Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
117.06 km 0.00 km teren
03:41 h 31.78 km/h:
Maks. pr.:61.30 km/h
Kadencja:88.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy:458 m
Kalorie: 1601 kcal

Ustawka i wytrzymałość

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 1

Jako, że wczoraj był mocny trening dziś miałem jechać na ustawkę ale po jakimś czasie się odłączyć i jechać swoją wytrzymałość. Tak też zrobiłem.
Dojazd na stację rozgrzewkowy w tempie 20 km/h, pogoda super, słoneczko i bezwietrznie.

Na Ustawce nie zjawiły się tłumy, bo dziś był wyścig masters w Pobiedziskach, z tego powodu było raptem coś około 10 osób. No ale ekipa i tak mocna :)

Postanowiłem pojechać z nimi do Obornik i dalej skręcić na trasę do Czarnkowa i zrobić dużą pętlę już w moim tempie.
Do Obornik było bardzo mocno, jechaliśmy po zmianach i każdy coś od siebie dokręcał... efekt taki że średnia z tego odcinka wyszła ponad 40 km/h - nieźle !!

Potem już się odłączam i jadę swoje. Niestety w momencie kiedy przyszło zrobić nawrót do domu okazało się, że ruszył się dość mocny wiatr w twarz i tak o to miałem przed sobą "jedyne" 60 km pod wiatr bez żadnego odpoczynku. Przyznam, że strasznie się umordowałem, czułem się jakbym przejechał 150 a nie 117 km.

Nogi trochę bolą, no ale to efekt całych 4 dni treningowych bez opieprzania - musiało to w końcu wejść odpowiednio w nogi :)

Oby teraz pogoda dopisywała, co by idealnie przepracować plan przed Pętlą Beskidzką :)

Kategoria 100-120, Ustawki


Dane wyjazdu:
90.17 km 0.00 km teren
02:50 h 31.82 km/h:
Maks. pr.:50.10 km/h
Kadencja:79.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:150 ( 75%)
Podjazdy:514 m
Kalorie: 1438 kcal

Siła z dokrętką

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 2

Wiało dziś konkretnie ale to się dobrze składało, bo to idealne warunki na siłowe tempówki (lepiej można utrzymać zadaną moc bez większych spadków). Niestety długich podjazdów u siebie nie mam więc trzeba katować siłę na płaskim podczas długich tempówek.

Dobrze się kręciło, pogoda dopisała, w końcu wpadł w miarę fajny dystans.

W pewnym momencie nagle trafiłem na remont drogi i na całej szerokości pokryta była tymi debilnymi kamyczkami, które strzelały i do wszystkiego się przyklejały. Efekt taki, że jakiś kilometr szedłem poboczem z buta, bo nie było sensu katować sprzętu. A opony i tak całe poklejone tym szitem :/

Grunt, że trening zaliczony, wszedł ładnie w nogi.

Kategoria 90-100


Dane wyjazdu:
66.44 km 0.00 km teren
02:05 h 31.89 km/h:
Maks. pr.:54.60 km/h
Kadencja:87.0
HR max:175 ( 87%)
HR avg:137 ( 68%)
Podjazdy:295 m
Kalorie: 951 kcal

W końcu zrobiła się pogoda :)

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 0

Ten tydzień był delikatnie mówiąc słaby jeśli chodzi o pogodę. Dziś dość późno wyjechałem jak na mnie, bo dopiero o 18:00 ale nie mogłem przepuścić faktu że zrobiła się pogoda i wyszło słońce.
Trening na spokojnie, nie licząc jednego akcentu na podjeździe... Nie ma co szaleć, bo w weekend będzie ciężko.

Od razu się gęba uśmiecha jak można było normalnie pokręcić :D Z nadgarstkiem coraz lepiej - dziś już nawet spokojnie mogłem tą ręką wyciągać bidon.
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
53.20 km 0.00 km teren
01:45 h 30.40 km/h:
Maks. pr.:50.10 km/h
Kadencja:77.0
HR max:171 ( 85%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 800 kcal

Ta pogoda mnie wykończy...

Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 7

... fizycznie i psychicznie :/

Wczoraj miał być ciężki trening siłowy z rana. Oczywiście lało praktycznie cały dzień i w ogóle odpuściłem trening przerzucając go na dziś.
Dziś się budzę i co ? Oczywiście ulewa non stop - załamka. No ale dziś już nie mogłem odpuścić i wlazłem na to ustrojstwo zwane trenażerem :/

Porażka, mam teraz taki stosunek do tego urządzenia, że nie wiem jak przetrwam kolejną zimę...

No ale trening był bardzo konkretny, najpierw kilka interwałów na rozgrzanie, a potem długie siłowe tempówki w czwartej strefie mocy. Utrzymanie się w tej intensywności to nie lada wyzwanie na trenażerze. Pod koniec każdej już zdychałem, pot lał się strumieniami ale dałem radę. Przednie kółko dodatkowo z podstawionymi książkami żeby imitować podjazd.

Oby od jutra już nie padało, bo mnie krew zaleje.

I znalazłem w necie dwie fotki ze Srebrnej Góry plus fotka zrobiona przez Olę:

Finałowy podjazd:




I takie tam pokręcone ;)
Kategoria 0 - 70, Trenażer


Dane wyjazdu:
59.80 km 0.00 km teren
02:00 h 29.90 km/h:
Maks. pr.:46.60 km/h
Kadencja:83.0
HR max:156 ( 78%)
HR avg:133 ( 66%)
Podjazdy:265 m
Kalorie: 864 kcal

Ciężko się kręciło...

Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 1

Miały być dwie godzinki w tlenie i tak było. Zupełnie bez siły i bez mocy, no ale tak to jest jak po wyścigu dwa dni wolne i bez rozjazdu.
Zamulony byłem strasznie, do tego jeszcze paskudny w mordę wind...
No ale grunt że trening zaliczony.

Jak widać dałem radę jechać z usztywnionym nadgarstkiem, śmiesznie bo wszystkie nierówności musiałem lewą ręką puszczać kierownicę żeby nie nadwyrężać...
Kategoria 0 - 70


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Kadencja:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rozgrzewka / rozjazd Srebrna Góra

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
115.00 km 0.00 km teren
04:13 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:70.60 km/h
Kadencja:75.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:2155 m
Kalorie: 2508 kcal

Sowiogórski RoadMaraton 2012 - pech, pech, pech...

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 16.06.2012 | Komentarze 16

No to jakby ktoś szukał pechowca roku 2012 to ja zgłaszam swoją kandydaturę !! Myślałem, że limit pecha już wyczerpałem, a tu zdarzył się najbardziej pechowy wyścig w mojej „karierze” !!

Ale może od początku. Pobudka o 5:00, śniadanko i z Jeleniej Góry jadę na miejsce startu. Na miejscu już sporo kolarzy i kolejka po numerki, no ale udaje się wziąć, numer, ubrać, złożyć sprzęt i nawet trochę rozgrzać pod górkę. Ponadto spotykam znajomych, m.in. Krzywego, Bartka, Damiana i innych.

Start był konkretny, od razu pod górę na Przełęcz Srebrną, więc może nie jakoś bardzo długo ale konkretnie, trzymało kilkanaście procent, w tym na odcinku po kostce. Trzymam się bardziej z przodu, okupuję to wysokim pulsem ale się nie daje i na szczyt wjeżdżam w drugiej małej grupce. Potem szybkie zjazdy, trochę pod górę i odcinek płaski, na którym dochodzimy pierwszą grupę.
Jest super, noga ładnie kręci, jadę z czołówką, już wiem że dziś powinna być walka o pudło.

No i mamy szybki zjazd na końcu którego ostry skręt w lewo, jadę z tyłu grupki, spokojnie wchodzę w zakręt i nagle słyszę potężny huk i czuję jak lecę na asfalt. Zero czasu na reakcję i szlifuję. Opona z tyłu rozcięta na połowie, ja klnę w niebogłosy. Długo zastanawiam się czy w ogóle kontynuować wyścig, skoro nie ma już o co walczyć. No ale w końcu nie po to jechałem tyle kilometrów w góry żeby rezygnować. Zabieram się za wymianę dętki, ale są problemy z kołem, niestety wymijają mnie chyba wszystkie dalsze grupki :/ Jak już się uporałem z kołem to się jeszcze okazało, że z tyłu mam bicie, więc postanawiam jechać z poluzowanym tylnym hamulcem.
Oglądam siebie, nie jest źle, lekkie otarcie na łydce, małe na biodrze – ufff. Ale za to zaczął boleć lewy nadgarstek – najwyraźniej musiałem się podeprzeć :/

