Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
62.00 km 0.00 km teren
02:15 h 27.56 km/h:
Maks. pr.:48.60 km/h
Kadencja:90.0
HR max:165 ( 82%)
HR avg:130 ( 65%)
Podjazdy:500 m
Kalorie: 900 kcal

Kręcenie przed i po Czasówce Sudeckiej

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 0

Spokojne kręcenie najpierw żeby się zapisać, potem trochę rozgrzać i na koniec rozjechać.
Przed czasówką zrobiłem sobie podjazd do Zachełmia na zasadzie krótkich interwałów.
Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
150.00 km 0.00 km teren
04:22 h 34.35 km/h:
Maks. pr.:59.40 km/h
Kadencja:90.0
HR max:183 ( 91%)
HR avg:163 ( 81%)
Podjazdy:804 m
Kalorie: 2822 kcal

Żądło Szerszenia 2012

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 15

Czyli Trzebnicki Maraton Rowerowy :)

No to może od początku, pobudka wcześnie rano, żeby śniadanko się przyjęło, start już o 8:24 więc innego wyjścia nie było.
Przed wyścigiem krótka rozgrzewka, spotkanie kilku znajomych, w tym z Vteam Jamis i czas start :)
Niestety przestał mi działać czujnik kadencji, więc nie mam tych istotnych danych z wyścigu :/

W grupie ze znajomych był tylko Woody z bikestats i ojciec z synem z Vteam Jamis. Ruszyliśmy za motorami, od razu wyszedłem na czoło i nakręcałem tempo. Szalone nie było, bo z Trzebnicy wyjechała nas całkiem pokaźna grupa. Jako, że było z wiatrem i lekko z góry to tempo było bardzo konkretne, często prędkość w granicach 50-60 km/h. Co chwilę ktoś nie wytrzymywał i zostawał, a my pięknie jechaliśmy po zmianach.
Średnia po pierwszej godzinie wyszła ponad 40 km/h.

Jakoś za Miliczem dojechał do nas jeden z Szerszeni z Trzebnicy z kolejnej grupy, ale miał chyba ochotę na wygraną i tylko rozrywał naszą grupę dając nierówne zmiany i opieprzając innych, że za lekko jadą.
Jako, że miałem dziś oszczędzać nogi ile się da odpuściłem tego Szerszenia, który odjechał od nas z dwoma innymi kolesiami. Ja zostałem z Woodym i jeszcze jednym gościem. Tempo spadło masakrycznie, miałem lekki kryzys, a do mety było daleeeeeko.

No i nagle widzę, że doszła nas grupa w której pierwsze skrzypce odgrywał Michał Kolenda z Vteam Jamis... Rzucił tylko do mnie hasło „bierz koło” to się załapałem i od tego momentu jechaliśmy znowu szybko i konkretnie. Przyznam, że nie dawałem za bardzo zmian, ale miałem swój cel i się go trzymałem, nie mogłem się zbytnio zakwasić, przed czasówką kolejnego dnia.
Tempo było na tyle szybkie, że doszliśmy trójkę uciekinierów z mojej grupy :)

Tak jechaliśmy aż do momentu jak Michał Kolenda zaatakował i wszystko rozerwał – ma chłopak kopyto, nie ma co :) Jeszcze przed górkami zaczęła się więc samotna jazda i tak zostało aż do mety.
Po drodze była premia górska na „Prababce”, którą myślę że wjechałem za twardo i przez to za wolno, poza tym brakowało już siły. Następne podjazdy to była walka z samym sobą, upał mnie zniszczył i bałem się przede wszystkim o skurcze, które szybko mogły zniweczyć udział w niedzielnej czasówce.

No i na moim ulubionym podjeździe po betonowych płytach poczułem charakterystyczne delikatne kłucie w nogach oznaczające zbliżające się skurcze, szybko mała tarcza z przodu i młynek oraz fiolka Magneslife. Niestety oznaczało to bardzo spokojną jazdę aż do mety po górkach, co w moim przypadku normalne nie jest. Często prędkość schodziło poniżej 20 km/h, bo było pod wiatr. Ale mimo wszystko nikt mnie na tym ostatnim odcinku nie wyprzedził...
Kilometry dłużyły się strasznie ale w końcu dojechałem do Trzebnicy, tu jeszcze podkręcenie tempa, co by ładnie przez miasto przejechać i upragniona meta.
Wygrałem ze skurczami i to było dla mnie najistotniejsze :)

Jak już byłem na mecie i piłem regeneracyjnego drinka spiker zapowiedział, że obecnie najlepszy czas na premii górskiej miał... Mikołaj Szewczyk :D Trochę się zdziwiłem, ale na tamtą chwilę moje 1:01 było najlepszym wynikiem spośród ponad 200 zawodników. Nie wiem jak to się potem zmieniało, bo nie ma oficjalnych wyników z tej „premii górskiej”.

