Info
Ten blog rowerowy prowadzi Virenque z miasteczka Zielona Góra. Mam przejechane 87014.77 kilometrów w tym 1170.98 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 30.13 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Blog Garenge
Mój idol:
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Czerwiec1 - 1
- 2016, Maj20 - 3
- 2016, Kwiecień23 - 10
- 2016, Marzec24 - 7
- 2016, Luty14 - 4
- 2016, Styczeń16 - 5
- 2015, Grudzień17 - 10
- 2015, Listopad12 - 6
- 2015, Październik9 - 10
- 2015, Wrzesień16 - 11
- 2015, Sierpień23 - 14
- 2015, Lipiec24 - 21
- 2015, Czerwiec21 - 13
- 2015, Maj27 - 14
- 2015, Kwiecień24 - 8
- 2015, Marzec17 - 10
- 2015, Luty18 - 5
- 2015, Styczeń21 - 31
- 2014, Grudzień17 - 15
- 2014, Listopad12 - 20
- 2014, Październik13 - 8
- 2014, Wrzesień20 - 12
- 2014, Sierpień26 - 21
- 2014, Lipiec25 - 13
- 2014, Czerwiec21 - 28
- 2014, Maj20 - 30
- 2014, Kwiecień25 - 49
- 2014, Marzec23 - 27
- 2014, Luty21 - 47
- 2014, Styczeń22 - 25
- 2013, Grudzień20 - 21
- 2013, Listopad19 - 21
- 2013, Październik15 - 12
- 2013, Wrzesień18 - 19
- 2013, Sierpień25 - 31
- 2013, Lipiec22 - 30
- 2013, Czerwiec25 - 54
- 2013, Maj23 - 42
- 2013, Kwiecień25 - 82
- 2013, Marzec19 - 67
- 2013, Luty18 - 43
- 2013, Styczeń24 - 27
- 2012, Grudzień22 - 39
- 2012, Listopad19 - 29
- 2012, Październik15 - 24
- 2012, Wrzesień24 - 81
- 2012, Sierpień16 - 41
- 2012, Lipiec25 - 59
- 2012, Czerwiec23 - 60
- 2012, Maj30 - 171
- 2012, Kwiecień25 - 105
- 2012, Marzec26 - 101
- 2012, Luty25 - 53
- 2012, Styczeń29 - 49
- 2011, Grudzień30 - 28
- 2011, Listopad27 - 33
- 2011, Październik11 - 18
- 2011, Wrzesień17 - 40
- 2011, Sierpień25 - 64
- 2011, Lipiec20 - 54
- 2011, Czerwiec23 - 67
- 2011, Maj23 - 66
- 2011, Kwiecień21 - 52
- 2011, Marzec21 - 61
- 2011, Luty25 - 36
- 2011, Styczeń24 - 29
- 2010, Grudzień30 - 10
- 2010, Listopad25 - 17
- 2010, Październik1 - 2
- 2010, Wrzesień11 - 16
- 2010, Sierpień15 - 12
- 2010, Lipiec15 - 15
- 2010, Czerwiec16 - 20
- 2010, Maj15 - 6
- 2010, Kwiecień13 - 0
- 2010, Marzec12 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
100-120
Dystans całkowity: | 10287.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 341:41 |
Średnia prędkość: | 30.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.40 km/h |
Suma podjazdów: | 89690 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (84 %) |
Suma kalorii: | 195437 kcal |
Liczba aktywności: | 96 |
Średnio na aktywność: | 107.16 km i 3h 33m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
105.20 km
0.00 km teren
03:14 h
32.54 km/h:
Maks. pr.:75.90 km/h
Kadencja:83.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:167 ( 83%)
Podjazdy:1848 m
Kalorie: 2103 kcal
Rower:Giant TCR C2
Sudety Tour 2013
Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 5
Przyszła pora na prawdziwe ściganie w doborowym towarzystwie.Sudety Tour, to obok Kellys Rampusak i Mammuta chyba najbardziej prestiżowy wyścig dla amatorów w Czechach.
Wystarczy spojrzeć na listę startową i wyniki, np. dziś na długim dystansie wygrał Jaroslav Kulhavy, mówi Wam to coś ? No ale jak to mówią, jak chcemy mieć progres to trzeba się ścigać z najlepszymi.
