Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trzymaj Koło Fajny Weekend :) Warto odwiedzić:
Blog Garenge
Jimmy
Virtualtrener Mój idol: Richard Virenque

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Virenque.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

70-90

Dystans całkowity:17201.17 km (w terenie 73.00 km; 0.42%)
Czas w ruchu:558:24
Średnia prędkość:30.80 km/h
Maksymalna prędkość:86.00 km/h
Suma podjazdów:114638 m
Maks. tętno maksymalne:196 (98 %)
Maks. tętno średnie:183 (90 %)
Suma kalorii:323691 kcal
Liczba aktywności:218
Średnio na aktywność:78.90 km i 2h 33m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
85.42 km 0.00 km teren
03:01 h 28.32 km/h:
Maks. pr.:48.10 km/h
Kadencja:93.0
HR max:173 ( 85%)
HR avg:143 ( 70%)
Podjazdy:400 m
Kalorie: 1740 kcal

Wytrzymałość

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 5

Dziś czas na wytrzymałość, jako że mam pomiar mocy postanowiłem dziś usunąć wskaźnik prędkości z Garmina i patrzeć tylko na moc, czasem spoglądając na puls. Tak też zrobiłem i starałem się trzymać cały czas drugą strefę T.
Nie jest to łatwe, przy każdej hopce i podmuchach wiatru moc skacze momentalnie o jakieś 30-40 wat i strefa przekroczona. W podsumowaniu większość czasu wyszła w T, ale sporo było wyżej. Natomiast według pulsu była dziś strefa T jak z bicza strzelił ;)

Generalnie muszę jak najszybciej zrobić test terenowy i zaktualizować strefy mocy, bo widać forma leci do góry i zapewne trochę watów więcej będzie w kolejnych strefach... pożyjemy zobaczymy. Na tą chwilę zaliczony piękny i w miarę lekki trening wytrzymałości bez patrzenia na prędkość - miła odmiana ;)

Dawno żadnych fotek nie robiłem, więc dziś podczas krótkiej przerwy na bułkę z miodem strzeliłem jakieś trzy zdjęcia.







#
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
70.90 km 0.00 km teren
02:26 h 29.14 km/h:
Maks. pr.:55.40 km/h
Kadencja:93.0
HR max:174 ( 85%)
HR avg:150 ( 73%)
Podjazdy:358 m
Kalorie: 1451 kcal
Rower:BH

Wytrzymałość

Środa, 29 lutego 2012 · dodano: 29.02.2012 | Komentarze 4

Na trening trzeba było jechać rano, jak wszystko dookoła jeszcze mokre, więc pojechałem na zimowym BH oszczędzając przed brudem Gianta. Przez to niestety bez pomiaru mocy.

Ogólnie to standardowa ostatnio pętla, czyli Morasko-Suchy Las-Świerkówka-Oborniki-Murowana Goślina-Biedrusko-Poznań.
Fajnie się dziś kręciło, chociaż rower i ciuchy strasznie zasyfione.

Coś mi strasznie stuka w BH i nie mam pojęcia co to może być, najprawdopodobniej coś z korbą, ale raz strzela raz nie. Chwilami to myślałem, że mi się zaraz rower rozpadnie tak stukało. No ale trochę już ten rower ma więc pewnie ze starości ;) ...

No nic czas do pracy :/
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
71.20 km 0.00 km teren
02:29 h 28.67 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Kadencja:92.0
HR max:170 ( 83%)
HR avg:152 ( 74%)
Podjazdy:358 m
Kalorie: 1519 kcal

Wytrzymałość

Poniedziałek, 27 lutego 2012 · dodano: 27.02.2012 | Komentarze 5

W sumie dziś miała być tylko wizyta na saunie, a jutro kręcenie, ale na ICM zobaczyłem że w nocy ma spaść śnieg, więc postanowiłem pokręcić przed pracą, a dopiero jutro zaliczyć saunę.