Ogólnie wyniki:
Open: 28/300
M2: 9/35
Premia Górska: (czekam na oficjalne wyniki)

Jak na to, że był to start czysto treningowy, gdzie mocno oszczędzałem nogi, a ostatnie 40 km pojechałem na pół gwizdka to wynik super !! Nie spodziewałem się takiego miejsca, w zeszłym roku byłem poza pierwszą setką open. No to mi daje dużo wiary w siebie przed Radkowem... bójcie się rywale ;)
Dodam jeszcze, że te 150 km to było za dużo, lepsza była ta runda z ubiegłego roku, która miała 135 km. Niby mała różnica, a jednak...

A jeśli chodzi o wyniki mojego Teamu... Wiatrak 1 miejsce w M3, Kolenda 3 miejsce w M2 i OPEN - zajebiście !!

Na koniec parę fotek:







Kategoria >150, Zawody


Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
01:15 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka i rozjazd Trzebnica

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
30.72 km 0.00 km teren
01:06 h 27.93 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Kadencja:92.0
HR max:177 ( 88%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy:347 m
Kalorie: 653 kcal

Przepalenie nogi w Trzebnicy

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 4

Po przyjeździe do Trzebnicy trzeba było przepalić i rozkręcić nogę. Miałem coś pokręcić też wczoraj ale kompletnie zabrakło czasu więc dziś nogi ciężkawe.
No nic, jutro muszą się rozkręcić - innego wyjścia nie ma ;)

Pokręciłem się po wzgórzach, obczaiłem końcówkę po mieście, dodali fajną hopę 500 metrów na jakieś 2km do mety - Garmin pokazywał na niej ponad 10% :D

Jutro byle pojechać z głową i zachować siły na niedzielę... Oby nie powtórzyć zeszłorocznego początku z zakwaszeniem już po 30 kilometrach ;)

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
84.23 km 0.00 km teren
02:43 h 31.00 km/h:
Maks. pr.:53.70 km/h
Kadencja:85.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:143 ( 71%)
Podjazdy:397 m
Kalorie: 1384 kcal

Czasówka - test drogowy

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 10

Pogoda dziś od rana masakryczna, ale z czasem było coraz lepiej i popołudniu można było zrobić założony plan, co prawda wiało jak jasna cholera więc zapowiadało się ciężko.
Dziś to czego nienawidzę, ale co przy pomiarze mocy trzeba robić dość często - czyli czasówka testowa.

Najpierw dojazd do Obornik i klasycznie walka na czas na trasie Oborniki-Murowana z nawrotem na rondzie przed miastem. Sam dojazd masakra, bo musiałem jechać lekko, a wiało strasznie. Idealnie powinno się robić tą czasówkę po około 20 minutach rozgrzewki, u mnie wyszło po 70 minutach, no ale nigdzie bliżej nie mam trasy bez świateł, krzyżówek, rond itp. Ostatnio było tak samo, więc w kwestii porównania idealnie :)

Czasówka bolała, najpierw jechałem z wiatrem ale po niedługim czasie wiało już z boku i w twarz, w połowie myślałem że zwrócę zjedzonego Corny, więc było konkretnie.

Dane z czasówki:
dystans: 19,26 km
czas: 30:00
śr. prędkość: 38,5
śr. moc: 277
śr. puls: 172
śr. kadencja: 76

Poprzednio średnia moc wyszła 259, więc progres jest i to konkretny. 20 wat przy mojej wadze to już coś :) Oznacza to konieczność zaktualizowania progów na wyższe, czyli treningi będą jeszcze bardziej bolały ;)

A po czasówce oczywiście powrót do domu był pod ten mocny wiatr więc oznaczało to wolną jazdę. Poza tym byłem nieźle wypruty tym naginaniem przez 30 minut.