Ja, tak jak rok temu, wybrałem krótszy dystans, ale tym razem organizator przekształcił trasę zdecydowanie bardziej w górskim kierunku. Trochę więcej kilometrów, zdecydowanie więcej przewyższenia i masakrycznie sztywne odcinki zrobiły swoje.
Oba dystanse startowały razem i po prostu Ci z dłuższego mieli jedną dodatkową pętlę.
Na miejsce dojechałem chwilę po 8:00, odebrałem numerek startowy, zebrałem rower do kupy, czasu starczyło tylko na jakieś 10 minut rozgrzewki, bo nie chciałem popełnić błędu z zeszłego roku i ustawić się bliżej czuba. Pierwszy sektor zarezerwowany dla PRO, których nie brakowało. Udało się ustawić bliżej niż dalej i byłem zadowolony. Spotykam jeszcze Tomka ode mnie z Teamu który wbija się obok mnie i po chwili startujemy.
Tradycyjnie na początku mam problem z wpięciem w pedały i tracę sporo pozycji, trzeba będzie gonić. Od początku ogień w korbach, po zeszłym roku wiem, że to się już raczej nie zmieni do końca dystansu – tak wygląda ściganie u naszych południowych sąsiadów i tyle w temacie.
Na puls nawet nie patrzę, trzeba ostro naciskać w korby i udaje się doścignąć Tomka i zobaczyć czołówkę – jest dobrze. Tak jedziemy sporą grupą, trzeba dodać, że jest znacznie bezpieczniej niż np. w Lesznie, nie ma przypadkowych ludzi nieumiejących jechać w grupie. Jak były jakieś podjazdy to wszystko przejeżdżało się na blacie z prędkością 30%, niezależnie od stopnia nachylenia...
Do 30 km bez większych przygód, średnia prędkość do tego momentu przekraczała 38 km/h, po ostrym zjeździe jest fragment po kostce brukowej. Czołówka na zjeździe lekko mi odjechała i na tej kostce nie mogłem jej dojść – taki błąd techniczny który spowodował, że musiałem jechać w grupetto :/ No ale nawet w takiej grupce tempo jest konkretne i lecimy ładnie po zmianach. Dojeżdżamy do najgorszego chyba momentu wyścigu, czyli podjazdu 18% po kostce brukowej, jednym słowem MASAKRA. Udaje się tu dojść chyba do głównej grupy. Ja nadrabiam sporo miejsc ale nie jedzie mi się jakoś wybornie, ta kostka nie pozwala trzymać rytmu, pozostaje siłowe kręcenie z niską kadencją.
Na zjeździe formujemy się w ciekawą grupkę, każdy chce pracować i nikt się nie oszczędza co daje powiew optymizmu.
Zaczynamy kolejną premię górską, stawiam sobie za cel wjechać jako pierwszy z tej grupki. Wychodzę na czoło, nadaję eleganckie tempo i wjeżdżam jako pierwszy, po kresce premii wyprzedza mnie jakiś Czech, klepie po plecach i mówi”Pikna praca” - taki mały gest, a jak cieszy :)
Kolejne zjazdy i podjazdy jedziemy razem w tej grupce, ale w nogach czuje, że jest coraz ciężej, jednak pełne słońce robi swoje, ja muszę uważać, bo to nie jest pogoda dla mnie... Pamiętam o piciu, żelach i batonach. Po kolejnej premii górskiej, gdzie jest sztywno jak cholera biorę na bufecie bidon (tak, tutaj dają zawodnikom pełne bidony, których bynajmniej nie trzeba zwracać).
No i tak jedziemy – zjazd i sztywny podjazd, zjazd i kolejny podjazd – tak właśnie rozplanowano trasę. Mi to nie przeszkadza ale trzeba uważać i nie wjeżdżać zbyt twardo, bo można zajechać nogi.
Jeden z takich podjazdów „przecięty” był przez tory kolejowe i akurat jak jechaliśmy włączył się sygnał o nadjeżdżającym pociągu, wszyscy 100% w korby, udało się przejechać przed ale zbyt bezpieczne to nie było.
