast skręcić do domu, podjechałem jeszcze do Michałowic i wróciłem przez Piechowice.

No to by było na tyle, przewyższenie wyszło konkretne i o to chodziło :)

Kategoria 100-120, Góry