Normalnie napisałbym, że całkiem konkretnie wiało, ale po wczorajszym to był pikuś :D
A trening w założeniu bazowy, dziś bardziej mogłem się skupić na trzymaniu mocy, chociaż nadal nie jest to łatwe. Jak wyjeżdżałem było -2 stopnie i duża wilgotność, więc szosy mokre. Dopiero pod koniec wyszło trochę słońca i temperatura dodatnia, łapy mi zmarzły ale dałem radę ;)
Po tych dwóch dniach w nogach czuć jazdę ;)



śr. moc: 172
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
78.49 km 0.00 km teren
02:46 h 28.37 km/h:
Maks. pr.:50.50 km/h
Kadencja:90.0
HR max:178 ( 87%)
HR avg:159 ( 78%)
Podjazdy:382 m
Kalorie: 1894 kcal

Wiatr, wiatr, wiatr...

Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 26.02.2012 | Komentarze 8

Wczoraj musiałem odpuścić, więc dziś w planie była wytrzymałość.
Poleciałem sobie rundę przez poligon i dalej objazdem przez Świerkówki do Obornik (i tu miła niespodzianka - cały ten odcinek pokryty jest nowiutkim asfaltem, jedzie się jak po stole aż do Obornik, a ruch żaden - polecam !!), potem na Murowaną Goślinę i przez Biedrusko do Poznania.

Był to pierwszy trening na szosie na mocy i zarazem pierwsza jazda już na Giancie. Ale trzymanie strefy tlenowej dziś było w większości po prostu niemożliwe. Był tak mocny wiatr, że myślałem że zwariuję. Jak jechałem do Obornik to nawet nie wiem jak to nazwać, były momenty że jechałem na przełożeniu 39-19, z prędkością 21-22 km/h, a co najlepsze cały czas moc oscylowała wtedy na poziomie około 220 wat, czyli za wysoko !

Najlepsze, że jak już wróciłem do domu to wiatr się uspokoił, ale ja musiałem dziś wyjechać w miarę wcześnie - widocznie pisany mi był ten wietrzny hardcore.
Kolejny trening zaliczony - tym razem z kategorii tych cięższych.

A ogólnie jazda na mocy na szosie to zupełnie coś nowego, muszę się przestawić :)

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
50.88 km 0.00 km teren
01:46 h 28.80 km/h:
Maks. pr.:49.40 km/h
Kadencja:94.0
HR max:177 ( 87%)
HR avg:156 ( 76%)
Podjazdy:219 m
Kalorie: 119 kcal

Fajnie ale wietrznie

Sobota, 3 grudnia 2011 · dodano: 03.12.2011 | Komentarze 0

Pogoda jak na grudzień genialna, słoneczko i 6 stopni ciepła. Ale żeby nie było zbyt pięknie to wiał bardzo mocny wiatr i to w dodatku w twarz na całym powrocie do domu.
Wszystko spokojnie, z dużą kadencją, ale pod wiatr chwilami żeby utrzymać rozsądne tętno jechałem jakieś 25-26 km/h...

#
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
77.44 km 0.00 km teren
02:31 h 30.77 km/h:
Maks. pr.:55.70 km/h
Kadencja:18.0
HR max:177 ( 87%)
HR avg:153 ( 75%)
Podjazdy:387 m
Kalorie: 1598 kcal

Wokół Greenbergu po pagórkowatym terenie

Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 25.09.2011 | Komentarze 0

Wczoraj wieczorem dodatkowy trening w postaci Tequili z Teściem, co dla "nietrenującego" jak ja, było niezłym wyzwaniem :):)
Udało się wstać nawet wcześnie hehe i ruszyłem, na krótko i w rękawkach, pomimo pełnego słońca rano było jednak zimno, trochę potrwało aż się rozgrzałem.

Pojechałem trasą dookoła Zielonej Góry, jak się okazało całkiem górzystej więc super. Tym razem jechałem po szosach, gdzie ruch był znikomy i to co muszę powiedzieć to to, że w Lubuskiem faktycznie jest największe zalesienie. Dziś prawie cały czas jechałem szosami ukrytymi w lasach - super (szczególnie przydatne jak mocno wieje).