I właśnie chwilę później mam mały kryzys, trochę osób mi niestety odjeżdża i jadę już tylko w grupce 4-osobowej. Strasznie żałuję tego miejsca, bo mogło być super miejsce na mecie, odpuściłem jakieś 10 osób :/
Piękny i dość długi podjazd po Chvaleckich serpentynach w lesie i odjeżdżam, widzę tą grupkę co mi uciekła, odrabiam straty ale są za daleko i zjazd zaczynam niestety samotnie. Nie ma szans na szybką jazdę solo chociaż jadę ile fabryka dała. Ostatecznie czekam na gościa co wjechał za mną i w dwójkę lecimy po mocnych zmianach do Teplic. Stąd zostaje już tylko 3-kilometrowy podjazd na metę, odjeżdżam na jakieś 100-200 metrów i trzymam taką różnicę już do końca. Nie podkręcam bardziej, bo nie ma sensu, nikogo już nie dojdę, a czas nie jest ważny, tylko ewentualnie miejsce.
Dojeżdżam na metę, gdzie jest już Michał Kolenda, ale w tym roku nie dołożył mi tyle co ostatnio.
Ostatecznie:
13 miejsce w M2
26 miejsce w OPEN
a rok temu było kolejno 21 i 54 miejsce, jest GIT – konkretny progres :)
Oficjalne wyniki:
MEGA:
http://sportsoft.cz/OfficialResults/2013/vysl_20130609_sudety_road_103km_abs.pdf?201306.09.05.22
GIGA:
http://sportsoft.cz/OfficialResults/2013/vysl_20130609_sudety_road_155km_abs.pdf?201306.09.05.20
Podsumowując wyszedł super weekend startowy, takie starty jak dziś to genialny wręcz trening, no i można się sprawdzić z dużo lepszymi.
O organizacji nie będę nic pisał, nasi organizatorzy mogliby się wiele nauczyć – szóstka z plusem !
Kilka fotek:
Dane wyjazdu:
112.53 km
0.00 km teren
04:13 h
26.69 km/h:
Maks. pr.:60.80 km/h
Kadencja:79.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:2468 m
Kalorie: 1976 kcal
Rower:Giant TCR C2
Soczyście górski trening
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 3
Wczoraj cały dzień padało więc po czasówce można było tylko spędzić dzień w domu :/No ale na dziś w planie konkretny trening, nie wiedziałem że wyjdzie aż tak konkretny ;)
Wyjazd o 9:00 i na początek rozgrzewkowo podjazd przez Zachełmie do Przesieki. Od razu czułem, że nogi mam puste, no nie mogłem się coś rozkręcić, pewnie efekt dnia wolnego, ale nie poddawałem się tylko trzymałem zakładaną moc.
Następnie czekały mnie rundy Górskich Mistrzostw Polski, na każdej z nich 4-kilometrowy podjazd przez Sosnówkę. Kto jechał ten wie, że lekko nie jest, nachylenie spore i w dodatku cały czas trzyma. Są dwa króciutkie wypłaszczenia i to wszystko, jest co kręcić. W dodatku miałem je pokonywać minimalnie pod progiem, więc musiało boleć.
Zrobiłem 5 rund, na zjazdach ostrożnie, bo jeszcze asfalty w lesie mokre. 5 podjazd przedłużyłem aż do Karpacza Górnego.
5 podjazdów kształtowało się tak (jak w zegarku ;):
1. 13:44, 261 wat, 169 HR
2. 13:28, 268 wat, 167 HR
3. 13:10, 270 wat, 166 HR
4. 13:12, 270 wat, 166 HR
5. 13:18, 267 wat, 166 HR
Mam nadzieję, że we wrześniu na tych właśnie rundach, będę walczył o górskiego mistrza Polski :)
W Karpaczu sprawdzam licznik i widzę, że po 80 km mam już ponad 2000 przewyższenia - to chyba mój rekord.
Zjechałem na dół, ale zanim wróciłem do domu jeszcze zaliczyłem Michałowice przez Jagniątków.
W sumie 7 konkretnych podjazdów, przewyższenie mówi samo za siebie - trening w 100% udany :D Fajne wygląda dzisiejszy profil :)
Dane wyjazdu:
109.58 km
0.00 km teren
03:23 h
32.39 km/h:
Maks. pr.:65.20 km/h
Kadencja:89.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy:691 m
Kalorie: 1547 kcal
Rower:Giant TCR C2
Ustawka Obornickie w mistrzowskim składzie
Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 7
Oj działo się dziś, ale od początku.Pojechałem na ustawkę, żeby sprawdzić gdzie jestem z formą.
Pełne słońce, jakieś 10 stopni i bardzo silny wiatr wschodni.