Ruszam za dwiema dziewczynami z końca stawki i czuję się jak Kubica po wymianie silnika przed wyścigiem ;) Zaczyna się akcja wymijania kolejnych kolarzy. Na przystawkę Przełęcz Sokola, fajny podjazd, trzymam swoje mocne tempo, wymijam i wymijam, nikt nie jest w stanie usiąść mi na koło. Potem szybki zjazd – chociaż dla mnie nie taki szybki, bo z takim hamulcem z tyłu nie mogłem się za bardzo rozpędzić. Szczególnie, że przedni hamulec był przecież na obitym nadgarstku i jego naciskanie sprawiało mi ból.

Zaczynamy kolejny podjazd, czyli Przełęcz Walimską. Niestety jest na nim bardzo długi odcinek po kostce, co bardzo odczuwa mój nadgarstek – nie przeszkadza mi to jednak wymijać kolejnych zawodników. Zjazd do Pieszyc i kolejny długi podjazd, czyli Przełęcz Jugowską. Mogę powiedzieć spokojnie, że mój ulubiony ze wszystkich na trasie, ładna nawierzchnia, jadę naprawdę mocno i zaczynam już nawet mijać całe grupki kolarzy. Trochę mi to poprawia humor.

Niestety zjazd z Jugowskiej to hardcore, dziura na dziurze dziurą pogania. Mój nadgarstek woła stój, zrezygnuj !! Ale się nie poddaję. Boli już konkretnie.
Po zjeździe zaczyna brakować mi picia (wziąłem dwa duże bidony, ale jeden stracił nakrętkę po drodze i na tych dziurach wszystko się wylało). Jakiś zawodnik ratuje mnie połową Powerade – dzięki Ci dobry człowieku :)
Podjazd na Przełęcz Woliborską zaczynam na solo, tu znowu wyprzedzam kilku kolarzy, ale droga wiedzie do góry bez wielkich nachyleń. Zaczynam zjazd, fajne serpentynki i żałuję że nie mogę jechać szybciej. Nagle pojawia się bufet – na zjeździe !! Tego jeszcze nie widziałem, ale w porę się zatrzymuję i tankuję wodę do pełna – niestety gazowaną.

Chwilę później wpadam w dziurę, której nie było widać, jadę parę metrów i czuję, że mam flaka – bosssssssko. Nie mam już zapasowej dętki, więc staję na poboczu i liczę na kogoś życzliwego. Czekam i czekam, nikt nie ma dętki. W końcu zatrzymuje się dziewczyna z Bikeholików i użycza mi dętkę – DZIĘKUJĘ raz jeszcze :)

Kolejna wymiana dętki i ruszam dalej, zostało jakieś 35 kilometrów więc nie jest źle, chociaż mam już wszystkiego serdecznie dosyć. Podczas drugiego defektu wyprzedza mnie większość tych których niedawno mijałem na podjazdach. Pozostaje spokojnie dojechać do mety. Upał też robi swoje i zaczyna brakować „prądu”.

Stąd już spokojna jazda w oczekiwaniu na finałowy podjazd na Twierdzę w Srebrnej Górze. Jak się zaczęło ja już ledwo kręciłem, te kilkanaście procent i szczególnie odcinek już pod samą Twierdzę dały mi nieźle w kość. Mijam linię mety zły, ale jednocześnie zadowolony, że dojechałem do końca.

Zjazd na dół to jedno z gorszych chwil w mojej kolarskiej karierze. Prawa ręka na hamulcu tylnym, który prawie nie hamuje, trzeba było hamować ręką prawą, której prawie nie mogłem zacisnąć. Coś strasznego, ból niesamowity, ale dojeżdżam do samochodu, myję się trochę i wracam z żoną do Poznania obejrzeć meczyk...