A tak ogólnie to po średnich ostatnio prędkościach i porównaniu do śr. pulsu widać, że już się roztrenowałem i mogę jechać na urlop :)

śr. kadencja: 88
#
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
73.95 km 0.00 km teren
02:21 h 31.47 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Kadencja:23.0
HR max:164 ( 80%)
HR avg:142 ( 69%)
Podjazdy:320 m
Kalorie: 1326 kcal

Wietrznie

Wtorek, 13 września 2011 · dodano: 13.09.2011 | Komentarze 1

Oj wiało dziś jak jasna cholera :/ Pojechałem na Poligon żeby kręcić nawroty w tą i z powrotem i mieć raz pod wiatr, a raz z wiatrem. Niestety część pod wiatr to była ta gorsza, gdzie było dużo pod górę. A wiatr był masakryczny, na górkach jak zrobiłem stójkę to się praktycznie zatrzymywałem więc lepiej było wjeżdżać na siedząco ;) Postanowiłem dziś trzymać kadencję, co przy tych warunkach było trudne, ale udało się utrzymać 90 :)

A tak poza tym to chyba idealnie trafiłem z końcem sezonu, bo już ciężko się jeździ, czuję zmęczenie sezonem i ogólnie trening nie przynosi zbyt wiele przyjemności. Tak więc roztrenowanko i całkowity odpoczynek od roweru dobrze zrobią.

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
81.20 km 0.00 km teren
02:30 h 32.48 km/h:
Maks. pr.:56.70 km/h
Kadencja:17.0
HR max:168 ( 82%)
HR avg:143 ( 70%)
Podjazdy:356 m
Kalorie: 1416 kcal

No to teraz już bez napinki

Wtorek, 6 września 2011 · dodano: 06.09.2011 | Komentarze 5

No to po ostatnim starcie zaczynamy spokojne roztrenowanie. Żal dupę ściska, że już nie będzie żadnych startów, bo nogę nawet mam :)
Jest co prawda w kalendarzu Iława i Łobez, ale kurde finanse nie pozwalają. A szkoda przede wszystkim Łobza, bo można by się znowu pościgać z Romkiem i Magdą.

No nic, pod koniec miesiąca urlop i odpoczynek od roweru, a do tego czasu będę pewnie spokojnie zwalniał obroty żeby wyciszyć organizm.

Dziś wyszedł nawet fajny trening, po nocnych burzach rano świeciło pełne słońce, było co prawda dość zimno i denerwował wiatr ale co tam :) Czuć już jesień w powietrzu.
Teraz to będzie pewnie gorzej z motywacją do treningów... ;)
Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
82.89 km 0.00 km teren
02:30 h 33.16 km/h:
Maks. pr.:56.90 km/h
Kadencja:17.0
HR max:180 ( 88%)
HR avg:149 ( 73%)
Podjazdy:325 m
Kalorie: 1598 kcal

Konkret

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 1

Po pracy przyszedł czas na trening ale jakoś mi się dziś nie chciało, zimno i silny wiatr nie zachęcały.
No ale wziąłem dupę w troki i pojechałem.

Na dziś w planie dużo siły. Najpierw rozgrzewkowy dojazd do Poligonu (przed wjazdem kilometrowy korek) i tu zaczynamy część techniczną treningu. Robiłem dziś zupełnie nowe ćwiczenia siłowe, które szczerze mówiąc były masakryczne :D Musiałem dokręcać pokrętła w butach żeby bardziej nogę trzymały :) Ale jakie to dokładnie ćwiczenia na forum nie będę się dzielił, mistrzowie muszą mieć swoje tajemnice :D

Potem już klasyczne siłowe tempówki, tym razem wersja długa. Jadąc pod ten paskudny wiatr musiałem się nieźle namachać ale przyznam że było mi to potrzebne :) Ogólnie noga podawała więc jestem dobrej myśli przed Choszcznem, no ale wiadomo - co ma być to będzie.
I stwierdzam, że idzie zdecydowanie jesień, dziś długi rękaw i zmarzły mi stopy, kurde to jeszcze kalendarzowe lato jest przecież !!