Za Obornickim zjawiło się jakieś 30-40 osób, super frekwencja.
No i jeśli chodzi o obsadę to była mistrzowska, byli m.in:
- Jan Szymański (brązowy medalista mistrzostw świata w łyżwiarstwie szybkim, akademicki 3-krotny mistrz świata)
- Łukasz Rakoczy (aktualny mistrz Polski start wspólny i na czas)
- Przemek Wegner (mistrz świata w tandemach)
- mistrz świata masters sprzed 3 lat (nie znam nazwiska niestety)
i całą lokalna ekipa wymiataczy.
Od razu wiedziałem, że będzie ogień i chciałem zobaczyć dokąd dam radę jechać z główną grupą.
Już w Suchym Lesie było wiadomo, że ludzie mają ochotę na konkretne ściganie, poszła ucieczka Łukasza Rakoczego z Lechem Ergangiem, dołączyłem do nich ale się zjechało.
Gdzieś przed Świerkówkami samotnie zaatakował Łukasz, wrzucił swoje kosmiczne waty i tak jechał. My trzymaliśmy konkretne tempo próbując go dojść po zmianach, cały czas widzieliśmy go przed sobą ale co chwilę współpraca lekko siadała i tak w kółko.
Tempo było tak mocne, że co jakiś czas ktoś sobie odpadał.
W Obornikach zaczęłą się istna rzeźnia, bo tu było czołowo pod wiatr, który wiał dziś masakrycznie mocno.
Nagle zauważyłem, że jedziemy już tylko w grupce 8 osób, żeby na obwodnicy zostać już tylko w trójkę (ja, Lech Ergang i Jan Szymański). Do Biedruska wjechałem jako pierwszy z nich, tak więc jak by nie było wpadło drugie miejsce.
Przy takiej obsadzie jestem w szoku. Średnia z samej ustawki - prawie 38 km/h :)
A patrząc na dyspozycję, jak się czułem i jak noga kręciła to chyba wskoczyłem na wyższy poziom. Super !!
Po ustawce jeszcze kilka razy w tą i z powrotem po poligonie i powrót do domu. Bardzo dobry trening i super samopoczucie !
Dane wyjazdu:
111.60 km
0.00 km teren
04:05 h
27.33 km/h:
Maks. pr.:55.40 km/h
Kadencja:
HR max:171 ( 85%)
HR avg:143 ( 71%)
Podjazdy:707 m
Kalorie: 1786 kcal
Rower:BH
Wietrzna masakra
Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 5
Dziś pojechałem na ustawkę, aczkolwiek plan był taki że kręcę długą wytrzymałość, najwyżej samotnie jak nikt nie będzie chętny.Już jak jechałem na stację wiedziałem, że dziś będzie hardcore - wiatr szalał na dobre, bałem się co będzie na odkrytych polach.
Na ustawce jak się okazało zjawiły się 3 osoby, w tym Maks Bieniasz który stwierdził że w takim razie jedzie do Swarzędza zobaczyć przełaj. Pozostało mi samotne długie kręcenie. Jednak jeszcze w Poznaniu dołączyć do mnie Jacek - we dwóch zawsze raźniej :)
Do Obornik jechało się wyśmienicie - wiaterek w plecy dawał czadu. Mimo wszystko trzymałem małą tarczę, więc prędkość nie była zabójcza, ale za to kadencja na rozkręcenie nóżki idealna :)
Jechałem cały czas na zmianie aż do miejscowości Ryczywół, po drodze raz było z wiatrem w plecy, raz z bocznym. Po nawrocie zaczęła się rzeźnia, tak wiało że chwilami jechaliśmy 20 km/h, tutaj już się zmienialiśmy.
W zasadzie wiało nam już w twarz do samego Poznania.
Jeden z "najciekawszych" momentów to podjazd do Studzieńca za Rogoźnem, długa prosta pomiędzy polami idealnie pod wiatr - myślałem że zaraz stanę i rzucę rower do rowu :) Chwilę po podjeździe spotkaliśmy Maksa i dalej już w trójkę.
Cały czas mordęga pod wiatr, chwilę przed obwodnicą Murowanej Gośliny odpadł Jacek, teraz kilka kilometrów z wiatrem ale na końcu obwodnicy kolejny podjazd z idealnym "wmordewindem".