Podsumowanie:
Przede wszystkim jestem zły jak cholera, dyspozycja dnia była bardzo dobra i wiem, że walczyłbym o podium. Jechałem w czołówce i czułem się świetnie. Znowu pech wyeliminował mnie z jakiejkolwiek walki :/ To już jakieś fatum, nic innego mi na myśl nie przychodzi.
Obecnie na nadgarstku jest opuchlizna i boli strasznie, ledwo mogę nim ruszać. Jak jutro nie będzie choć trochę lepiej jadę na prześwietlenie :/
Szkoda tego wszystkiego, bo trasa była idealna dla mnie, typowo górski etap z wieloma podjazdami i solidnym przewyższeniem.

Ostatecznie miejsca:
M2: 5
OPEN: 30

Fotki:

Finałowy podjazd:




I takie tam pokręcone ;)


Kategoria 100-120, Góry, Zawody


Dane wyjazdu:
41.24 km 0.00 km teren
01:32 h 26.90 km/h:
Maks. pr.:66.00 km/h
Kadencja:74.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:149 ( 74%)
Podjazdy:853 m
Kalorie: 825 kcal

Przepalenie przed Srebrną Górą

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 15.06.2012 | Komentarze 2

Wczoraj było tak:


Było super, meczyk fajny, a atmosfera genialna !! Piwko oczywiście bezalkoholowe :)
Teraz mogę powiedzieć, że poczułem Euro najbliżej jak się da ;)

A dziś klasycznie przepalenie nogi przed jutrzejszym wyścigiem w Srebrnej Górze, przyjechałem do Jeleniej Góry i pokręciłem po "moich" podjazdach, czyli taka jazda jak najbardziej lubię.
Nie oszczędzałem się, co widać po przewyższeniu.
Wszystko na lekko, co jakiś czas mocny i bardzo ostry akcent pod górę.
Przyznam, że czuję się bardzo dobrze, noga dziś kręciła bardzo fajnie, więc z optymizmem patrzę na jutro.
Obsada jest mocna z tego co widzę, ale trzeba walczyć !!!

Kategoria 0 - 70, Góry


Dane wyjazdu:
61.12 km 0.00 km teren
02:00 h 30.56 km/h:
Maks. pr.:47.40 km/h
Kadencja:81.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy:150 m
Kalorie: 900 kcal

Tak jeszcze nie trenowałem ;)

Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 13.06.2012 | Komentarze 2

Cały dzień była ładna pogoda, no ale wtedy to ja byłem w pracy...
Jak wracałem do domu, to już się niezbyt przyjazne chmury pojawiały, a ja dziś istotny trening w planie, bo siła na podjazdach.

Przebrałem się, wychodzę na trening, a tam w kierunku gdzie miałem jechać i gdzie jest podjazd grafitowe niebo i ściana deszczu tak 2 kilometry od domu :/
Już miałem się cofnąć ale pomyślałem, że pojadę sobie na taki krótki podjazd bardzo blisko mnie, bo w planie najpierw były szybkie i krótkie podjazdy. Mówię sobie spróbuję zrobić tą część, a potem się zobaczy :)

No i udało mi się zaliczyć 8 takich podjazdów na wysokich mocach po czym zaczęło padać. Szybki powrót do domu i co ? Wyciągam trenażer :/
Dałem pod przednie koło dodatkowe książki i lecę podjazdy na trenażerze.
Co to była za maskara, nie wiem czemu ale na trenażerze utrzymać się kilka minut nad progiem to prawie mission impossible.

No nic, trening zaliczony, wszystkie podjazdy zrobione. Szkoda, że w czterech ścianach, no ale chociaż część na zewnątrz :)
Kategoria 0 - 70, Trenażer


Dane wyjazdu:
64.44 km 0.00 km teren
02:01 h 31.95 km/h:
Maks. pr.:61.10 km/h
Kadencja:87.0
HR max:164 ( 82%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:322 m
Kalorie: 885 kcal

Luzik

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj krótko i spokojnie, ICM zapowiadał deszcze więc wolałem nie ryzykować, bo nie mam teraz nawet czasu na umycie roweru, tyle na głowie.
W sumie chęci były dziś delikatnie mówiąc średnie na jazdę, grunt że trening zaliczony.
A jutro znowu ma być cały dzień 10 stopni i pogorszenie pogody... eh :/
Kategoria 0 - 70