śr. kadencja: 88

Kategoria 70-90


Dane wyjazdu:
87.92 km 0.00 km teren
02:09 h 40.89 km/h:
Maks. pr.:69.80 km/h
Kadencja:20.0
HR max:187 ( 92%)
HR avg:167 ( 82%)
Podjazdy:1310 m
Kalorie: 1913 kcal

Tour Izerski 2011

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 5

No i przyszedł czas na nie znany mi kompletnie wyścig polsko-czeski dookoła Gór Izerskich, czyli Tour Izerski 2011.

Wstaję rano, zjadam porządne śniadanie z makaronem i jadę do Świeradowa na start, dzień wcześniej nie pokręciłem przez burzę więc postanowiłem zrobić dobrą rozgrzewkę. Na miejscu byłem krótko po 9:00, odebrałem numer startowy, przebrałem się i jazda na rower. Dookoła sporo zawodników, większość Czechów, ekipa wygląda na mocną. Nagle dostrzegam Krzysztofa Lewandowskiego, czyli forumowego Sainta. W tym momencie wiem, że o podium mogę chyba zapomnieć ;)

Rozgrzewka całkiem konkretna, poznałem ostatnie 6 kilometrów do mety, końcówka w zasadzie pod górę, ale dość płasko, wcześniej też dupa bo tylko lekko pod górę do granicy i nie będzie gdzie ewentualnie uciec.

Spotykam kolegę Marcina z Bikestats - ksywka krzywy , bardzo miło było poznać, w końcu mogliśmy się spotkać w realu, a nie tylko na "kartach" internetu ;) Tak jak myślałem kolega okazał się bardzo sympatycznym towarzyszem na górskich trasach, ale o tym potem ;)
Trochę się zagadaliśmy i w zasadzie za chwilę start więc lecę na miejsce, gdzie już wszyscy poustawiani i trwa odprawa po polsku i czesku. Niestety ustawiam się bardzo z tyłu ale spiker mówi, że pomiar czasu startuje dopiero za miastem, bo są duże utrudnienia w ruchu - bardzo dobry pomysł.

No i ruszyliśmy, lecimy całą ławą, samochody z naprzeciwka są zatrzymywane i zjeżdżają na pobocze :D Niestety jest bardzo nerwowo i niebezpiecznie, po burzach na trasie pełno kamieni i żwiru, trzeba uważać. Co chwilę krzyki UWAGA i zwolnienia, zwężenia itd, zupełnie jak na Rajczy.
Ja spokojnie przeciskam się w miarę do przodu i mam w miarę bezpieczną pozycję jadąc z Marcinem. Po drodze podjeżdżam do Sainta i mówię mu, że czuję że On to dziś wygra - chyba jestem prorokiem, bo ostatecznie był pierwszy w OPEN :)
W peletonie gadam też chwilę z drugim kolegą z BS - Mountventoux

Jak tylko zaczął się podjazd za Świeradowem zaczęły się również próby skoków i podkręcanie tempa, na jednym sztywniejszym odcinku poszedł prawdziwy ogień i wszystko się rwie, ktoś puszcza koło i widzę jak formuje się pierwsza grupa, nie ma bata myślę sobie, naciskam na pedały i dojeżdżam do nich. Tempo konkretne, na liczniku nie widać, że jedziemy pod górę. Marcin trochę został, ale przed dojazdem do zakrętu śmierci udało mu się doskoczyć i znowu chwilę gadamy jadąc w całkiem sporej grupie.