No nic - był to jak najbardziej trening charakteru, ciężko jak diabli, do połowy wytrzymałość tlenowa - potem już bardziej siłowa ;)
Ogólnie ten tydzień z uwagi na pogodę miał być beznadziejny, a skończyło się na 15 godzinach w siodełku (w tym tylko dwie na trenażerze) - więc jest super. Z resztą czuję, że wytrzymałościowo jest już całkiem dobrze.
Ale jak patrzę na ICM to brak mi słów...
Kategoria 100-120
Dane wyjazdu:
100.94 km
0.00 km teren
03:40 h
27.53 km/h:
Maks. pr.:57.60 km/h
Kadencja:
HR max:170 ( 85%)
HR avg:149 ( 74%)
Podjazdy:427 m
Kalorie: 1636 kcal
Rower:BH
Wytrzymałość
Sobota, 16 marca 2013 · dodano: 16.03.2013 | Komentarze 2
Wyszło dziś piękne słońce, więc obowiązkowo długa wytrzymałość.Cały czas zimno, więc nie ma co świrować z nie wiadomo jak długimi dystansami, no ale setka dziś zaliczona :)
Od rana jeszcze trzymał mróz, więc było sucho, ale z czasem robiło się cieplej, a słońce roztapiało śnieg. W sumie dobrze, że jest tak jak jest, jak by od razu zrobiło się ciepło to wszystkie szosy by pływały, a tak tylko miejscami jest mokro i można śmigać :)
A na szosach położonych w lesie jest wręcz genialnie: suchutko, dookoła pełno śniegu i słońce przebijające się przez gałęzie.
W sumie wyszedł fajny trening, humor od razu lepszy jak się setkę zaliczy.
Mimo wszystko chciałbym już jednak pośmigać na Giancie z pomiarem mocy, bo ciężkiej i topornej zimówki mam już dosyć - plus jest jeden, mniejsza prędkość to mniejsze wychłodzenie :)
Kategoria 100-120
Dane wyjazdu:
101.58 km
0.00 km teren
03:41 h
27.58 km/h:
Maks. pr.:40.10 km/h
Kadencja:
HR max:169 ( 84%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy:541 m
Kalorie: 1649 kcal
Rower:Giant TCR C2
Ciężka seta
Sobota, 9 marca 2013 · dodano: 09.03.2013 | Komentarze 4
Z resztą ciężka to mało powiedziane.Jak się obudziłem i spojrzałem za okno myślałem, że będzie dziś trenażer, bo wszędzie śnieg, ale nie ma lekko i postanowiłem wyjechać na zimówce.
Wiatr był dziś masakryczny, silny, zimny, jednostajny - samotna z nim walka była beznadziejna, no ale taki sport.
Pojechałem rundę z czwartku powiększoną o Kiekrz no i wyszła seta. Nie chce mi się opisywać szczegółów, przez większość trasy było pod wiatr albo z wiatrem bocznym.
No i ogólnie zimno.
Dałem radę mimo wszystko zrobić setkę i jestem z siebie dumny.
W nocy ma spaść masa śniegu więc jutro chyba sobie jakikolwiek trening podaruję - na trenażer nie mogę patrzeć.
I jeszcze kilka słów o ostatniej tragedii (jako, że góry to była moja wielka pasja)...
Dwóch alpinistów zginęło na Broad Peak, zginęli robiąc to co kochali najbardziej, po zrobieniu czegoś, czego nikt wcześniej nie dokonał. W tym sensie można im zazdrościć.
Młodszy mieszkał w Poznaniu, studiował na moim kierunku rok po mnie - kto wie, może się mijaliśmy na korytarzach uczelni, żył z wielką pasją i tak też odszedł...
Polecam jego bloga:
http://magisterkowalski.blogspot.com/
Świeć Panie nad ich duszami...
Kategoria 100-120
Dane wyjazdu:
101.88 km
0.00 km teren
03:38 h
28.04 km/h:
Maks. pr.:44.10 km/h
Kadencja:90.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy:504 m
Kalorie: 1845 kcal
Rower:Giant TCR C2
Wytrzymałość - koniec laby
Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 17.02.2013 | Komentarze 2
No to tydzień regeneracji się zakończył, w planie były jakieś 2 godzinki ale zrobiłem trening bliźniaczy do tego z ubiegłej niedzieli.Umówiłem się z Piotrem na Obornickim, w międzyczasie dogadałem się jeszcze z Maksem i 10:05 zgodnie ruszyliśmy.