Kategoria 70-90, Czasówka


Dane wyjazdu:
62.26 km 0.00 km teren
02:04 h 30.13 km/h:
Maks. pr.:52.90 km/h
Kadencja:93.0
HR max:160 ( 80%)
HR avg:134 ( 67%)
Podjazdy:312 m
Kalorie: 1026 kcal

W końcu na krótko :)

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 8

W końcu zrobiło się na tyle ciepło, że wskoczyłem w letni strój, od razu tak jakoś lepiej, można sobie popatrzeć na pracujące mięśnie, a nie na jakieś czarne nogawki ;)
Dziś w planie lekka jazda i założenia wykonane w 100%, wrzuciłem małą tarczę z przodu i kręciłem z wysoką kadencją. Przeszkadzał okropny wiatr, ale co zrobić - taki ostatnio urok. A jutro to ma w ogóle wiać jak jasna cholera, a ja akurat mam zaplanowany test drogowy :/

Jak co roku, po założeniu pierwszy raz letniego stroju pod mocny wiatr trochę świrował pulsometr. Ciuchy przepłukałem już w płynie antystatycznym, więc to powinno rozwiązać problem (pamiętam jak się z tym tematem męczyłem w zeszłym roku zanim do tego doszedłem).

A przyjemność z jazdy popsuła kolejna guma, znowu się opaska na obręczy trochę przesunęła - no co za gówno mi zamontowali przy składaniu koła to głowa mała :/ Mam nadzieję, że teraz poprawiłem ją na dobre, bo się okazało że przy każdej wymianie dętki opaska się trochę przesuwa i odsłania fragmenty oczek.

Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Basen i sauna czyli relaksik

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 0

Najpierw trochę popływałem, potem jacuzzi i sauna sucha 3 razy po 8 minut.
Idealnie na dzień regeneracyjny :)
Kategoria Basen


Dane wyjazdu:
125.12 km 0.00 km teren
04:02 h 31.02 km/h:
Maks. pr.:54.60 km/h
Kadencja:88.0
HR max:183 ( 91%)
HR avg:149 ( 74%)
Podjazdy:433 m
Kalorie: 2100 kcal

Miała być ustawka...

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 5

... ale nie była, bo zatraciłem instynkt wyścigowy ;)
Pojechałem na Obornickie, ludzi na oko 15, cel był taki żeby w końcu potrenować szybkość i tempo wyścigowe, ale się nie ułożyło dla mnie za szczęśliwie.

Już w Poznaniu zaczęło się mocne tempo i na wysokości Soboty jak odpoczywałem z tyłu po zmianie poszedł konkretny zaciąg pod mocny wiatr, niestety jakieś dwa miejsca przede mną ktoś puścił koło, a ja się zagapiłem :/
Chciałem gonić, w sumie pomyślałem że w trójkę damy radę no i że zaraz tempo trochę spadnie, bo zazwyczaj na tym etapie ustawki tempo jest mocno rwane.

Jeden masters od razu spróbował doskoczyć, ale on ma takie kopyto, że po prostu odjechał mi jak Cancellara, trochę się pomęczył i doszedł. Ja podkręciłem mocno tempo, ale się okazało że ten co jeszcze został ze mną nie dał rady nawet mi koła utrzymać i zostałem sam. Jak to się skończyło w moim przypadku, pod mocny wiatr i samotnie nie muszę chyba pisać... Jeszcze przez jakiś czas jechałem zawieszony w sumie tym samym tempie co duża grupa, ale najwyraźniej poszły kolejne zaciągi no i pozostało mi samotne kręcenie...
Zły jestem, bo miało być tempo wyścigowe a ja zachowałem się jakbym nigdy na ustawkach nie jeździł - oj trzeba sobie szybko przypomnieć jak jeździć wyścigi ;) Jeszcze żeby mnie klasycznie urwali, bo miałbym puls 190 i ledwo jechał, ale nie tak !!

A potem to już samotna walka z wiatrem, który dziś był chwilami nie do zniesienia, jedyny plus to dystans, który wyszedł całkiem fajny.

Jeszcze apropo mojej formy... nie mam kompletnie szybkości i to widać, tyle że można się było tego na tym etapie spodziewać. Natomiast jest siła i wytrzymałość oraz bardzo dobra regeneracja, czego w zeszłym roku nie było. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Obecnie na płaskich wyścigach nie mam czego szukać, ale w górach powinno być dobrze. Po maju powinna już też być lepsza szybkość...