Teraz zaczyna się zjazd i wiem, że trzeba jechać w miarę z przodu, ale to co robi czołówka to po prostu chwilami kamikadze, lecą baaaardzo szybko, a na szosie pełno syfu po burzach. Trochę tracę dystans ale się trzymam ryzykując trochę swoje zdrowie ;) Na tym zjeździe kontakt z czołówką stracił niestety Marcin, którego później widziałem już tylko na mecie, a szkoda :/

W Szklarskiej skręcamy w prawo i kierujemy się na Jakuszyce, dochodzę pierwszą grupę ale dużo mnie to kosztuje, bo jest cały czas pod wiatr. Jadę z tyłu i próbuję trochę odpocząć. W tym momencie ktoś podkręca tempo i kilka miejsc przede mną koleś puszcza koło - fatalna sprawa, bo ja nie odpocząłem. Grupka trochę odjeżdża więc mimo wszystko próbuję doskoczyć i robi się klasyczna zawiesinka między dwoma grupami, brakuje trochę siły by dojść pod wiatr czołówkę i ostatecznie zostaję czekając na drugą grupę licząc że dojdziemy ich jakoś po zmianach.

Niestety część chce współpracować, a część nie i widzę jak czołówka tylko zwiększa przewagę :/ Warto dodać, że tempo do Jakuszyc było po prostu zawodowe i wjeżdżałem je z blatu, a na liczniku cały czas ponad 25km/h - masakra.

Z Jakuszyc zjeżdżamy do Harrachova, niestety mocno wieje i mimo dużych prędkości na dojście do pierwszej grupy już nie mamy szans, pozostanie walka o dobrą lokatę w tej grupie, która po zjeździe zrobiła się nawet liczna - kilkanaście osób.
Po Harrachovie skręcamy w prawo i zaczynamy podjazd pod kościółek i drugi pod jeziorko (tak je nazwałem), asfalt bajka, nachylenie idealne, po prostu super droga. Postanowiłem tu zaatakować ale tylko żeby sprawdzić siłę ludzi w grupie. Bez problemu odjeżdżamy z jednym kolesiem co nastraja mnie optymistycznie, no ale do góry czekamy na resztę, bo pod wiatr taka ucieczka jest skazana na porażkę.

Całą już grupą dojeżdżamy na szczyt przełęczy nad opisywanym jeziorkiem i zaczynamy zjazd w lesie po bardzo krętej trasie. Jest bardzo sympatycznie ale trzeba dobrze jechać technicznie żeby nie zgubić grupy. Potem to bez przygód, mieliśmy jechać przez Frydlant ale był jakiś objazd i organizator skrócił trasę - pierwotnie miało być 100km.

Ostatnie podjazdy robimy całą grupą i nagle patrzę, znajomy znak 5km do mety, piję szota i czekam na rozwój wydarzeń. Zaczynają się skoki, atakują Ci mocniejsi więc ich kasuję, niestety reszta korzysta z mojej pracy, ale ostatecznie nikt nie ucieka. Takich ataków było bardzo dużo, wszyscy chcieli coś ugrać mimo iż to nie czołówka :)

Na dole skręt w prawo i zaczynamy ostatnie pół kilometra pod górę, tak jak myślałem finisz zaczął się już teraz - istna męka, twarde przełożenie i jazda na maksa. Ostatecznie z całej tej grupy dojeżdżam trzeci więc jest "małe podium" ;)

Podsumowując bardzo fajny wyścig !! Jednak można zrobić dobrą imprezę szosową dla amatorów ze startu wspólnego. Towarzystwo bardzo silne, mocna ekipa z Czech i z Polski. Ja jestem zadowolony chociaż myślę, że była moc aby dojechać z grupą pierwszą, gdyby nie te Jakuszyce mogłoby być inaczej... No nic, za rok będzie pudło, takie mam postanowienie :)

A to co zrobiliśmy z Marcinem po wyścigu to już w ogóle mistrzostwo świata, ale to już w następnym wpisie ;)

Miejsca:
9 M2
22 OPEN

Czas organizatora:
2:09:48
Według Garmina (z dojazdem):
2:29:16

Od lewej: Ja, Krzywy i Mountventoux


Kategoria 70-90, Góry, Zawody