Były jeszcze trzy osoby na MTB, ale my od razu pojechaliśmy swoje. Na ustawce mało ludzi, bo w Poznaniu był wyścig przełajowy na TKKF Winogrady.
Jechaliśmy po zmianach, oczywiście wszystko spokojnie. Za Obornikami połknęliśmy samotnego kolarza i od tego czasu była nas już czwórka. Fajnie się jechało, mogłoby być trochę cieplej, najgorzej jak zaczęła się mżawka - na szczęście nie rozpadało się mocniej :)
Im bliżej Poznania tym bardziej nogi "swędziały" na podjazdach. Przed obwodnicą Maks sprawdził czy siłownia przyniosła efekt kolarski i trochę się porwało. Jak już wjeżdżaliśmy do Biedruska widziałem, że ten czwarty kolega ma ochotę pobawić się w finiszowanie pod górę. Nie mogłem przejść obojętnie, utrzymałem koło, poprawiłem i na górze byłem pierwszy ;)
Potem już tylko rozjazd po poligonie, gdzie było dość sporo lodu i przez Góre Morasko do domu. Kolejna setka odhaczona :)
Po tygodniu odpoczynku puls dziś tradycyjnie wysoki i szybko reagujący na każde podkręcenie tempa. Na początku mój Garmin złapał kadencję z innego czujnika - taki urok ANT+ - no ale dało się to wyłączyć i potem jechać już bez kadencji.
A na moim drugim blogu dziś trochę o żywieniu - zachęcam do lektury: Nawyki żywieniowe
Kategoria 100-120
Dane wyjazdu:
101.59 km
0.00 km teren
03:40 h
27.71 km/h:
Maks. pr.:53.70 km/h
Kadencja:92.0
HR max:172 ( 86%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy:396 m
Kalorie: 1663 kcal
Rower:Giant TCR C2
Wytrzymałość i pierwsza seta
Niedziela, 10 lutego 2013 · dodano: 10.02.2013 | Komentarze 7
Super dzień :)Pojechałem na 10:00 na Obornickie celem znalezienia kompana do dłuższej wytrzymałości. Był Piotr - krótka wymiana zdań i jedziemy do Rogoźna.
W planie spokojna jazda, ale na rondzie pojawił się Lech Ergang, co dawało mi pewien niepokój. No i słusznie, za Poznaniem zaczęło się zrywanie tempa właśnie przez wyżej wspomnianego - zupełnie bez sensu.
Ja miałem to gdzieś i jechałem swoje razem z Piotrem i Geniem :)
Potem do nich dojechaliśmy - na prawdę nie wiem po co takie rwane tempo o tej porze roku...
W Obornikach się rozłączyliśmy i samotnie z Piotrem pojechaliśmy na Rogoźno, ja praktycznie cały czas na zmianie ale dziś mi to pasowało :)
Bardzo dobrze się jechało, w Biedrusku jeszcze samotna już dokrętka przez poligon i tym sposobem pierwsza setka stała się faktem.
Jest dobrze, teraz po dwóch cyklach siły mam tydzień regeneracyjny - w pełnie zasłużenie, a co :)
Kategoria 100-120
Dane wyjazdu:
102.46 km
0.00 km teren
03:10 h
32.36 km/h:
Maks. pr.:58.20 km/h
Kadencja:85.0
HR max:199 (100%)
HR avg:154 ( 77%)
Podjazdy:518 m
Kalorie: 1751 kcal
Rower:Giant TCR C2
Ustawka
Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 4
Na ustawce dziś dość mało osób, pora roku robi swoje.Gadamy, że jedziemy tą trasą co tydzień temu i się ludzie wykruszają - nie wiem czemu, bo ta nowa trasa jest lepsza i dłuższa :)
Ostatecznie wyjeżdżamy w sześciu.
Początek spokojnie, potem trochę szybciej, aż w końcu Łukasz Rakoczy postanawia rozkręcić tempo, wrzuca swoje 400 wat i tak to trzyma jak zwykle, a my staramy się trzymać koło ;)
Zostajemy w czwórkę, czyli ja, Łukasz, Geniu i Piotr i tak jedziemy raz mocno, raz lekko, raz bardzo mocno i potem znowu lekko. Trochę gadamy, generalnie fajna ustawka :)
Po wyjeździe z Obornik znowu rozkręcamy bardziej tempo i tak jedziemy już w zasadzie do końca.