Kategoria 120-130, Ustawki


Dane wyjazdu:
50.00 km 0.00 km teren
01:30 h 33.33 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Kadencja:93.0
HR max:155 ( 77%)
HR avg:130 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 750 kcal

Trenażerowy lajt

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 3

Dziś w planie było lekkie kręcenie 2h przed jutrzejszą ustawką.
Czas miałem niestety ograniczony co w połączeniu z pogodą - od rana ciągły deszcz, zmusiło mnie do odkurzenia trenażera.
Ale jest też dobra strona medalu - dzięki temu obejrzałem mecz Legia-Lech, w ogóle to kto organizuje taki mecz o 13:30 !!?? Ale wynik idealny :)
Chciałem dokręcić do 2h ale znowu strzeliła dętka i się wkurzyłem (delikatnie mówiąc).

W ogóle dziś stwierdziłem, że szprychy w kole z Powertapem są za bardzo poluzowane - zapewne to właśnie one podczas jazdy wydawały dziwne dźwięki. No więc wziąłem klucz do szprych i zacząłem dokręcać pierwszy raz w życiu. Efekt był taki, że zrobiłem ósemkę na tyle dużą że koło nie przechodziło przez tylne widełki :D
Nie zostało mi nic innego jak w końcu nauczyć się centrować koła, znalazłem szybki poradnik w necie i drogą prób i błędów muszę powiedzieć, że się udało :)

No to teraz będzie można chociaż w tej kwestii zaoszczędzić na serwisach :)

Dodam jeszcze tylko, że popołudniu wyszło słońce i zrobiła się super pogoda :/ No nic odbije sobie jutro po ustawce ;)
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
90.10 km 0.00 km teren
02:54 h 31.07 km/h:
Maks. pr.:50.10 km/h
Kadencja:82.0
HR max:167 ( 83%)
HR avg:139 ( 69%)
Podjazdy:544 m
Kalorie: 1460 kcal

Podjazdy - dowaliłem do pieca ;)

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 0

Dziś w planie były podjazdy więc cieszyłem się na trening - czy to jest chore czy mi się tylko wydaje ? :D
Oznaczało to nic innego jak katowanie "rybki" w Radojewie, fajnie się tam wjeżdża siłowo, czasowo idealnie pasuje, ale kurde robienie nawrotów na szosie Radojewo-Biedrusko w lesie to masakra jakaś - ruch jak jasna cholera i przez to ciężko idealnie zrobić czas przerw między podjazdami.

W planie miałem wypisane 5 podjazdów, ostatecznie wyszło 9 :D - 8 w seriach i potem na koniec raz jeszcze ale już całkowicie lajtowo.
Ogólnie to pierwszy podjazd zrobiłem ze średnią mocą 303 wat, nie wiem jak to zrobiłem, ale stwierdziłem że tak mocno nie mogę i następne już pojechałem bardziej z głową ;)

Akurat podczas przejazdu przez Radojewo z na przeciwka jechał Jarekdrogbas, szkoda że nie było okazji chociaż chwilę razem pokręcić i coś pogadać, no ale ja miałem ciężką robotę do wykonania.

Jak już skończyłem serie podjazdów to jeszcze dokrętka tradycyjnie na poligonie i do domu. Wnerwia mnie strasznie ten wiatr, nie pamiętam kiedy ostatnio miałem trening bez wiatru, w dodatku wieje z jakiś dziwnych i bliżej nieokreślonych kierunków - bez kitu czuję się tak, jakbym zawsze miał w twarz lub z boku, a nigdy w plecy.

No nic, trening bardzo udany, robota wykonana i weszło to pięknie w nogi, na koniec dodam, że najśmieszniejszy z całego treningu jest mój średni puls, wszystkie podjazdy śmigałem nad progiem, a HR utrzymywał się w strefie tlenowej :)

No to jeszcze podjazdy:
1. 303 wat, 33,6 km/h, HR 159
2. 268 wat, 30,6 km/h, 154
3. 261 wat, 30,6 km/h, 154
4. 272 wat, 30,7 km/h, 157
5. 265 wat, 29,6 km/h, 157
6. 260 wat, 30,7 km/h, 157
7. 255 wat, 29,0 km/h, 154
8. 255 wat, 29,3 km/h, 157

Kategoria 90-100