Zbliża się finisz, jeszcze nigdy nie udało mi się wygrać w Biedrusku z Łukaszem, no ale to aktualny mistrz Polski masters więc wysoka półka...
Postanawiam, że bez walki się nie poddam, Łukasz chyba wykombinował że będę chciał go objechać i zaatakował od razu po wyjeździe z ronda w Bolechowie, czyli 2 km przed kreską. Ja byłem bardziej z tyłu, więc zanim zareagowałem był już mocno z przodu.
Zarzucam swoje tempo, Łukasz przede mną jakieś 100-200 metrów, na płaskim ma kopyto nie z tej ziemi więc szanse dojścia prawie zerowe, no ale jadę mocno. Zaczyna się pod górę i widzę że odrabiam, na najbardziej stromym odcinku go dopadam, dokręcam i wygrywam finisz na solo :) Zajebiście, że się w końcu udało, jak widać miałem wtedy puls 199 i ponad 1000 wat. No to kolejny mały cel w tym sezonie zaliczony ;)
Potem już z Łukaszem runda przez poligon i z powrotem do Poznania przez Biedrusko.
Fajnie się dziś kręciło, mimo brak formy jeszcze potrafię wygrać finisz pod górę.
Średnia z samej ustawki 34,5 km/h.
I na koniec mój największy koszmar kolarski:
Dane wyjazdu:
100.93 km
0.00 km teren
03:12 h
31.54 km/h:
Maks. pr.:48.50 km/h
Kadencja:86.0
HR max:186 ( 93%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:557 m
Kalorie: 1542 kcal
Rower:Giant TCR C2
Ustawka i setka - czy ostatnia w tym roku ?
Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 3
Tak się kiepsko złożyło, że ostatnio na rowerze byłem we wtorek, a tak albo nie było czasu, a jak już był to lał deszcz - przerąbane.Wczoraj był wyścig na Torze Poznań, nawet myślałem żeby sobie pojechać, ale raz że pogoda była beznadziejna w sobotę, a dwa z mastersami z moją obecną formą nie ma co się wydurniać, a na kategorię "amator" jakoś nie miałem ochoty...
Mam roztrenowanie to nie będę się ścigał :D
Dziś pojechałem na ustawkę, zjawiła się cała czołówka z wczorajszego wyścigu, wiedziałem że będzie ogień...
Pojechaliśmy zupełnie nową trasą z uwagi na remont trasy Obornickiej i mam nadzieję, że częściej będziemy tamtędy jechać - fajna trasa, parę górek i prawie zerowy ruch samochodów.
Tempo od początku było konkretne, później przerodziło się w ogień, stwierdziłem że taka jazda w tym okresie jest bez sensu i po którymś z rzędu zaciągu pod 500-600 wat odpuściłem z czterema innymi kolarzami - czołówka pojechała swoje, a my swoje :)
Przed dojazdem do Obornik fajna sprawa - drogowcy zrobili nam niespodziankę w postaci nowego podjazdu. Naprawdę fajna górka, według znaku drogowego jest 11%, serpentynka jak w górach, do tego asfalt jak dywan. Muszę tu wrócić w odwrotną stronę (teraz był zjazd) i pomierzyć sobie Garminem, ale już widzę że jest kolejna idealna górka na katowanie ostrych interwałów pod górę. Dodam tylko, że nie ma tam praktycznie ruchu samochodowego :D POLECAM !!
Od Obornik jechaliśmy sobie już spokojnie w czwórkę, zdecydowaliśmy jechać przez Murowaną Goślinę, bo na obwodnicy by nas wywiało. Nie był to dobry pomysł jak się okazało...
Akurat zjeżdżaliśmy w dół, ja na zmianie i jakaś babcia wyskakuje na przejście na pieszych, daję ostro po hamulcach, ale Geniu jadący za mną nie wyrabia i wjeżdża we mnie - oboje leżymy, ze mną wszystko OK, tylko trochę stłuczone kolano. Geniu tak walnął kaskiem, że pojawiło się pęknięcie - nieźle :/
No ale na szczęście nic nikomu się większego nie stało.
Potem jeszcze dokrętka przez poligon tak by wyszła setka i koniec jazdy.
Ciekawe jakiej pogody można się spodziewać w nadchodzącym tygodniu - poprzedni był beznadziejny...